środa, 26 marca 2014

Opowiadanie 2 cz.16
 
 Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, jednak powoli zaczynało nam brakować tchu. Oderwałam się od Piotra.
-Piotr.. Ja nie wiem czy to dobry pomysł.. -w mojej głowie było milion skrajnych myśli. Z jednej strony chciałabym być z Piotrem, to pierwszy mężczyzna do którego coś naprawdę czuje, działa na mnie jak nikt inny.. Nie mogę przestać o nim myśleć, zaczynam wariować na samą myśl jego dotyku.

Ale z drugiej strony.. Nie wiem czy nam wyjdzie.. W ogóle nie wiem czy jestem na tyle silna by pakować się w taki związek.
-Hana.. - powiedział Piotr i położył rękę na moim ramieniu. Dopiero to przywróciło mnie na ziemię.
-Ja Ci mówiłem że nie odpuszczę, a zresztą nie rozmawiajmy już o tym..Bądźmy razem.. Spróbujmy..Ja i ty - mówiąc to ponownie zbliżył się do mnie. Ja tylko spojrzałam w te jego cudowne oczy po czym wtuliłam się w jego silne ramiona. Piotr odwzajemnił uścisk co bardzo mnie cieszyło. Najchętniej stałabym tak tu z nim cały czas ale przypomniałam sobie o Lenie, która czekała w moim mieszkaniu.
-Przepraszam ale muszę już iść. Lena na mnie czeka..
-Rozumiem - odparł Gawryło. Albo mi się wydawało albo był troszkę zawiedziony.
-Może wejdziesz ? - zapytałam. Tak naprawdę to nie chciałam się jeszcze z nim rozstawać. A po cichu miałam nadzieję że on ze mną też.
-A mogę ? -spojrzał na mnie wnikliwie. Ja tylko się roześmiałam. Te jego miny..
-Gdybyś nie mógł to bym nie pytała , chodź - złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę mojej klatki. Chyba nie podobał mu się fakt, że  prowadzę go jak jakieś małe dziecko. Raptownie pociągnął mnie do tyłu, a gdy spojrzałam na niego pytająco wyminął mnie. Uśmiechnął się cwaniacko a następnie jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi.
Szybko pokonaliśmy schody i już po chwili byliśmy w moim mieszkaniu.
Zdjęliśmy kurtki i udaliśmy się do salonu gdzie zastaliśmy Lenę.
-O nareszcie jesteś! -ucieszyła się Starska
-To co idziemy szukać kiecki na wieczór? - zapytałam
-Jasne- odpowiedziała Lena.
-Zaczekasz czy idziesz z nami ? - zwróciłam się do Piotra, który nie odezwał się jeszcze ani słowem .
-Co?- zapytał gdy zorientował się że mówię do niego. Chyba o czymś intensywnie myślał bo wydawał się kompletnie nie obecny.
-Idziesz z nami wybrać kreację dla Leny?
-Zaczekam- odparł po chwili .
Piotr rozsiadł się na kanapie a ja wraz z Lenką zniknęłam w sypialni.
-Hana? To tak na poważnie?-zapytała mnie przyjaciółka gdy już zamknęłam drzwi.
-Bardzo na poważnie- posłałam jej serdeczny uśmiech i zabrałyśmy się za szukanie. Sporo czasu minęło gdy znaleźliśmy idealną "małą czarną".
Lena właśnie przeglądała się w lustrze a ja położyłam się na łóżku kiedy do sypialni wparował niespodziewanie Piotr.
-No, no.Wyglądasz szałowo -powiedział do Leny, po czym usiadł nieopodal mnie. Rękę położył na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie.
-Piotr.. Lena ! -powiedziałam cichutko do Gawryły. Jednak mimo wszystko za głośno.
-Spokojnie. Ja już lecę. Wielkie dzięki za sukienkę . Aaa opiekunka na wieczór nadal aktualna ?
-Jasne że aktualna. O której go podrzucisz?
-Pewnie przed 18. Dzięki, kochana jesteś. Pa
-Do zobaczenia -odparłam i wtuliłam się w Piotra.
-Ja o czymś nie wiem ? - zapytał, całując mnie w skroń.
-Obiecałam Lenie zająć się jej synkiem.
-Czyli dziś czeka nas grzeczny wieczór ? Bawimy się w opiekunkę?- zapytał roześmiany Piotr.
-Bawimy ?- zapytałam niepewnie.
-Chyba nie myślałaś że zaprzepaszczę szansę spędzenia z Tobą wieczoru ?
-Kto wie.. - teraz to ja nabijałam się z niego.
-To może teraz to nadrobimy?
-Co ? - zapytałam automatycznie, mimo tego,że domyślałam się co mu chodzi po głowie.
-Wszystko - odpowiedział cicho po czym lekko mnie pocałował. 

Spojrzał mi w oczy jak by czekał na moją zgodę, natomiast ja to wykorzystałam i przejęłam inicjatywę. Teraz to ja obdarowywałam go pocałunkami. 
W ekspresowym tempie pozbyłam się jego koszuli. Nie musiałam długo czekać by poczuć jego dłonie pod swoją koszulką. Nasze pocałunki były namiętne i zachłanne.
 Wyglądało to tak jakby każdemu z nas było nadal mało. W sumie to chyba taka była prawda..



Takie coś napisałam w wolnej chwili.. Podoba się ?
Wiecie co robić ! Jak możecie to udostępniajcie bloga :)

poniedziałek, 24 marca 2014

Opowiadanie 2 cz.15
 
Właśnie wsiadałam do samochodu gdy przypomniałam sobie że nie wzięłam ważnych dokumentów.
-Cholera ! - krzyknęłam i biegiem udałam się do mieszkania. 

Byłam jak zawsze spóźniona. Nawet czasem dziwiłam się że jeszcze nikt mnie za to nie zganił.
 Bieg w tą i z powrotem po schodach o 8 rano nie należał do moich ulubionych rzeczy. Zdyszana usiadłam za kierownicą i ruszyłam do szpitala.
 Muszę przyznać że dzisiejszego dnia humor mi dopisywał. Na czerwonym świetle spojrzałam w lusterko by po raz kolejny dziś, stwierdzić że wyglądam bardzo przyzwoicie. Czarny top podkreślał moje piersi, a delikatne kreski sprawiały że moje oczy wyglądały na większe. 
Buty oczywiście jak zawsze na obcasie. Dziś postawiłam na wysokie seledynowe szpilki, przywiezione z Izraela. Bardzo je lubiłam. Pozwalały mi wrócić myślami do tych wspaniałych miejsc. Gdy wjeżdżałam na parking  była już 8:10. Miałam tylko nadzieję że kolejne spóźnienie podobnie jak inne ujdzie mi płazem. Weszłam pośpiesznie do gabinetu.
-Hej Hana ! Jak dobrze że już jesteś -ciszę przerwał głos mojej przyjaciółki. Wystraszyłam się nie na żarty. Lekko drygnęłam co nie umknęło jej uwadze. W ogóle jej nie zauważyłam, wszystko pewnie przez to że przy okazji czytałam kartkę pacjentki, którą zaraz miałam przyjąć.
-Hej - odpowiedziałam gdy już zorientowałam się o co chodzi.
-Nie będę owijać w bawełnę, przyszłam bo mam do Ciebie ogromną prośbę. -zaczęła Lena.
-Mów o co chodzi - odparłam całkowicie szczerze i posłałam jej ciepły uśmiech.
-Potrzebuję jakiejś fajnej kiecki .
-Jakaś specjalna okazja? - zapytałam ciekawa. Lena ostatnio nie miała łatwo. Ciągle jakieś problemy. A to ciągłe przeziębienie Felka, a to kłótnie z Witkiem. Nie miała nawet chwili dla siebie. Doskonale ją rozumiałam, a że była moją najlepszą przyjaciółką, wspierałam w każdej sprawie.
-Witek zaprosił mnie na kolację.. -rzekła niepewnie.
-Wspaniale ! Pogodziliście się ?
-Można tak powiedzieć. Tą kolacją to chyba chce załagodzić tą wczorajszą kłótnię, ale nie będe wnikać. Przyda nam się chwila dla siebie.
-To może po dyżurze wpadniesz do mnie i coś poszukamy ? Kończę o 14. - zaproponowałam.
-Idealnie. Tylko to nie jest koniec.. - popatrzyłam na nią wnikliwie za wszelką cenę próbując się domyślić o co jej chodzi.
-Zaopiekowałabyś się Felkiem przez kilka godzin ? - popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem.
-Jasne. Nie ma sprawy.
-Ostatnio nabrałaś doświadczenia co do pilnowania dzieci.
-Nie no Lenka... Proszę Cię, nie zaczynaj..
-Dobra, dobra. Widać, że jest coś na rzeczy.. Ale już nic nie mówię bo jeszcze zmienisz zdanie co do Felka. -mówiąc to Lena opuściła mój gabinet .


Zrobiłyśmy tak jak było ustalone. Po moim dyżurze udałyśmy się do mnie. Gdy szłyśmy w stronę bloku usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos.
-Hana! - odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Piotra. Jakoś automatycznie się zatrzymałam.
-A ten co tu robi? - zapytała mnie Lena.
-Nie wiem - odparłam jej szeptem ponieważ Gawryło był już  kilka metrów od nas.
-Możesz mi poświęcić chwilę czasu ? - zapytał tym swoim uwodzicielskim głosem. I jak tu takiemu odmówić ? no jak ? Jeszcze posłał mi ten śnieżnobiały uśmiech pod wpływem którego moje nogi robiły się jak z waty.
-To ja zaczekam w mieszkaniu, tylko daj klucze -wtrąciła się Starska. Chwilę się zeszło zanim znalazłam i wręczyłam klucze Lenie. Po chwili już jej nie było.
-Stęskniłem się - odparł całkowicie poważnie Piotr. Odruchowo na niego spojrzałam. Ten tylko zbliżył się do mnie i dał mi małego całusa. Przyznam, że trochę byłam zawiedziona ale cóż... Najchętniej zatraciłabym się w jego subtelnych pocałunkach na dobre ale nie zawsze się ma to, co się chce.
-Podjęłaś już jakąś decyzje? - zapytał Gawryło. Spojrzałam na niego pytająco. Jakoś nie mogłam skojarzyć sobie o co mu chodzi. 

W pamięci przejrzałam sobie ostatnie wydarzenia i dopiero po chwili zrozumiałam, że chodzi o wczorajszą rozmowę. Już chciałam odpowiedzieć na jego pytanie gdy ten mnie ubiegł:
-Zresztą chrzanić decyzję. Kocham Cię i wiesz że nie odpuszczę - po tych słowach Piotr niespodziewanie wpił się w moje usta. To było to coś. Pocałunek przepełniony miłością i pożądaniem. Tamten całus sprzed chwili nawet nie mógł być porównywany do tego co się działo teraz. W moim brzuchu jak zwykle poczułam silne uczucie żaru, a moje serce biło jak szalone. 


Dzięki za komentarze i wejścia! Jesteście super :) 
Wiecie co robić.. KOMENTUJCIE ! Za wszystkie błędy, literówki bardzo przepraszam ale nie sposób je wszystkie wyłapać.

piątek, 21 marca 2014

Opowiadanie 2 cz.14
 
Zmuszona byłam go wpuścić. Nie miałam ochoty na jutrzejsze skargi sąsiadów, którzy byli wyczuleni na ciszę nocną.
-Streszczaj się bo nie mam zamiaru tu stać całą noc - odparłam chamsko, ponieważ Gawryło od dłuższego czasu stał i mi się przyglądał.
-Hana .. Domyślam się że zobaczyłaś coś czego nie powinnaś widzieć..- zaczął niepewnie Piotr.
-Oczywiście ! Jak bym nie widziała nie było by sprawy !
-Ale to ona mnie pocałowała! - prawie że krzyknął Piotr. 

W tej chwili przypominałam sobie wcześniejsze zdarzenia. Pocałowała ? Jeszcze lepiej. Dobrze że przynajmniej się przyznał..
-Hana..- podszedł krok do mnie i złapał mnie za rękę. Mimowolnie pod wpływem jego dotyku przez całe moje ciało przeszedł dreszcz.  Jednak szybko wróciłam na ziemię i wyrwałam dłoń z uścisku.

 Jedyne co wtedy czułam to była złość. Chociaż to może za mało powiedziane, czułam wściekłość.
-Kim ona była ? Nowa dziewczyna ? -zapytałam sarkastycznie.  Bałam się jego odpowiedzi ale teraz już nie było odwrotu..

-Jaka dziewczyna! Hana to stare dzieje.. Ale nic mnie z nią nie łączy. Zresztą to długa historia..
-To mi ją opowiedz -w tej chwili było mi wszystko jedno.
-To była moje zauroczenie z czasów studiów. Jednak nie wyszło nam. Teraz Natalia jest opiekunką mojej matki. I właśnie dlatego musiałem wyjechać. Natalia zadzwoniła że moją matkę zabrano do szpitala.. Ma ona już swoje lata i tak się teraz zdarza. Ale jak się okazało na szczęście  nie było to nic poważnego i dziś wróciła do domu. A Natalia zabrała się ze mną. Podobno już dawno miała jechać, bo ma jakieś sprawy do załatwienia..
-I to jest pretekst żeby się z nią całować? - jakoś tak samo mi się wymsknęło. Zupełnie tego nie kontrolowałam.
-Żaden pretekst. - odpowiedział pewnie Piotr. -Natalia od samego mojego przyjazdu dziwnie się zachowywała. Jakieś ciepłe słówka i minki.. A pod szpitalem rzuciła się na mnie.  Widocznie nadal musi do mnie coś czuć ale zapewniam Cię że z mojej strony to znajomość tylko ze względu na mamę. Sama dobrze wiesz że moje serce należy do kogoś innego. - mówiąc to zbliżył się jeszcze bardziej do mnie. 

Nasze usta dzieliły milimetry a ja tak bardzo tego pragnęłam.. Jednak nie wykonałam żadnego ruchu. Długo nie musiałam czekać aż Piotr zrobił to za mnie. Delikatnie muskał moje usta. Kochałam ten stan, a on dobrze o tym wiedział dzięki czemu miał nade mną w pewnym sensie przewagę. Po chwili bardzo niechętnie oderwałaś się od niego. Ten tylko spojrzał na mnie z skwaszoną miną, a w jego oczach już widziałam co się szykuje. Tylko że.. ze mną nie ma tak łatwo. Przed chwilą miałam ochotę go zabić a teraz się z nim kochać ? zdecydowanie za szybkie tempo jak na mnie.
-Musze to wszystko sobie poukładać.- westchnęłam.
-Ale co tu układać ?! Kocham tylko Ciebie.. - powiedział bez zastanowienia Gawryło lekko się przy tym uśmiechając. Nie wiem czemu ale mu uwierzyłam. Ten jego głos był w stanie przekonać mnie chyba do wszystkiego. O żarze w podbrzuszu już nie wspomnę.. Piotr był pierwszym mężczyzną, który tak na mnie działał. I to w takim stopniu ..
-Ale ja naprawdę potrzebuje czasu -rzekłam po chwili.
-O której jutro zaczynasz ?- zapytał Piotr.
-O 8..
-To w takim razie nie będę dłużej przeszkadzać. Jest już późno..
-Nie da się ukryć - powiedziałam, akurat przy tym lekko ziewając. -A gdzie Tosia?- jakoś dopiero teraz przypomniałam sobie o niej .
-Już ją odwiozłem do Joanny. Zresztą stąd moja pora odwiedzin.. A w ogóle to jeszcze Ci nie podziękowałem za opiekę nad małą. Nie wiem jak Ci się odwdzięczę.
-Już coś wymyślę - posłałam mu cwaniacki uśmiech.
-Tośka jest tobą zachwycona. Jeszcze o nikim, z kim ją zostawiałem nie mówiła z takim przejęciem. Cieszę się że się polubiłyście.. .-  mówiąc to Gawryło otworzył drzwi.
-To świetna dziewczyna . Jak na swój wiek jest bardzo mądra. - faktycznie, Tosia była bardzo mądra i odpowiedzialna.
-To do jutra - rzekł Piotr i już chciał zamykać drzwi, jednak ja mu to uniemożliwiłam.
Zbliżyłam się do niego i mocno wpiłam się w jego usta. Pocałunek był bardzo namiętny. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy brakło nam tchu.
-To pa- powiedziałam gdy już trochę wyrównałam oddech.
-Pa- rzucił Piotr i zamknął za sobą drzwi.
Natomiast ja udałam się do łazienki. Po drodze jeszcze zobaczyłam, którą to mamy godzinę. Na wyspanie się to ja nie mogłam liczyć, było już po pierwszej. Szybko weszłam pod prysznic.To była naprawdę wielka ulga i chyba pierwsza chwila relaksu dzisiejszego dnia.


KOMENTUJCIE :)
MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA.
10 komentarzy = NEXT

Przepraszam za błędy,które z pewnością są.;/

Jeszcze takie małe pytanko, czy jak komentujecie to musicie wpisywać jakieś cyfry by dodać komentarz? Ostatnio próbowałam to zlikwidować i nie wiem czy się udało. Domyślam się, że jest to strasznie uciążliwe :/
Jak macie jakieś sugestie, uwagi dotyczące bloga czy postów to śmiało piszcie :)

poniedziałek, 17 marca 2014

 Opowiadanie 2 cz.13

Leżałam wtulona w poduszkę i myślałam o NIM. Może trochę zbyt impulsywnie zareagowałam ? Sama nie wiem.. Oczywiście znowu tak wyszło, że nie miałam nawet chwili dla siebie bo z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek. 
Po cichu podeszłam do drzwi by sprawdzić kto to. Gdyby był to Gawryło na pewno bym go nie wpuściła do środka. Nie teraz.. Jeszcze do końca się nie uspokoiłam.  Moja kobieca intuicja tym razem zawiodła, z czego się bardzo ucieszyłam. 
Pod moimi drzwiami stał jakiś wysoki blondyn. Zaciekawiona jego osobą otworzyłam drzwi.
-Dzień dobry- zaczął mężczyzna
-Dzień dobry - odpowiedziałam i spojrzałam na niego wnikliwie.
-Nazywam się Michał Wichowski i jestem Pani nowym sąsiadem- powiedział bardzo szarmancko.
-Proszę .. - otworzyłam szerzej drzwi, pokazując mu żeby wszedł do środka.
-Napijesz się czegoś? - zapytałam
-Nie.. Nie będę przeszkadzać, w zasadzie to przyszedłem tylko się przedstawić.
-Ale nie przeszkadzasz.. To znaczy Pan - szybko się poprawiłam.
-Jaki tam Pan? Michał jestem i tyle -wyciągnął rękę w moją stronę.
-Hana -uścisnęłam jego dłoń.
-To co? Napijesz się czegoś? - ponowiłam pytanie.
-W zasadzie to jeżeli nie przeszkadzam to czemu nie - posłał mi uśmiech.
-Zapraszam - skierowałam go do salonu. Po chwili dołączyłam do niego z dwiema kawami.
-Hana to chyba nie jest Polskie imię?
-Pochodzę z Izraela - odparłam.
-To w takim razie co robisz w Polsce?
-Zaczęłam nowe życie - powiedziałam całkowicie szczerze. Aż sama się zdziwiłam, że jestem taka otwarta. Nigdy nie lubiłam mówić o sobie, a tu proszę, mówię to facetowi którego znam od 5 minut .
-W sumie to ja też. Przyjechałem tu z bratem. Na początku spaliśmy kilka nocy u kumpla no ale ile można.. Wiadomo, to nie była komfortowa sytuacja dla niego , mieszka z dziewczyną. A mój kochany braciszek też poznał już jakąś pannę  i mieszka u niej.
-To skąd jesteś? - skoro już jest moim sąsiadem to postanowiłam troszkę się o niem dowiedzieć. Na pierwszy rzut oka wydawał się fajny i nawet przystojny, chociaż w tej kwestii to i tak nie ma porównania z Piotrem. Od razu skarciłam się w myślach że nawet nie umiem wytrzymać kilku minut bez niego.
-Z Sulejowa . To taka mała miejscowość pod Gdańskiem.
-To w sumie spory kawałek..
I tak minął cały wieczór. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

 Nareszcie trafił mi się jakiś fajny sąsiad- pomyślałam gdy odprowadzałam Michała do drzwi.
Było już po północy, a ja nawet tego nie czułam. To był naprawdę fantastyczny chłopak. Pięć lat młodszy, a mądrzejszy i bardziej doświadczony od większości facetów. Wspaniale się z nim rozmawiało.
-To co ? do następnego razu ?- zapytał, zakładając kurtkę.
-Jasne - uśmiechnęłam się .
-To pa -Michał zbliżył się do mnie i dał mi całusa. Troszkę mnie to zdziwiło lecz to co,a raczej kogo zobaczyłam gdy Michał otworzył drzwi wprawiło mnie w całkowite osłupienie.
Przed moimi drzwiami stał Piotr. Co on tu robił ? - zastanawiałam się. Myślałam, że jakoś Michał mnie z tego wszystkiego wyratuje ale on jeszcze raz rzucił "pa" i poszedł do siebie. Po prostu super!

Teraz stałam w drzwiach z Piotrem a między nami panowała  grobowa cisza.
Wzrok spuściłam ku dole. Nie miałam ochoty na niego patrzeć. Za to jednego bowiem byłam pewna, Piotr patrzył na mnie wnikliwie jak by chciał odczytać coś z mojej twarzy.
-Hana, musimy porozmawiać - rzekł Gawryło. Jego głos był pewny co za bardzo mi się nie spodobało.
-Nic nie musimy - rzekłam oschle. Było grubo po północy a jutro miałam dyżur. To sobie wybrał porę na odwiedziny! Byłam tym mocno wkurzona i poirytowana.
-Mogę wejść ? - zapytał. Spojrzałam na niego kątem oka jednak nie uszło to jego uwadze.
Ile sprzecznych emocji  i myśli siedziało mi teraz w głowie.
-Po co przyszedłeś ?
-Mówiłem już, musimy porozmawiać..
-A ja mówiłam że nie musimy ! -krzyknęłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Oparłam się o nie by nabrać powietrza. Za dużo rewelacji jak na jeden dzień !
Jednak Piotr nie zrezygnował tak łatwo, na co liczyłam.
-Hana! - krzyknął . No fantastycznie, jeszcze zaraz sąsiedzi zejdą ze skargą że jakiś wariat się drze na cały blok.
-Hana no ! Proszę , otwórz te drzwi..


NEXT JAK BĘDZIE DUŻO KOMENTARZY :) 

Pokażcie, że czytacie :D
Dzięki za wejścia ! Jesteście świetni ♥

wtorek, 11 marca 2014

Opowiadanie 2 cz.12
Next w podziękowaniu za wejścia i bardzo motywujące, pomocne i miłe komentarze ! :)

Następny dzień wyglądał mniej więcej tak samo. Z samego rana pojechałyśmy do szpitala. Tosie zaprowadziłam do bufetu a sama oddałam się pracy. O dziwo dyżur mijał spokojnie. Ostatnimi czasy było to aż niespotykane. Przyjęłam kilka pacjentek i asystowałam przy jednej operacji, w międzyczasie znalazłam jeszcze nawet trochę czasu na kawę z Leną. Oczywiście po szpitalu krążyło już mnóstwo plotek na temat Tosi, więc wszystko musiałam jej wytłumaczyć.
-Naprawdę myślałaś że zaadoptowałam Tosię?-sama się śmiałam z tego co mówiłam.

-Hana, no nie wiem . Ostatnio ciągle się mijałyśmy, nie było czasu porozmawiać, a wiesz jak to jest .. każdy gada co innego i powoli nawet można w to uwierzyć - tłumaczyła się Starska. Czego Ci ludzie nie wymyślą. 
-Niektórzy chyba mają za mało roboty i z nudów takie rzeczy wymyślają.
-Chyba tak. Ale to nie była jedyna wersja- rzekła Lena -Hmm.. Niektórzy twierdzą że to twoja młodsza siostra, słyszałam również, że córka którą porzuciłaś- na te słowa, po prostu nie wytrzymałam i  wybuchłam głośnym śmiechem.
-Naprawdę? Raz przyjść z dzieckiem do szpitala i już takie rzeczy. Chyba naprawdę niektórzy tu cierpią na brak zajęcia.
Rozmawiałyśmy jeszcze dobre 15 minut. Aż żal mi było żegnać się z Lenką gdy pielęgniarka wezwała mnie na izbę. Jednak rozmowa z najlepszą przyjaciółką, przy dobrej kawie to świetna odskocznia.


Równo o 17, razem z Tosią opuściłyśmy szpital. Na dworze panował już półmrok i lekko kropił deszcz. Nie lubiłam, a nawet nie znosiłam takiej pogody. Szaro, ciemno, zimno. Wszystkiego mi się odechciewało.. Podchodziłyśmy do mojego auta gdy coś przykuło moją uwagę. Po drugiej stronie parkingu,stał Piotr. Z jego obecności na pewno bym się ucieszyła gdyby nie to że rozmawiał z jakąś kobieta. Była to długonoga brunetka, tyle udało mi się dostrzec. Stali w dość sporej odległości ode mnie, a dodatkowo widoczność psuła pogoda. Co on to w ogóle robi ? - zastanawiałam się gdy już siedziałyśmy w moim samochodzie . To prawda, miał przyjechać po córkę ale nie powiedział o której i gdzie. W sumie to nic nie wiedziałam, co mnie straszliwie irytowało. Odwróciłam się do tyłu by zorientować się co robi Tosia, która dotychczas nie odezwała się ani słowem. Jak się okazało przeglądała książeczkę którą rano zabrała ze sobą do szpitala. Gdy ponownie spojrzałam w stronę Piotra, ujrzałam coś co mnie niesamowicie wytrąciło z równowagi. Piotr przytulał tamtą kobietę. W jednej chwili poczułam wściekłość. To ja, naiwna pani doktor, zajmuje się jego córką by ten mógł zabawiać się z jakimiś panienkami?! Myślałam że w tamtej chwili po prostu nie wytrzymam.
-Tosiu?- postanowiłam że załatwię to sprawę od razu, bowiem nie miałam najmniejszej ochoty oglądania szanownego Pana Gawryło ponownie, dzisiejszego dnia.
-Tak ? - zapytała dziewczynka po chwili.
-Twój tata przyjechał - odparłam. Nadal byłam strasznie wkurzona jednak starałam się tego nie pokazywać małej.
-Jak to ? - zapytała dziewczynka.
-Spójrz tam - wskazałam palcem miejsce gdzie stał Piotr z tą kobietą. Teraz już stali dalej od siebie, jednak nadal zacięcie o czymś rozmawiali.
-Tatuś ! - krzyknęła dziewczynka. -Mogę do niego iść ? - zapytała
-Jasne- odparłam. -Ja jestem bardzo zmęczona więc wracam do domu a ty zostaniesz już z tatą

-Dobrze- odpowiedziała posłusznie mała i wybiegła z samochodu.
Zostałam jeszcze przez chwilę by upewnić się że mała bezpiecznie dotarła do Piotra. Jednak chyba trochę za długo to trwało bowiem dostrzegłam jak Tosia pokazuje coś Piotrowi. Jak się okazało, mała wskazywała na mnie. Dzieliła nas dość spora odległość, jednak miałam wrażenie jak by nasze spojrzenia przez chwilę się spotkały. Szybko wróciłam na ziemię, przypominając sobie incydent sprzed paru minut. Odpaliłam samochód i odjechałam z piskiem opon. W głowie kłębiły mi się tabuny myśli. Co łączy Piotra z tamtą kobietą ?  Czyżbym znowu trafiła na idiotę, który tylko chce się dobrze bawić ? szybko oddaliłam od siebie te pytania. W sercu nadal miałam nadzieję że, Piotr jest inny niż wszyscy mężczyźni z jakimi dotychczas byłam. Z moich oczu uroniło się kilka samotnych łez. Drogę do domu pokonałam w błyskawicznym tempie. Niemalże wbiegłam do mieszkania, cała dysząc. Oczywiście winda nadal była zepsuta i jakoś nie zapowiadało się by ktoś zamierzał ją naprawić. Cała w emocjach rzuciłam się na łóżko. Wtuliłam się w poduszkę i teraz już nie ukrywałam żalu. Łzy spływały ciągiem po moich już i tak mokrych pliczkach .


Ta część napisana tak na szybko więc z góry przepraszam za wszystkie błędy. Wiem, że ta część nie jest za długa ale to i tak cud że udało mi się coś wstawić między nauką.
Bardzo dziękuje za poprzednie bardzoooo motywujące komentarze i liczę na więcej.
Teraz tak samo, 12 komentarzy = next :)

poniedziałek, 10 marca 2014

 Opowiadanie 2 cz.11

Obudziłam się na kanapie. Promienie słońca padały na moją twarz. Ręką błądziłam po łóżku szukając Piotra, nie ukrywałam zdziwienia gdy okazało się że jestem tu sama. W pamięci szukałam wczorajszych wydarzeń. Wstałam i udałam się do kuchni po szklankę wody. W głowie miałam milion myśli. Przysiadłam na krześle i dopiero w tej chwili zobaczyłam kartkę leżącą na stole.
Natychmiast po nią sięgnęłam i uważnie czytałam jej zawartość
Hana
Przepraszam bardzo, że tak uciekłem ale otrzymałem pilne wezwanie i nie miałem serca Cię budzić. Jak załatwię sprawę, przyjadę do Ciebie. A.. i jeszcze jedna sprawa. Tosia nadal jest u Ciebie.
Nie mogłem jej zabrać ze sobą a zostawić też jej nie miałem gdzie. Proszę, zajmij się nią. Wieczorem Ci wszystko wytłumaczę. Kocham, Piotr .

Odłożyłam kartkę z powrotem na stół i poszłam do sypialni. Lekko uchyliłam drzwi. Tosia nadal spała więc postanowiłam wrócić do kuchni. Zaparzyłam kawę i zrobiłam kanaki dla małej. Potem poszłam do łazienki wziąć prysznic. Zajęło mi to trochę czasu, a gdy wyszłam zobaczyłam Tosię.
-Hej -przywitałam się. Chciałam za wszelką cenę robić dobrą minę do złej gry. Tak.. Chyba mogłam tak określić tą całą sytuacje. Tatuś zostawia córkę u jakiejś kobiety.
-Dzień dobry - odpowiedziałam mi dziewczynka.
-Jesteś głodna ? Przygotowałam śniadanie - posłałam jej ciepły uśmiech.
-Troszeczkę ..
-To chodź - złapałam małą za rękę i pociągnęłam do kuchni.
-Proszę- podałam jej talerz z kanapkami, obok postawiłam też kubek z herbatą.
-Tosiu .. - zaczęłam. No chyba musiałam jej powiedzieć na czym stoi. -Chcesz pojechać ze mną do szpitala? - nie widziałam innej opcji. Mała jest pod moją opieką a ja za godzinę zaczynałam dyżur.
-Po co ? - zapytała mała.
-Pokaże Ci kilka ciekawych miejsc. Dziś spędzimy babski dzień, co ty na to ?
-A gdzie tata ?
-Tata musiał jechać coś załatwić, później po Ciebie przyjedzie. Ale chyba nie przeszkadza Ci że się Tobą zajmę ?
-Nie..Bardzo Panią lubię, nie dziwię się że tatuś też . - mała uśmiechnęła się do mnie i złapała kubek z herbatą.
-To może nie żadna Pani tylko po prostu Hana ?
Mała pokiwała głową.

-Dziękuję,  Było pyszneee ! - powiedziała Tosia, oddając mi pusty talerz.
-To co ? Ubieram się i jedziemy ?
-Tak! - krzyknęła entuzjastycznie dziewczynka.

Po niecałej godzinie byłyśmy już w szpitalu. Pokazałam małej swój gabinet, a później zabrałam ją na salę noworodków. Wprawdzie patrzyła tylko przez szybę ale i tak widziałam że sprawiło jej to wielką frajdę . Miałam pacjentki więc następnie udałyśmy się do bufetu, gdzie ją zostawiłam. Oczywiście zajęła się nią pani Maria, która już na wstępie przedstawiła jej plan zabaw na cały dzień. Od razu się polubiły, więc spokojnie udałam się na swój oddział. Tylko przyszłam, a już jakieś konsultacje, porody, mnóstwo wizyt.. Jednym słowem ciężki dzień. Cały czas zastanawiałam się co z Piotrem. Gdzie jest i co mu takiego wypadło. Gdy mój dyżur dobiegł końca udałam się do bufetu.
-Hana ! - krzyknęła dziewczynka gdy tylko mnie zobaczyła.
-Hej Tosiu. Możemy się już zbierać, załóż kurtkę a ja za chwilkę do ciebie dołączę.
-I jak? grzeczna była ? - zapytałam pani Marii gdy mała się oddaliła.
-No po prostu anioł ! A jeszcze jaka mądra . A to Pani jakaś kuzynka czy kto? oczywiście jeśli można wiedzieć..
-Nie, nie ja tylko chwilowo się nią opiekuję. I jeszcze raz bardzo dziękuję
-Nie ma za co dziecko - pożegnałam się z Panią Marią i razem z Tosią wróciłyśmy do domu.
Podczas podróży mała opowiedziała mi cały swój dzień. Co robiła, kogo poznała.
-Hana ? - zapytała gdy już wchodziłyśmy do mojego mieszkania.
-A kiedy przyjedzie tatuś ? - nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Piotra nie było już cały dzień, a ja nie miałam pojęcia gdzie jest i za ile wróci.
-Niedługo. To co ? Robimy kolację, a później może jakiś film. Pasuje ?
-Pasuje - odpowiedziała Tosia i udała się do łazienki.
W tym czasie rozdzwonił się mój telefon. Chwilę się zeszło zanim go znalazłam, lecz gdy zobaczyłam że to Piotr, od razu odebrałam.
-Tak ?
-Hana? Przepraszam że zostawiłem Tośkę. Naprawdę nie miałem wyjścia, a wiem że u ciebie jest jej dobrze. I wiem że ..- nie dałam mu skończyć, weszłam mu w słowo.

 -Piotr, Stój Powoli ! Gdzie ty jesteś?
-W Katowicach
-Gdzie?! Miało Cię nie być jeden dzień..
-Wiem, przepraszam. Tu chodzi o moją rodzinę. Nie mogłem nie pojechać. Proszę Cię o jeszcze dzień, a później wracam i wszystko Ci tłumacze.
-Dobrze.. -jak ja mogłam mu odmówić? Jeszcze ten jego głos...
-Jesteś wspaniała Hana, nie wiem jak Ci się odwdzięczę .
-Jak już coś wymyślę - zaśmiałam się.
-To co do zobaczenia jutro ? - zapytał Piotr
-Tak.. - odparłam. - Pa - dodałam i się rozłączyłam.
Z Tosią spędziłyśmy miły wieczór. Nie powiedziałam nic małej o telefonie Piotra bowiem sama za wiele nie wiedziałam, i nie znałabym odpowiedzi na jej pytania.
Zasnęłyśmy po 23. W głowie układałam sobie setki scenariuszy jutrzejszego dnia. ..


Ta część może być nieco nudna, za co przepraszam. Za to w następnej będzie się działo. Powiem Wam tyle, że czas sielanki powoli dobiega końca. 
12 komentarzy = Next! Tylko bez spamu :)

wtorek, 4 marca 2014

Opowiadanie 2 cz.10

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy już bardzo długo. Córka Piotra bardzo mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się że już po pierwszym spotkaniu tak się polubimy. Było to naprawdę miłe zaskoczenie.  W ogóle nie czuliśmy czasu jaki mijał. Tośka sprawiała wrażenie malej nieśmiałej dziewczynki, jak się okazało posiadała zupełnie przeciwne cechy. Była bardzo rozgadana i ciekawska.
Jakoś odruchowo spojrzałam na zegarek.
- Wiecie która już godzina ? Już po północy - jakoś chyba żadne z nas nie zdawało sobie sprawy że jest tak pozo .
-Co ?  Tośka szoruj do mycia i kładziemy się spać - zwrócił się do córki Piotr.
-Zaraz dam Ci ręcznik - wstałam z kanapy i udałam się z małą do łazienki. Wytłumaczyłam jej co i jak i wróciłam do Piotra. Usiadłam nieopodal Gawryły. W jednej chwili ten przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem . Spojrzałam na niego zdziwiona lecz gdy ten posłał mi ten jego uwodzicielski uśmiech już bez słowa wtuliłam się w jego silny tors. Siedzieliśmy tak w ciszy, ciesząc się swoją obecnością. Jednak co dobre szybko się kończy. Po kilku minutach do salonu wbiegł ucieszona Tosia.
-Umyta! -krzyknęła na wstępie
-W takim razie do spania księżniczko -odparł Gawryło
-Aaa ale gdzie ja mam spać ? -zapytała mała. No tak. Przecież kompletnie zapomniałam o pościeleniu łóżka. Prze te całe przytulanki z Piotrem kompletnie mi to wypadło z głowy. Ale cóż..
-Wiesz co Tosiu? - mała spojrzała na mnie badawczym wzrokiem - Chodź ze mną - podałam ją rękę i pociągnęłam w stronę mojej sypialni.

Po jakiś dziesięciu minutach z powrotem siedziałam koło Piotra.
-Jak uśnie to ją przeniosę tu- rzekł przerywając ciszę która wówczas panowała.
-Przestań , może spać w moim łóżku. Tu ie oboje nie zmieścicie.
-Ehh .. Ja tam po cichu liczyłem że to mi przypadnie ten zaszczyt spania z Tobą - na te słowa od razu na niego spojrzałam. Chyba musiałam zrobić dość dziwną minę bo ten wybuchł śmiechem. Nabijał się ze mnie ? o nie ! sięgnęłam za poduszkę leżącą nieopodal i z całej siły walnęłam nią Piotra.
Ten nie pozostał mi dłużny. W końcu wylądowaliśmy tak, że całym swoim ciałem leżałam na Piotrze. Nasze spojrzenia się spotkały. Nie musiałam długo czekać aż poczułam jego wargi na swoich. Pocałunek był bardzo dosadny i namiętny. Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu.
W podbrzuszu znów czułam ten dziwny żar który towarzyszył mi przy każdym zbliżeniu z Piotrem. Chociaż w sumie wystarczała mi jego obecność by poczuć to dosyć dziwne uczucie. Chyba wreszcie to było to na co czekałam całe życie.
-O czym tak myślisz ?- zapytał Piotr. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że go ignoruje. Leżałam sobie tak w jego ramionach i myślałam o przyszłości...Być może naszej wspólnej przyszłości..
-Jutro mam dyżur.. - odparłam. Nie byłam z tego zadowolona. Chyba opcja pozostania w domu i spędzenia jeszcze kilku chwil z Piotrem bardziej mi odpowiadała.

-O której ?
-Zaczynam o 9.
-Odwiozę Cię - odparł bez wahania Gawryło.
-Po co ? mam własny samochód - jakoś zdziwiła mnie ta propozycja Piotra w skutek czego moja wypowiedz stała się bardzo sarkastyczna. Kątem oka spojrzałam na Piotra.
-Chcę się jakoś odwdzięczyć za gościnę.. Zresztą też po ciebie przyjadę .
-Nie musisz .. - nie widziałam sensu jego fatygi no ale skoro chciał to co ja mogłam poradzić ?
-Ale chcę.  Odwiozę Cię do pracy a jak Tosia wstanie to pojedziemy do mojego mieszkania zostawić rzeczy i zobaczymy czy już wszystko okey. A później przyjedziemy po Ciebie do szpitala. Zresztą muszę też wpaść do Trettera, podpisać jakieś zaległe dokumenty. A później.. Co powiesz na obiad u mnie ?- spojrzał na mnie wnikliwie.
-Może byc- wymamrotałam ponieważ zmęczenie wzięło górę. Moje oczy powoli zaczęły się zamykać. Jednak po chwili poczułam na sobie silne ramiona Piotra.
Niemalże natychmiast otworzyłam oczy. Tak jak się domyślałam Piotr trzymał mnie na rękach.
-Co ty robisz? - zapytałam.
-Przenoszę Cię do sypialni- odparł beznamiętnie mężczyzna.
-Nie..Piotr zostaw..Dobrze mi tu ..Z tobą - odparłam już z przymkniętymi powiekami.
-Jak sobie życzysz skarbie.. - odparł Piotr i z powrotem położył mnie na kanapie. Powiedział do mnie "skarbie"? chyba nasz związek zmierza coraz dalej. Jakoś automatycznie uśmiechnęłam się do siebie i zasnęłam z silnych ramionach Gawryły który przed chwilą dołączył do mnie i położył się nieopodal.

Taka zwykła ta część . Chyba pora żeby zaczęło się coś dziać. Co sądzicie ?
Przepraszam za opóźnienia. Next nie za długi ponieważ nadal leże chora i na nic nie mam siły.
Komentujcie a next pojawi się niebawem :)