Opowiadanie 2 cz.30 ♡
http://ask.fm/ankahapi <- zapraszam na mojego aska. Możecie pytać o opowiadanie, nexty ale nie tylko.. pytajcie o wszystko ! :)
Gdy zapoznałam się z moim jutrzejszym rozkładem pracy, udalam się do bufetu po wodę dla Piotra. Trochę się tam zeszło, bo jak zwykle, zagadała mnie pani Maria. Oczywiście o wypadku wiedział cały szpital, więc dodatkowo musiałam jej powiedzieć wszystkie informacje na temat stanu zdrowia Piotra. Gdy w końcu dotarlam do mojego narzeczonego, on sobie smacznie spał. Po cichu wyjelam z torebki kartkę i długopis i napisałam parę słów. Zmęczenie jednak dawało o sobie znać więc postanowiłam zrobić tak jak prosił Piotr. "Pojechałam do domu, tak jak obiecalam :) Do zobaczenia rano. Kocham.. twoja Hana . "-napisałam na szybko. Kartkę położyłam nieopodal Piotra i pojechałam do domu. Tym razem wzięłam już swoje auto, które stało pod szpitalem od wypadku.
Milo bylo wreszcie położyć się w swoim łóżku.
Jedyne czego mi brakowało do szczęścia to Piotra.
Jednak wierzyłam, że wszystko się jakoś ułoży i za niedługo znów będziemy zasypać i budzić się w swoich ramionach.
Następne dni wyglądały podobnie . W każdej przerwie wpadalam do Piotra i spędzalam z nim przynajmniej kilka minut. Z każdym dniem czuł się coraz lepiej. Zostal przeniesiony na normalną salę i odlaczony od kroplowek. Na dniach miał dostać wypis, z czego oboje się bardzo cieszylismy.
Właśnie skończyłam dyżur gdy do mojego gabinetu wpadła Lena.
-Co to za laska u Piotra ?-zapytała odrazu. Jednak gdy zobaczyła moja minę już tego zalowala.
-Jaka laska ?-zdziwilam się bo Piotr mi nie wspominal, że ktoś go dziś odwiedza.
-Sory, myślałam, że wiesz..-odparła przyjaciółka.
-Zaraz wracam- rzucilam szybko i udalam się do Gawryly.
W sumie nie powinnam się wtrącać ani w ogóle tam iść ale moja ciekawość zwyciezyla. Zresztą jak zwykle..
Pewnie weszlam do jego sali.
-A to kto? -zapytała brunetka, mierząc mnie wzrokiem.-No powiedz coś -rzuciła z pogardą w stronę Piotra.
Ten bacznie mi się przyglądał. Chyba obecnością mojej osoby trochę mu wszystko pokomplikowalam.
-Piotr ? Masz mi coś do powiedzenia -odezwalam się po raz pierwszy.
-I tak Ci nie powie. Zawsze wszystko ukrywał- powiedziala nieco już spokojniej, kobieta. Czyżby szukała we mnie sojusznika?
-I kto to mówi -prychnal pod nosem Piotr.
-Czy ktoś mi wkońcu wyjaśni o co chodzi ?-lekko się unioslam. Ale w sumie większość na moim miejscu, dawno by już to zrobiła. Przecież to była jakas chora sytuacja. Stalam tam od kilku minut, a żadne z nich nie raczylo mi nic powiedzieć . W głowie miałam setki pytań. Przede wszystkim zastanawiałam się kim jest ta kobieta..
-Wychodzę -odparlam, już mocno poirytowana zaistniała sytuacja.
Żadne z nich nie wyrywalo się by mi cokolwiek powiedzieć, a idiotki nie zamierzalam z siebie robić.
Już miałam złapać za klamke kiedy to usłyszałam poważny głos mojego narzeczonego.
-Hana, zaczekaj.-to wystarczyło bym zrezygnowała z wyjścia.
-Marlena już wychodzi -spojrzał na nią wymownie, co nie uszło mojej uwadze.
-Owszem, wychodzę. Nie mam zamiaru patrzeć na takiego gnojka-kobieta opuściła salę, a między mną, a Piotrem zapanowała niezreczna cisza.
To mi tylko dalo do myślenia. Albo musial byc to niewygodny temat dla niego albo po prostu nie chciał bym o tym wiedziala.
-Powiesz coś wreszcie? -aż sama się zdziwilam swoim tonem głosu. Chyba aż nadto go podnioslam.
-Usiądź- wskazał na krzesło, posyłając mi krzywy uśmiech.
Posluchalam go i usiadlam nieopodal łóżka, chciałam to wszystko wyjaśnić.
-Kim była ta kobieta ?-zapytałam wprost.
-Hana, to wszystko jest skomplikowane.-spojrzał na mnie blagalnie, bym mu odpuściła. Jednak ja nie miałam zamiaru.
-Albo mi wszystko wyjasnisz albo wyjdę..
-No dobra-wypuścił głośno powietrze.
Wpatrywalam się w jego oczy ale kompletnie nic nie mogłam z nich wyczytać. Nie wiedziałam, czy znów wszystko się posypie, a może ta informacja nic nie zmieni w naszym życiu. ?
Jak myślicie ? Kto to? Kolejna była Piotra? Czy tym razem ktoś inny ?
KOMENTUJCIE ! Sory za małe opóźnienie :)
Blog z opowiadaniami o najlepszej parze z Na dobre i na złe - Hanie i Piotrze. Największą motywacją dla mnie do pisania są komentarze więc jeżeli chcecie nexty-udzielajcie się pod postami :) CZYTAJCIE ♥ KOMENTUJCIE ♥ PROMUJCIE BLOGA♥
piątek, 30 maja 2014
czwartek, 29 maja 2014
Opowiadanie 2 cz.29 ♡
Piotr smacznie spał kiedy to ja udalam się poinformować Ruuda i Wiki o jego wybudzeniu się. Natychmiast udali się ze mną do jego sali. Oczywiście na wstępie dostało mi się, że odrazu po nich nie przyszłam ale co ja poradzę, że przynajmniej chwilke chciałam się nim nacieszyć . Lekarze wykonali kilka kontrolnych badań, po czym stwierdzając, że teraz będzie już tylko lepiej, opuścili pomieszczenie. Znów zostałam sama z Piotrem. Trzymając go za rękę, rozmyslalam o naszej przyszłości.
Nie obyło się bez wrocenia do tego feralnego dnia wypadku. Chyba jeszcze nigdy tak się nie bałam. Co ja bym bez niego zrobiła? nie mogłabym żyć.
Próbowałam odgonic od siebie te zle wspomnienia, w myślach szukając tych wartych zapamiętania. Uśmiechnęłam się na myśl wieczoru kiedy to zgodzilam się zostać jego żoną.
Po tylu przejściach z facetami, nie wierzyłam, że znajdę tego jedynego. Mimo, że ostatnio poklocilam się z Piotrem o slub to właśnie wyobrażałam sobie ten dzień.
Z moich prywatnych przemyśleń wyrwał mnie dobrze znany mi głos.
-Z czego się tak cieszysz ?-zapytał szeptem Piotr.
Faktycznie, siedzialam uśmiechnięta jak mało kiedy , gapiac się głupio w jakiś punkt na ścianie. Jednak to musiało wyglądać co najmniej śmiesznie.
-Powiedzmy, że wspominam i planuję..-spojrzalam na niego czule. Piotr natychmiast odwzajemnil uśmiech.
-Lepiej się przyznaj, że myslalas o mnie, a nie coś kręcisz ..-mimo iż nadal byl bez sił i ogólnie w nie najlepszym stanie to i tak sobie żartował. Tylko , że nie wiedzial, że to wszystko jest prawda i faktycznie myślałam o nim i o nas.
-Nie schlebiaj sobie -postanowiłam troszkę się z nim podroczyc. W końcu tego też mi brakowało przez te kilka dni. :)
Rozmawialiśmy jeszcze dobra godzinę. W końcu za namową Piotra postanowiłam jechać do mieszkania, trochę się ogarnąć.
Wsiadłam we wcześniej zamowiona taksówkę i już po 10 minutach byłam na swoim osiedlu. Pierwsze co zrobiłam po wejściu to udałam się do łazienki. Spojrzalam lusterko i już tego zalowalam. Nawet nie wyobrazalam sobie, że mogę wyglądać tak strasznie.
Ogromne wory pod oczami, makijaż sprzed kilku dni rozmazany od łez. Gorzej być nie moglo.. wzięłam gorący prysznic i zmyłam z twarzy to ohydztwo.
W międzyczasie zrobiłam sobie dużą i mocną kawę. Tego było mi trzeba. Wkońcu te ostatnie dni albo spalam na fotelu obok Piotra albo wcale nie spalam.
Po dwóch godzinach gotowa byłam do wyjścia. Zerknełam jeszcze do lusterka i gdy stwierdziłem, że jest okey, zamówiłam taksówkę. Niestety trafiłam na duże korki i droga zajela mi coś ok 40minut.
Wpadłam jeszcze na ginekologie, swoją drogą chyba powinnam wrócić do pracy. Zostawiłam Dark samego, a ostatnio mamy tam niezły tłok. Odwiedzilam jego gabinet i wspólnie ustaliliśmy, że wróce do pracy jutro. Wreszcie mogłam się udać na chirurgie gdzie leżał mój Piotr. Byłam wielce zaskoczona widzac ile ma gości. Nad jego łóżkiem stal Tretter, Sambor, Wiki i Lena.
-Hej -rzucilam po wejściu do sali, serdecznie się do nich uśmiechając.
Przywitali się ze mną i kontynuowali rozmowe. Oczywiścię opierała się ona na jego stanie zdrowia i samopoczuciu. Pogadali jeszcze chwilke i uciekli do obowiązków.
-Później jeszcze wpadne, polamancu -mówiąc to Wiktoria jako ostatnia opuściła salę Gawryly.
-Pewnie nieźle Cię wymeczyli-bardziej stwierdzilam niż zapytałam.
-Troche- odparł .-A ty nie miałas odpocząć?-spojrzał na mnie surowo.
-No przecież odpoczelam. To ty jesteś po wypadku a nie ja ..- ironie było czuć na kilometr.
-Chcesz mi wmówić, że w ciągu jakiś 3 godzin zdarzyłas porządnie się wyspać? -spoglądał na mnie badawczo.
-No tak -wolalam sklamac niż słuchać jego wywodów.
-Na pewno..-chyba wiedział, że tym razem ze mną nie wygra, więc po prostu skapitulował.
-Ale na noc jedziesz do domu - Eh jednak muszę sobie zapamiętać, że on się nigdy nie poddaje.
-Może.. zobaczymy -zbliżyłam się do niego i pierwszy raz od kilku dni pocalowalam. W sumie to byl tylko zwykły cmok z policzek ale jednak :)
-A to za co? -zapytał, szeroko się przy tym uśmiechając.
-Hm.. Może za to , że nadal jesteś ..
-To chyba ja powinienem Ci za to podziękować. Mimo iż moglas, to nie zostawilas kaleki. Wiki mi mówiła, że nie odstepywalas mnie na krok, cały czas tu byłaś..
-Myślę, że ty zachowalbys się podobnie, w takiej sytuacji -wyruszyłam ramionami.
-Mimo wszystko, bardzo Ci dziękuję . I cieszę się, że nadal mnie chcesz..
-Piotr, co ty w ogóle gadasz. Chyba wystarczy Ci dziś atrakcji, odpocznij, a ja zorientuje się co z moimi pacjentkami bo jutro wracam do pracy..-o dziwo Piotr mnie posłuchał. Natomiast ja udałam się do Wójcika. Miał dla mnie sporo newsów.
Okazało się, że od następnego tygodnia będziemy mieć na naszym oddziale nowego stażystę.
KOMENTUJCIE !
Ostatnio blogger w ogóle nie chce współpracować. Jedna aktualizacja wersji roboczej nexta po prostu się nie zapisała i musiałam pisać od nowa.. A ankieta na blogu została wyczyszczona z głosów. No super.
Dużo komentarzy=szybki next :) Teraz mam już więcej czasu na pisanie :) DZIĘKI, ŻE CZYTACIE !♥
Piotr smacznie spał kiedy to ja udalam się poinformować Ruuda i Wiki o jego wybudzeniu się. Natychmiast udali się ze mną do jego sali. Oczywiście na wstępie dostało mi się, że odrazu po nich nie przyszłam ale co ja poradzę, że przynajmniej chwilke chciałam się nim nacieszyć . Lekarze wykonali kilka kontrolnych badań, po czym stwierdzając, że teraz będzie już tylko lepiej, opuścili pomieszczenie. Znów zostałam sama z Piotrem. Trzymając go za rękę, rozmyslalam o naszej przyszłości.
Nie obyło się bez wrocenia do tego feralnego dnia wypadku. Chyba jeszcze nigdy tak się nie bałam. Co ja bym bez niego zrobiła? nie mogłabym żyć.
Próbowałam odgonic od siebie te zle wspomnienia, w myślach szukając tych wartych zapamiętania. Uśmiechnęłam się na myśl wieczoru kiedy to zgodzilam się zostać jego żoną.
Po tylu przejściach z facetami, nie wierzyłam, że znajdę tego jedynego. Mimo, że ostatnio poklocilam się z Piotrem o slub to właśnie wyobrażałam sobie ten dzień.
Z moich prywatnych przemyśleń wyrwał mnie dobrze znany mi głos.
-Z czego się tak cieszysz ?-zapytał szeptem Piotr.
Faktycznie, siedzialam uśmiechnięta jak mało kiedy , gapiac się głupio w jakiś punkt na ścianie. Jednak to musiało wyglądać co najmniej śmiesznie.
-Powiedzmy, że wspominam i planuję..-spojrzalam na niego czule. Piotr natychmiast odwzajemnil uśmiech.
-Lepiej się przyznaj, że myslalas o mnie, a nie coś kręcisz ..-mimo iż nadal byl bez sił i ogólnie w nie najlepszym stanie to i tak sobie żartował. Tylko , że nie wiedzial, że to wszystko jest prawda i faktycznie myślałam o nim i o nas.
-Nie schlebiaj sobie -postanowiłam troszkę się z nim podroczyc. W końcu tego też mi brakowało przez te kilka dni. :)
Rozmawialiśmy jeszcze dobra godzinę. W końcu za namową Piotra postanowiłam jechać do mieszkania, trochę się ogarnąć.
Wsiadłam we wcześniej zamowiona taksówkę i już po 10 minutach byłam na swoim osiedlu. Pierwsze co zrobiłam po wejściu to udałam się do łazienki. Spojrzalam lusterko i już tego zalowalam. Nawet nie wyobrazalam sobie, że mogę wyglądać tak strasznie.
Ogromne wory pod oczami, makijaż sprzed kilku dni rozmazany od łez. Gorzej być nie moglo.. wzięłam gorący prysznic i zmyłam z twarzy to ohydztwo.
W międzyczasie zrobiłam sobie dużą i mocną kawę. Tego było mi trzeba. Wkońcu te ostatnie dni albo spalam na fotelu obok Piotra albo wcale nie spalam.
Po dwóch godzinach gotowa byłam do wyjścia. Zerknełam jeszcze do lusterka i gdy stwierdziłem, że jest okey, zamówiłam taksówkę. Niestety trafiłam na duże korki i droga zajela mi coś ok 40minut.
Wpadłam jeszcze na ginekologie, swoją drogą chyba powinnam wrócić do pracy. Zostawiłam Dark samego, a ostatnio mamy tam niezły tłok. Odwiedzilam jego gabinet i wspólnie ustaliliśmy, że wróce do pracy jutro. Wreszcie mogłam się udać na chirurgie gdzie leżał mój Piotr. Byłam wielce zaskoczona widzac ile ma gości. Nad jego łóżkiem stal Tretter, Sambor, Wiki i Lena.
-Hej -rzucilam po wejściu do sali, serdecznie się do nich uśmiechając.
Przywitali się ze mną i kontynuowali rozmowe. Oczywiścię opierała się ona na jego stanie zdrowia i samopoczuciu. Pogadali jeszcze chwilke i uciekli do obowiązków.
-Później jeszcze wpadne, polamancu -mówiąc to Wiktoria jako ostatnia opuściła salę Gawryly.
-Pewnie nieźle Cię wymeczyli-bardziej stwierdzilam niż zapytałam.
-Troche- odparł .-A ty nie miałas odpocząć?-spojrzał na mnie surowo.
-No przecież odpoczelam. To ty jesteś po wypadku a nie ja ..- ironie było czuć na kilometr.
-Chcesz mi wmówić, że w ciągu jakiś 3 godzin zdarzyłas porządnie się wyspać? -spoglądał na mnie badawczo.
-No tak -wolalam sklamac niż słuchać jego wywodów.
-Na pewno..-chyba wiedział, że tym razem ze mną nie wygra, więc po prostu skapitulował.
-Ale na noc jedziesz do domu - Eh jednak muszę sobie zapamiętać, że on się nigdy nie poddaje.
-Może.. zobaczymy -zbliżyłam się do niego i pierwszy raz od kilku dni pocalowalam. W sumie to byl tylko zwykły cmok z policzek ale jednak :)
-A to za co? -zapytał, szeroko się przy tym uśmiechając.
-Hm.. Może za to , że nadal jesteś ..
-To chyba ja powinienem Ci za to podziękować. Mimo iż moglas, to nie zostawilas kaleki. Wiki mi mówiła, że nie odstepywalas mnie na krok, cały czas tu byłaś..
-Myślę, że ty zachowalbys się podobnie, w takiej sytuacji -wyruszyłam ramionami.
-Mimo wszystko, bardzo Ci dziękuję . I cieszę się, że nadal mnie chcesz..
-Piotr, co ty w ogóle gadasz. Chyba wystarczy Ci dziś atrakcji, odpocznij, a ja zorientuje się co z moimi pacjentkami bo jutro wracam do pracy..-o dziwo Piotr mnie posłuchał. Natomiast ja udałam się do Wójcika. Miał dla mnie sporo newsów.
Okazało się, że od następnego tygodnia będziemy mieć na naszym oddziale nowego stażystę.
KOMENTUJCIE !
Ostatnio blogger w ogóle nie chce współpracować. Jedna aktualizacja wersji roboczej nexta po prostu się nie zapisała i musiałam pisać od nowa.. A ankieta na blogu została wyczyszczona z głosów. No super.
Dużo komentarzy=szybki next :) Teraz mam już więcej czasu na pisanie :) DZIĘKI, ŻE CZYTACIE !♥
środa, 28 maja 2014
Opowiadanie 2 cz.28 ♡
Wpadłam na izbę jak poparzona. Odrazu podeszlam do noszy na których leżał mój Piotr. Byl cały poobijany, na twarzy miał zaschniete krople krwi. Nie przeszkadzało mi to , że jest nie przytomny, poprostu zblizylam się i wtulilam sie w jego klatkę. Niestety odrazu zostałam odciagnieta przez Wiktorie i Konice.
-Zabierzcie ja stąd -krzyknął Sambor, patrząc na mnie przepraszajacym wzrokiem. Niemalże siłą zostałam wyprowadzona na korytarz.
-Hana będzie dobrze -powiedziała Wiktoria.
-Co z nim? jak to w ogóle się stało? -pytałam zaplakana.
-Podobno jakiś idiota pojechał na czerwonym, z tego co wiem to Piotr nie miał szans uciec, jechał prosto na czołowe...
-Co z nim? -powtórzyła pytanie.
-Wiesz jak to jest.. ale uratujemy go -Wiki próbowała mnie pocieszyć, jednak na marne.
-Do cholery! powiedz mi jakie ma obrażenia -emocje wzięły górę i w końcu wybuchłam.
-Narazie wiemy że ma złamaną nogę, kilka żeber, duza ranę na głowie i jest słabo wydolny oddechowo. Więcej będziemy wiedzieć po badaniach. -mloda chirurg usmiechnela się krzywo i zniknęła za drzwiami izby.
Zostałam sama, jedyny co mogłam wtedy zrobić to obserwować co się tam dzieje. Byłam bezradna i to mnie straszliwie odbijało. Po kilku minutach z sali wyszła całą rzesza lekarzy z moim Piotrem. Odrazu się podnioslam i poszłam za nimi. Wzięli go na badania, a ja znów siedzialam pod salą.
Nie minęło pięć minut kiedy to z sali wybiegla Wiki.
-Hana, tylko spokojnie -zaczęła. -Musimy operować ale wszystko będzie dobrze -tylko tyle zdążyła powiedzieć bo z sali wyjechał Piotr.
-Kochanie, wracaj do mnie -wyszeptalam, trzymając go za rękę. Po chwili dojechalismy do bloku i znów musieliśmy się rozstać.
Siedzialam jak na szpilkach. Za każdym razem gdy ktoś wychodził podnosilam się mając nadzieję że tym razem ktoś mi coś powie. Patrzylam przerażona jak pielęgniarka donosi krew.
Siedzialam tam od trzech godzin bez żadnych informacji. Jedyne co wtedy czułam to strach. Tak strasznie się bałam, że nie da rady. Co ja mówię! Piotr jest silny, nie podda się , musi wytrzymać ..dla mnie .
-Hana-usłyszałam głos Wiki.
Gwałtownie się podnioslam, przewracajac przy tym krzesło.
Spojrzalam na nią pytajaco a ta wzięła mnie w objęcia.
-Udało się ! Słyszysz? Udało ! -krzyczała.
Z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Byłam taka szczęśliwa, że go nie straciłam. -Operacja była ciężka, w brzuchu było mnóstwo płynu, do tego jeszcze krwiak. Musiał dostać bardzo mocno w głowę, to w ogóle cud że przy takiej wielkości krwiaka on jeszcze żyje. Patrząc z medycznego punktu widzenia, to już dawno powinien pęknac. Jednak zdążyliśmy na czas..-teraz to ja przytulilam Wiktorie. Chyba tak chciałam jej podziękować za to co dla nas zrobiła.
-Kiedy bede mogła go zobaczyć? -zapytałam proszący głosem, z nadzieja że to przyspieszy sprawę.
-Teraz przewożą go na OIOM, ale myślę że za kilka minut będziesz mogła na chwilke tam zajrzeć.
-Dzięki-otarlam ostatnia łzę, splywajaca po moim policzku.
-I pamiętaj .. teraz będzie tylko lepiej..-rzekła dziewczyna na odchodne.
Ogarnelam się trochę w łazience i udalam do Piotra.
Weszlam do sali i usiadlam na stolku, nieopodal łóżka. Znowu z moich oczu wyplywaly łzy. Piotrus leżał nie przytomny, podłączony do tej całej aparatury. Wyglądał bardzo mizernie i poprostu nie wytrzymalam. Kolejny raz tego dnia emocje wzięły górę.
*
Minęły trzy dni od wypadku. Cale dnie spedzalam u Piotra. Ciągle ktoś przychodził i próbował mnie namówić na odpoczynek, jednak nie mogłam go zostawić. Poprostu się bałam, po ostatniej sytuacji. Dwa dni temu pojechalam na chwilę do domu i gdy wróciłam trwała reanimacja, Piotr przestał oddychać.
Dlatego teraz wolalam przy nim być i mieć wszystko na oku. Ponadto Sambor mówił, że niedługo powinien się wybudzic. Jak się okazało nie mylił się. Siedzialam na fotelu, który przyniósł mi Przemek i trochę przysypialam. Oparlam głowę o łóżko Piotra i uleglam zmeczeniu. Nawet nie wiem kiedy moje oczy się zamknęły, nie kontrolowałam już tego .
Poczułam na swojej głowie czyjś dotyk. Było mi bardzo przyjemnie kiedy ta osoba gladzila moje włosy. Dopiero po kilku sekundach zrozumiałam, że coś mi nie pasuje. Gwałtownie się podnioslam. Wszystko we mnie zamarło kiedy zobaczyłam, że Piotr się do mnie uśmiecha.
-Piotr ..-podeszlam maksymalnie blisko, łapiąc go za rękę.
-Jesteś ..-odparł cicho. Zapewne gdybyśmy nie byli sami nawet bym tego nie usłyszała. Widziałam ile go to wszystko kosztuje, dlatego pokazalam mu by nic nie mówił. Lepiej niech teraz wypocznie.
-Tak bardzo się bałam..-powiedziałam przez łzy. Nadal mocno trzymając jego rękę, w obawie że mogę go stracić.
Mój narzeczony posłał mi tylko ciepły uśmiech, po chwili zamykając oczy.
No tak.. dopiero się wybudzil. Teraz potrzebuje dużo odpoczynku i przede wszystkim spokoju, by mógł dojść do siebie.
Taka nudna ta część ale musimy przez to przebrnąć :) W następnym nexcie będzie dużo ciekawiej :D
KOMENTUJCIE!
Wpadłam na izbę jak poparzona. Odrazu podeszlam do noszy na których leżał mój Piotr. Byl cały poobijany, na twarzy miał zaschniete krople krwi. Nie przeszkadzało mi to , że jest nie przytomny, poprostu zblizylam się i wtulilam sie w jego klatkę. Niestety odrazu zostałam odciagnieta przez Wiktorie i Konice.
-Zabierzcie ja stąd -krzyknął Sambor, patrząc na mnie przepraszajacym wzrokiem. Niemalże siłą zostałam wyprowadzona na korytarz.
-Hana będzie dobrze -powiedziała Wiktoria.
-Co z nim? jak to w ogóle się stało? -pytałam zaplakana.
-Podobno jakiś idiota pojechał na czerwonym, z tego co wiem to Piotr nie miał szans uciec, jechał prosto na czołowe...
-Co z nim? -powtórzyła pytanie.
-Wiesz jak to jest.. ale uratujemy go -Wiki próbowała mnie pocieszyć, jednak na marne.
-Do cholery! powiedz mi jakie ma obrażenia -emocje wzięły górę i w końcu wybuchłam.
-Narazie wiemy że ma złamaną nogę, kilka żeber, duza ranę na głowie i jest słabo wydolny oddechowo. Więcej będziemy wiedzieć po badaniach. -mloda chirurg usmiechnela się krzywo i zniknęła za drzwiami izby.
Zostałam sama, jedyny co mogłam wtedy zrobić to obserwować co się tam dzieje. Byłam bezradna i to mnie straszliwie odbijało. Po kilku minutach z sali wyszła całą rzesza lekarzy z moim Piotrem. Odrazu się podnioslam i poszłam za nimi. Wzięli go na badania, a ja znów siedzialam pod salą.
Nie minęło pięć minut kiedy to z sali wybiegla Wiki.
-Hana, tylko spokojnie -zaczęła. -Musimy operować ale wszystko będzie dobrze -tylko tyle zdążyła powiedzieć bo z sali wyjechał Piotr.
-Kochanie, wracaj do mnie -wyszeptalam, trzymając go za rękę. Po chwili dojechalismy do bloku i znów musieliśmy się rozstać.
Siedzialam jak na szpilkach. Za każdym razem gdy ktoś wychodził podnosilam się mając nadzieję że tym razem ktoś mi coś powie. Patrzylam przerażona jak pielęgniarka donosi krew.
Siedzialam tam od trzech godzin bez żadnych informacji. Jedyne co wtedy czułam to strach. Tak strasznie się bałam, że nie da rady. Co ja mówię! Piotr jest silny, nie podda się , musi wytrzymać ..dla mnie .
-Hana-usłyszałam głos Wiki.
Gwałtownie się podnioslam, przewracajac przy tym krzesło.
Spojrzalam na nią pytajaco a ta wzięła mnie w objęcia.
-Udało się ! Słyszysz? Udało ! -krzyczała.
Z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Byłam taka szczęśliwa, że go nie straciłam. -Operacja była ciężka, w brzuchu było mnóstwo płynu, do tego jeszcze krwiak. Musiał dostać bardzo mocno w głowę, to w ogóle cud że przy takiej wielkości krwiaka on jeszcze żyje. Patrząc z medycznego punktu widzenia, to już dawno powinien pęknac. Jednak zdążyliśmy na czas..-teraz to ja przytulilam Wiktorie. Chyba tak chciałam jej podziękować za to co dla nas zrobiła.
-Kiedy bede mogła go zobaczyć? -zapytałam proszący głosem, z nadzieja że to przyspieszy sprawę.
-Teraz przewożą go na OIOM, ale myślę że za kilka minut będziesz mogła na chwilke tam zajrzeć.
-Dzięki-otarlam ostatnia łzę, splywajaca po moim policzku.
-I pamiętaj .. teraz będzie tylko lepiej..-rzekła dziewczyna na odchodne.
Ogarnelam się trochę w łazience i udalam do Piotra.
Weszlam do sali i usiadlam na stolku, nieopodal łóżka. Znowu z moich oczu wyplywaly łzy. Piotrus leżał nie przytomny, podłączony do tej całej aparatury. Wyglądał bardzo mizernie i poprostu nie wytrzymalam. Kolejny raz tego dnia emocje wzięły górę.
*
Minęły trzy dni od wypadku. Cale dnie spedzalam u Piotra. Ciągle ktoś przychodził i próbował mnie namówić na odpoczynek, jednak nie mogłam go zostawić. Poprostu się bałam, po ostatniej sytuacji. Dwa dni temu pojechalam na chwilę do domu i gdy wróciłam trwała reanimacja, Piotr przestał oddychać.
Dlatego teraz wolalam przy nim być i mieć wszystko na oku. Ponadto Sambor mówił, że niedługo powinien się wybudzic. Jak się okazało nie mylił się. Siedzialam na fotelu, który przyniósł mi Przemek i trochę przysypialam. Oparlam głowę o łóżko Piotra i uleglam zmeczeniu. Nawet nie wiem kiedy moje oczy się zamknęły, nie kontrolowałam już tego .
Poczułam na swojej głowie czyjś dotyk. Było mi bardzo przyjemnie kiedy ta osoba gladzila moje włosy. Dopiero po kilku sekundach zrozumiałam, że coś mi nie pasuje. Gwałtownie się podnioslam. Wszystko we mnie zamarło kiedy zobaczyłam, że Piotr się do mnie uśmiecha.
-Piotr ..-podeszlam maksymalnie blisko, łapiąc go za rękę.
-Jesteś ..-odparł cicho. Zapewne gdybyśmy nie byli sami nawet bym tego nie usłyszała. Widziałam ile go to wszystko kosztuje, dlatego pokazalam mu by nic nie mówił. Lepiej niech teraz wypocznie.
-Tak bardzo się bałam..-powiedziałam przez łzy. Nadal mocno trzymając jego rękę, w obawie że mogę go stracić.
Mój narzeczony posłał mi tylko ciepły uśmiech, po chwili zamykając oczy.
No tak.. dopiero się wybudzil. Teraz potrzebuje dużo odpoczynku i przede wszystkim spokoju, by mógł dojść do siebie.
Taka nudna ta część ale musimy przez to przebrnąć :) W następnym nexcie będzie dużo ciekawiej :D
KOMENTUJCIE!
piątek, 23 maja 2014
Opowiadanie 2 cz.27 ♡
Oczywiście, tradycyjnie wyladowalismy w łóżku. Ale w sumie trzeba było jakoś uczcić te nasze zareczyny. Przez to wszystko spoznilam się trochę do pracy, ale dyrektor nawet tego nie skomentował. Chyba zdążył już się przyzwyczaić. W przerwie spotkalam się z Lena, a gdy skończyłam dyżur, przyjechał po mnie Piotr.
Dał mi małego calusa na przywitanie i uśmiechnął szeroko.
-Też się cieszę, że Cię widzę -odparlam, również posyłając mu uśmiech.
-Tak tak ..-chyba jednak nie trafiłam w powód jego zadowolenia. Zbił mnie tym z tropu i większość drogi pokonaliśmy w ciszy. Czasem nasze spojrzenia się spotykały i wymieniliśmy się uśmiechami.
-Sierpien bedzie najlepszy -odparł Piotr gdy pojechaliśmy pod moje mieszkanie .
-Co? -w ogóle nie wiedziałam co on bredzi.
-Tak zastanawiałem się nad data naszego ślubu i uważam, że sierpień będzie najlepszy. Ale decyzja należy do Ciebie, kochanie - no to super.. wczoraj się zareczylismy a on już chce brać slub? Jeszcze chyba nie jestem na to gotowa., Żadne chyba ! Ja na pewno nie jestem na to gotowa.
-Piotr, ty mówisz poważnie? -jakoś nie chciało mi się w to wszystko wierzyc.
-No tak ... a nie chcesz? -jego dotychczasowa pewność uciekła gdzieś daleko. Teraz byl zmieszany i dokładnie mi się przyglądał, czekając także na jakiś ruch z mojej strony.
-Piotr.. Przemyslmy to, poczekajmy trochę i przede wszystkim nacieszmy się tym co mamy. Wczoraj się zareczylismy a ty już slub.. to dla mnie za szybko tempo-nie wiem jakie emocje wtedy mną miotaly ale wysiadlam z auta Gawryly i szybko udalam się na górę. Jeszcze kilka razy obrocilam się za siebie czekając, że może Piotr za mną pójdzie albo przynajmniej każe poczekać.. a tu nic. Nawet nie wyszedł z samochodu. Dopiero po wejściu do mieszkania uswiadomilam sobie jak bardzo mnie to zdnerwowalo. No do cholery! jeśli tak ma to wszystko wyglądać to ja chyba podziekuje.. Wzięłam zimny prysznic, z nadzieją ze trochę oderwe się od tego wszystkiego . Jednak niestety się mylilam. Owinieta tylko cienkim recznikiem, wyszłam z łazienki. Jakie było moje zdziwienie kiedy w salonie ujrzalam Piotra. Strasznie mnie wystraszył i zaskoczyl czego nawet nie ukrywałam. No tak.. przeciez dalam mu klucze.Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, oczywiscie po Piotrze, to dosyć spory bukiet kwiatów, który leżał na stoliku.
-Co ty tu robisz?-zapytałam na wstępie.
-Nie chciałem żeby to tak wszystko wyszło...
-Piotr po prostu musisz zrozumieć, że ja nie chce się spieszyć.
-Ja też nie, ale jesteś dla mnie tak ważna, że boję się czekać.. -jakoś odrazu zrobiło mi się cieplej na sercu.
-Przepraszam-Piotr podszedł do mnie i podał mi bukiet kwiatów. Zagarnął mnie w swoje ramiona i lekko pocałował. Poczułam na sobie jego zabrzmiała męskość. Zupełnie zapomnialam że jestem owinięta samym ręcznikiem. Jakoś mimowolnie się do siebie lekko usmiechnelam, jednak nie uszło to uwadze Gawryly.
Przejechal swoją ręką przez moje plecy aż doszedł do posladkow. Druga natomiast gladzil mój policzek. Długo nie musiałam czekać by nasze usta się spotkały. Języki toczyły zacięta, a zarazem namietna bitwę. Oderwałam się od niego dopiero gdy zabraklo mi tchu.
Widziałam w jego oczach dobrze znany mi błysk, ale ja na dzisiejszą noc miałam inne plany. Głupio mi było przez te ciągle spóźnienia i raz chciałam się wyspać. Chociaż towarzystwem Piotra nie pogardziłabym.
-Pójdę się ubrać-mówiąc to próbowałam się wyrwać z objec Gawryly, jednak bezskutecznie.
-To chyba nie będzie konieczne -Piotr ponownie wypił się w moje usta.
-Piotrrr..-oderwalam się od niego tym samym umiejętnie wygrywając się z jego ramion. Poslalam mu jeszcze cwaniacki uśmiech, znikajac za drzwiami łazienki.
Ubralam swoją ulubioną piżamę. Może nie była ona zbyt odpowiednia na noc z ukochanym ale bardzo ja lubilam. Zalozylam krótkie czarne spodenki i szarą bokserke aż nadto podkreslajaca moje piersi. Przeczesalam jeszcze lekko włosy i nasmarowalam nogi balsamem. Już miałam wychodzić kiedy to jeszcze raz zerknelam w lusterko. Mimo wcześniejszych wątpliwości, wygladalam dobrze. Jednak ta pizama nie była taka zla, wygladalam bardzo seksownie.
Zadowolona opuscilam łazienkę i udalam się do sypialni gdzie czekał Piotr. Leżał na łóżku w samych bokserkach.
Polozylam się obok niego , lekko okrywajac koldra.
-A ty nie zamierzasz się umyć? -zapytalam, widząc że chce zgasić lampke.
-Powiedzmy, że zrobię to rano-uśmiechnął się dwuznacznie.
-Ty chyba zartujesz? Nie zamierzam spać z brudasem-odparlam całkiem poważnie, po chwili jednak wybuchając śmiechem.
Piotr spojrzal na mnie jak na jakąś kretynke, gasząc lampke i kładąc się koło mnie.
-Jeśli nie chcesz ze mną spać to wolna jest kanapa-wtulil się w moje plecy. No nie ! Ja go kiedyś udusze. Jak można być jednocześnie tak irytujacym i kochanym? Takie rzeczy to tylko mój Piotr potrafi.
-Zapomnij -szturchnelam go łokciem w bok. -Dobranoc -dodalam po chwili.
-Mam najlepszą narzeczoną -szepnął mi na ucho, przy okazji lekko je przygryzajac.
-Nie podlizuj się -odpowiedzialam, przytulajac go mocno.
Zasnelam szczęśliwa, z nadzieją, że reszta dni będzie równie wspaniała jak te ostatnie z Piotrem. Jednak w życiu nie może być za łatwo. Los postanowił postawić nam wielką klode pod nogi..
Obudzilam się przed szóstą. Wreszcie miałam szansę by nie spoznic się do pracy. Nie chciałam budzić Piotra bo dziś zaczynał trochę później, dlatego też po cichu opuscilam sypialnie. Ubralam się i wypilam szybką kawę. O 7:50 już byłam w szpitalu. Dumnie weszlam na swój oddział. Minelam się z Wojcikiem, nieźle go zaskoczyłam. Dwa razy sprawdzał czy napewno jest ta godzina. Dyżur zaczął mi się spokojnie. Kilka kontrolnych wizyt i kilka konsultacji.
Właśnie wypelnialam dokumentację gdy do mojego gabinetu wpadła zdenerwowana Lena.
-Hana, chodź szybko! Byl wypadek..
-Dobrze, już idę -odparlam.
-Ale ty nic nie rozumiesz! Piotr miał wypadek -krzyknęła przyjaciółka. W tym momencie poczułam w sobie ból. Jak w jakimś trasie bieglam na izbę. Ciągle na kogoś wpadalam, jednak byłam zbyt rozbita by na to zwracać uwagę. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do Piotra . Cały czas miałam nadzieję, że to jakas pieprzona pomyłka...
Jedyne co mogę teraz zrobić to przeprosić..Naprawdę bardzo Was przepraszam za brak nextów. .Obiecuję, że teraz już będą częściej. Prawie wszystkie poprawy już za mną. Jeszcze tylko poniedziałek i wtorek i chyba koniec nauki. :)
Komentujcie jeżeli jesteście ciekawi co dalej ! :)
Oczywiście, tradycyjnie wyladowalismy w łóżku. Ale w sumie trzeba było jakoś uczcić te nasze zareczyny. Przez to wszystko spoznilam się trochę do pracy, ale dyrektor nawet tego nie skomentował. Chyba zdążył już się przyzwyczaić. W przerwie spotkalam się z Lena, a gdy skończyłam dyżur, przyjechał po mnie Piotr.
Dał mi małego calusa na przywitanie i uśmiechnął szeroko.
-Też się cieszę, że Cię widzę -odparlam, również posyłając mu uśmiech.
-Tak tak ..-chyba jednak nie trafiłam w powód jego zadowolenia. Zbił mnie tym z tropu i większość drogi pokonaliśmy w ciszy. Czasem nasze spojrzenia się spotykały i wymieniliśmy się uśmiechami.
-Sierpien bedzie najlepszy -odparł Piotr gdy pojechaliśmy pod moje mieszkanie .
-Co? -w ogóle nie wiedziałam co on bredzi.
-Tak zastanawiałem się nad data naszego ślubu i uważam, że sierpień będzie najlepszy. Ale decyzja należy do Ciebie, kochanie - no to super.. wczoraj się zareczylismy a on już chce brać slub? Jeszcze chyba nie jestem na to gotowa., Żadne chyba ! Ja na pewno nie jestem na to gotowa.
-Piotr, ty mówisz poważnie? -jakoś nie chciało mi się w to wszystko wierzyc.
-No tak ... a nie chcesz? -jego dotychczasowa pewność uciekła gdzieś daleko. Teraz byl zmieszany i dokładnie mi się przyglądał, czekając także na jakiś ruch z mojej strony.
-Piotr.. Przemyslmy to, poczekajmy trochę i przede wszystkim nacieszmy się tym co mamy. Wczoraj się zareczylismy a ty już slub.. to dla mnie za szybko tempo-nie wiem jakie emocje wtedy mną miotaly ale wysiadlam z auta Gawryly i szybko udalam się na górę. Jeszcze kilka razy obrocilam się za siebie czekając, że może Piotr za mną pójdzie albo przynajmniej każe poczekać.. a tu nic. Nawet nie wyszedł z samochodu. Dopiero po wejściu do mieszkania uswiadomilam sobie jak bardzo mnie to zdnerwowalo. No do cholery! jeśli tak ma to wszystko wyglądać to ja chyba podziekuje.. Wzięłam zimny prysznic, z nadzieją ze trochę oderwe się od tego wszystkiego . Jednak niestety się mylilam. Owinieta tylko cienkim recznikiem, wyszłam z łazienki. Jakie było moje zdziwienie kiedy w salonie ujrzalam Piotra. Strasznie mnie wystraszył i zaskoczyl czego nawet nie ukrywałam. No tak.. przeciez dalam mu klucze.Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, oczywiscie po Piotrze, to dosyć spory bukiet kwiatów, który leżał na stoliku.
-Co ty tu robisz?-zapytałam na wstępie.
-Nie chciałem żeby to tak wszystko wyszło...
-Piotr po prostu musisz zrozumieć, że ja nie chce się spieszyć.
-Ja też nie, ale jesteś dla mnie tak ważna, że boję się czekać.. -jakoś odrazu zrobiło mi się cieplej na sercu.
-Przepraszam-Piotr podszedł do mnie i podał mi bukiet kwiatów. Zagarnął mnie w swoje ramiona i lekko pocałował. Poczułam na sobie jego zabrzmiała męskość. Zupełnie zapomnialam że jestem owinięta samym ręcznikiem. Jakoś mimowolnie się do siebie lekko usmiechnelam, jednak nie uszło to uwadze Gawryly.
Przejechal swoją ręką przez moje plecy aż doszedł do posladkow. Druga natomiast gladzil mój policzek. Długo nie musiałam czekać by nasze usta się spotkały. Języki toczyły zacięta, a zarazem namietna bitwę. Oderwałam się od niego dopiero gdy zabraklo mi tchu.
Widziałam w jego oczach dobrze znany mi błysk, ale ja na dzisiejszą noc miałam inne plany. Głupio mi było przez te ciągle spóźnienia i raz chciałam się wyspać. Chociaż towarzystwem Piotra nie pogardziłabym.
-Pójdę się ubrać-mówiąc to próbowałam się wyrwać z objec Gawryly, jednak bezskutecznie.
-To chyba nie będzie konieczne -Piotr ponownie wypił się w moje usta.
-Piotrrr..-oderwalam się od niego tym samym umiejętnie wygrywając się z jego ramion. Poslalam mu jeszcze cwaniacki uśmiech, znikajac za drzwiami łazienki.
Ubralam swoją ulubioną piżamę. Może nie była ona zbyt odpowiednia na noc z ukochanym ale bardzo ja lubilam. Zalozylam krótkie czarne spodenki i szarą bokserke aż nadto podkreslajaca moje piersi. Przeczesalam jeszcze lekko włosy i nasmarowalam nogi balsamem. Już miałam wychodzić kiedy to jeszcze raz zerknelam w lusterko. Mimo wcześniejszych wątpliwości, wygladalam dobrze. Jednak ta pizama nie była taka zla, wygladalam bardzo seksownie.
Zadowolona opuscilam łazienkę i udalam się do sypialni gdzie czekał Piotr. Leżał na łóżku w samych bokserkach.
Polozylam się obok niego , lekko okrywajac koldra.
-A ty nie zamierzasz się umyć? -zapytalam, widząc że chce zgasić lampke.
-Powiedzmy, że zrobię to rano-uśmiechnął się dwuznacznie.
-Ty chyba zartujesz? Nie zamierzam spać z brudasem-odparlam całkiem poważnie, po chwili jednak wybuchając śmiechem.
Piotr spojrzal na mnie jak na jakąś kretynke, gasząc lampke i kładąc się koło mnie.
-Jeśli nie chcesz ze mną spać to wolna jest kanapa-wtulil się w moje plecy. No nie ! Ja go kiedyś udusze. Jak można być jednocześnie tak irytujacym i kochanym? Takie rzeczy to tylko mój Piotr potrafi.
-Zapomnij -szturchnelam go łokciem w bok. -Dobranoc -dodalam po chwili.
-Mam najlepszą narzeczoną -szepnął mi na ucho, przy okazji lekko je przygryzajac.
-Nie podlizuj się -odpowiedzialam, przytulajac go mocno.
Zasnelam szczęśliwa, z nadzieją, że reszta dni będzie równie wspaniała jak te ostatnie z Piotrem. Jednak w życiu nie może być za łatwo. Los postanowił postawić nam wielką klode pod nogi..
Obudzilam się przed szóstą. Wreszcie miałam szansę by nie spoznic się do pracy. Nie chciałam budzić Piotra bo dziś zaczynał trochę później, dlatego też po cichu opuscilam sypialnie. Ubralam się i wypilam szybką kawę. O 7:50 już byłam w szpitalu. Dumnie weszlam na swój oddział. Minelam się z Wojcikiem, nieźle go zaskoczyłam. Dwa razy sprawdzał czy napewno jest ta godzina. Dyżur zaczął mi się spokojnie. Kilka kontrolnych wizyt i kilka konsultacji.
Właśnie wypelnialam dokumentację gdy do mojego gabinetu wpadła zdenerwowana Lena.
-Hana, chodź szybko! Byl wypadek..
-Dobrze, już idę -odparlam.
-Ale ty nic nie rozumiesz! Piotr miał wypadek -krzyknęła przyjaciółka. W tym momencie poczułam w sobie ból. Jak w jakimś trasie bieglam na izbę. Ciągle na kogoś wpadalam, jednak byłam zbyt rozbita by na to zwracać uwagę. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do Piotra . Cały czas miałam nadzieję, że to jakas pieprzona pomyłka...
Jedyne co mogę teraz zrobić to przeprosić..Naprawdę bardzo Was przepraszam za brak nextów. .Obiecuję, że teraz już będą częściej. Prawie wszystkie poprawy już za mną. Jeszcze tylko poniedziałek i wtorek i chyba koniec nauki. :)
Komentujcie jeżeli jesteście ciekawi co dalej ! :)
poniedziałek, 12 maja 2014
Opowiadanie 2 cz.26 ♡
Po chwili odwrócił się do mnie, pierwsze co przykulo moja uwagę to czerwone pudeleczko, które trzymał w ręce.Nie nie nie ! To chyba nie to co myślę? czyżby chciał mi się oświadczyć? Stalam w bezruchu, przyglądając sie mu wnikliwie.
Piotr podszedł do mnie i przykleknal na jedno kolano. Złapał mnie za rękę i popatrzył mi prosto w oczy. Moje nogi zrobiły się jak z waty i naprawdę trudno było mi utrzymać pion.
-Hana..-jego aksamitny głos wcale mi nie pomagał. -Chciałbym spędzać z tobą każda chwilę. Chce codziennie zasypać i budzić się przy tobie. Jesteś wszystkim najlepszym co mnie moglo spotkac. Nie wyobrażam sobie bez ciebie życia, dnia, minuty ani sekundy. Jeszcze przy nikim nie czułem się tak jak przy tobie. -do moich oczu napływały łzy, a głos Piotra drzal coraz bardziej. -Musisz wiedzieć, że jesteś dla mnie wszystkim . Nie znamy się długo a ja już jestem tego pewnien. Wiem, że czujesz podobnie dlatego też długo się nie zastanawialem.. Hana, zechcialabys zostać moją żoną?-spojrzalam na niego wzruszona, nie mogąc wymusić z siebie ani słowa. Kiwnelam potwierdzajaco głową a gdy Piotr przytulila mnie mocno, wreszcie zdolalam odpowiedzieć.
-Tak! - z tego szczęścia Piotr wziął mnie ponownie w ramiona i zakręcił kilka razy.
Chyba z tego całego zamieszania zapomnial o pierscionku bo dopiero gdy ponownie postawił mnie na ziemi wysunął mi go na palec.
-Jest śliczny -powiedziałam szczerze.
-Jest w mojej rodzinie od zawsze. Nosiła go moja babcia. Mama mi go dała jak byłem poprzednim razem. Chyba wyczula. moment. Naprawdę, ci się podoba?-wnikliwie mi się przyglądał.
-Śliczny-powtórzyłam, posyłając mu szczery uśmiech :)
Posiedzieliśmy jeszcze trochę na laweczce, a później wybraliśmy się do domu. Szliśmy całą drogę za rękę, zerkając na siebie kątem oka i co jakiś czas szeroko uśmiechając. Jak prawdziwa para. Jeszcze kilka dni temu miałam wątpliwości co do tego określenia a teraz .. teraz byliśmy nazeczenstwem. Byłam naprawdę strasznie szczęśliwa, zresztą Piotr też.
Weszliśmy po cichu do domu sądząc, że mama Piotra śpi. Jednak tak nie było. Pani Barbara siedziała w salonie czytając jakieś kolorowe czasopismo. Gdy nas zobaczyła niemalże wyskoczyła z tego fotela i podeszła do nas.
-Widzę, że spacer poprawił wam humor-powiedziała na wstępie. Miałam wrażenie, że patrzy na mają rękę i wcale się nie mylilam.
-Czy chcecie mi o czymś powiedzieć? -zapytała Pani Barbara.
-Oswiadczylem się Hanie-powiedział dumnie Piotr co sprawiło mi ogromną radość.
Na słowa Piotra jego mama odrazu wzięła mnie w obiecia.
-Dzieci! tak się cieszę -powiedziała, nadal mnie przytulajac.
-Mamo... bo mi udusisz narzeczoną- powiedział Piotr, patrząc na nią wymownie, jednak kątem oka i tak spoglądał na mnie. Ładnie to wszystko brzmiało. NARZECZONA tak przede wszystkim bardzo poważnie. Po tym wszystkim udalismy się na górę. Pierwsze co zrobiłam to rzucilam się na łóżko. Zmęczenie dawało o sobie znać, jakoś przez te wszystkie rewelacje straciłam poczucie czasu. Na zegarku dochodziła 1 w nocy. Zerknelam na Piotra i gdy zobaczyłam że coś pisze, szybko się poderwalam. W sekundę dotarłam do łazienki. Wprawdzie Piotr już wcześniej brał prysznic, ale zapewne i tak pewnie by chciał ponownie ze mną, a ja byłam już za bardzo zmęczona. Jutro mamy wracać do Warszawy i jak zawsze się nie wyspie.. Zimne krople wody pomogły mi zmierzyć się z rzeczywistością. Jutro wieczorem miałam dyzur w szpitalu i jakoś wcale mnie to nie cieszyło. Wieczór z Piotrem i dobrym winem byłby lepszą opcją. Trochę mi się zeszło w łazience, więc jak wyszłam światło w pokoju było zgaszone a Piotr już spał. Położyłam sie obok i mocno wtulilam w jego ramiona. Wróciły wszystkie wspomnienia dzisiejszego wieczoru. Aż mimowolnie się do siebie usmiechnelam. Dzisiejszy dzień zapamietam napewno na bardzo długo, a może nawet na zawsze.
* Z samego rana wyjechalismy z Katowic. Droga zajęła nam niecałe 3 godziny więc przed południem byliśmy już w Warszawie. Pojechaliśmy do mojego mieszkania. Nie mogłam znaleźć kluczy bo jak zawsze gdzieś się zapodzialy.
-Do jutra się wyrobimy?- nabijal się ze mnie Piotr. Już miałam coś mu dogryzc kiedy to znalazłam zgubę. Nawet specjalnie machnelam mu nimi przed oczami, cwaniacko się przy tym uśmiechając.
Przekrecilam zamek kiedy poczułam że odrywam się od ziemi. Oczywiście po chwili dopiero zorientowalam się, że to Piotr wziął mnie na ręce.
-Co ty robisz? -zapytałam.
-Przenoszę przez próg -odparł dumnie na co ja wybuchlam śmiechem.
-Nie pomylił Ci się zwyczaje? -pytałam przez śmiech. Ten tylko spojrzał na mnie pytająco.
-Przez próg przenosi się po ślubie- wyjasnilam. Teraz mina Piotra była bezcenna.
-Oj co za różnica ..
-Dobra, dobra ale już możesz mnie puścić-próbowałam się wyrwać z ramion Piotra, jednak bezskutecznie. Po chwili poczułam miękkie usta Piotra. Kochałem ten stan kiedy wymieniliśmy się pocalunkami, każde z nas calowalo coraz namietniej by okazać swoje uczucia.
-Piotr , wariacie!-krzyknelam, odbywające się od niego. -Przynajmniej pozwól mi zdjac buty-wyjasnilam dając mu małego calusa.
PRZEPRASZAM ZA BRAK NEXTA ALE NIESTETY PRZEZ WEEKEND NIE BYŁO MNIE W DOMU :/
+Przepraszam za błędy, pisałam na szybko, nie chciałam żebyście musieli jeszcze dłużej czekać.
poniedziałek, 5 maja 2014
Opowiadanie 2 cz.25 ♡
-Co ty wyprawiasz?-krzyknęłam, gwałtownie próbując wstać z łóżka. Jednak i tak mi się to nie udało bo Piotr odrazu przyciągnął mnie do siebie.
W tej chwili w ogóle nie rozumialam jego zachowania. Z jego oczu nie mogłam nic wyczytać. Po chwili jednak atmosfera trochę się rozluznila, wybuchlam śmiechem czując pod sobą jego nabrzmiala męskość.
-No co ? Nie moja wina, że tak na mnie dzialasz-wzruszył charakterystycznie ramionami.
-Piotr, co jest? -zapytałam czule. Jak widać nie potrafilam się na niego gniewac, wystarczyło jedno spojrzenie i już mu wszystko wybaczalam.
-Zaraz Ci wszystko wytłumaczę. Tylko daj mi chwilę, okey? -powoli wstał z łóżka, delikatnie mnie na nie kładąc.
-Za 5 minut jestem, zaczekaj-powiedział znikajac za drzwiami. Teraz to już w ogóle nie wiedziałam co mu się stało. Najpierw taki jak zawsze, czuły, delikatny, później jakiś nieobecny, jakby obrażony, a teraz wyszedł nie wiadomo po co, a ja tu czekam nie wiedząc czego mam się spodziewać.
Po jakiś 10 minutach do pokoju wpadł Piotr.
-Ciepło się ubierz,za minutę wychodzimy-oświadczył.
-Jak to ? Gdzie? -co on znowu wymyślił? Czasem po prostu za nim nie nadążałam.
-Zobaczysz-powiedział cwaniacko Piotr, uśmiechając się szeroko.
Już nic nie dopytywalam, tylko zrobiłam tak jak chciał Gawrylo. Jakoś nie mialam ochoty ani siły się z nim licytować.
Ten dzień byl strasznie dziwny i już chyba nic mnie nie zaskoczy.
Zalozylam bluzę i zeszlam na dół gdzie czekał na mnie Piotr.
-Powiesz mi w końcu gdzie idziemy?- zrobiłam słodkie oczka, z nadzieją, że to go złamie.
-Za 10 minut się dowiesz- Piotr złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi.
Nie lubilam niespodzianek, a on dobrze o tym wiedzial. Dlatego nie rozumiałam co chce tym osiągnąć. Szliśmy środkiem piaskowej drogi, trzymając się za ręce. Między nami panowała cisza, która mnie strasznie irytowala. Postanowiłam coś w tej sprawie zrobić.
-Albo mi powiesz gdzie idziemy, albo ja się wracam-zatrzymałam się krzyżując ręce.
-Już prawie jesteśmy.. chodź!-nalegał .
-Nigdzie nie idę- odparlam całkiem poważnie.
-Nie musisz-powiedział Piotr po czym podszedł do mnie i wziął na ręce.
-Co ty robisz! -krzyknelam, próbując się wyrwać. Niestety na marne..
-Nie chciałaś iść to ja Cię zaniose- uśmiechnął się cwaniacko. Popatrzylam na niego surowo przez co się trochę zmieszal.
-W tej chwili mnie postaw na ziemi!-w ogóle nie miałam ochoty na żarty.
-Proszę bardzo. Jesteśmy na miejscu -tak bardzo się zajelam ta nasza sprzeczka (o ile można tak to nazwać), że nie zauważyłam tego co jest wokol. Dopiero gdy Piotr mnie postawił, zaczęłam sie rozgladac. Znajdowaliśmy się nad jakąś rzeką. Wokół rosły topole,a trochę dalej stała malutka ławka na której przysiadł Piotr. Mimo, że było ciemno to i tak pięknie. Piotr złapał mnie za rękę i lekko pociągnął. Po chwili już siedziałam obok niego. Oparłam głowę o jego ramię i czułam, że nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Wreszcie mogłam śmiało powiedzieć, że mam faceta. Inni byli życiowymi pomyłkami.
-Dlaczego tu przyszliśmy?-zapytałam, jednocześnie przerywając ciszę, która wówczas między nami panowała.
-To miejsce jest dla mnie wyjątkowe- wyznał Piotr, skupiając całą swoją uwagę na mnie. -Zawsze
tu przychodziłem gdy miałem jakiś problem, gdy chciałem odreagować..albo po prostu pobyć sam. Jesteś drugą kobietą, którą tu przyprowadziłem. -jakoś zrobiło mi się cieplej na sercu.
-A pierwsza to Natalia?-zapytałam, choć wcale tego nie planowałam. Ale to byłam cała ja, zawsze musiałam coś palnąć i zepsuć całą atmosferę.
-Nie, moja mama..-odparł Piotr. -Kiedyś jak się na coś mocno wkurzyłem to znikałem z domu na całe dnie. No i pewnego razu za mną poszła..A pozniej to nawet sama tu przychodziła na
spacery. Strasznie jej się spodobało to miejsce. Nawet teraz, gdy zdrowie jej trochę szwankuje, często tu bywa.
-Normalnie jak rozhisteryzowana nastolatka- powiedziałam cicho, jednak nie na tyle by Piotr tego nie usłyszał.
-Co?- powiedział przez śmiech.
-Rozhisteryzowana nastolatka- powtórzyłam, trochę się z nim drocząc. -Wiesz jak to brzmi? uciekałeś z domu by pobyć sam, zamiast komuś przywalić?- teraz to już się z niego nabijałam.
-Myślisz, że się nie biłem? - wstał, udając oburzonego.
-Chyba zaraz zacznę się zastanawiać kto w naszym związku jest mężczyzną.- odparłam prze śmiech.
-Masz jakieś zastrzeżenia co do mojej męskości?- spojrzał na mnie, a ja już wiedziałam co chodzi mu po głowie. Usiadł ponownie na ławce i zbliżył głowę do mojej. Nasze usta dzieliły milimetry i po prostu nie mogłoby to się skończyć inaczej. Po chwili złączyły się w namiętnym pocałunku.
Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu.
-Kocham Cię Hana i miło, że jesteś o mnie taka zazdrosna. -powiedział Piotr.
-Ja zazdrosna?- trochę się zdziwiłam.
-Przecież słyszałem, jak rozmawiałaś z moją mamą. -Piotr spojrzał na mnie badawczo. Ja jednak postanowiłam nic nie zdradzać swoją miną, tak naprawdę to już szykowałam zemstę. Nie dało się ukryć,że ta cała ławeczka jest strasznie nie stabilna. Więc jak gdyby nigdy nic przechyliłam ją do tyłu, dodatkowo popychając Piotra.
Sama natomiast szybko zeskoczyłam. Byłam w wielkim szoku kiedy mój plan wypalił. Przecież Piotr nie był taki lekki i naprawdę byłam zdumiona kiedy udało mi się go wywalić. Jego mina była po prostu bezcenna, a ja nie wiedziałam czy mam już uciekać czy jeszcze trochę się pośmiać. Gawryło leżał w trawie kompletnie nic nie mówiąc.
-No dobra, chodź tu - podeszłam do niego i podałam mu rękę by pomóc mu wstać. Chyba wystarczyło tego nabijania się. Jednak nie wszystko przemyślałam i po chwili już leżałam obok niego.
-I co? fajnie?-zapytał, szczerząc się do mnie.
-Nie wiem jak ty ale ja nie zamierzam spędzić na tej trawie całej nocy. Idziemy do domu?zapytałam.
-Jeszcze nie idziemy ale wstajemy- Piotr posłał mi ciepły uśmiech i wstał. Po chwili pomógł w tym mi. Odszedł trochę dalej i odwrócił się tyłem. Jedyne co mogłam zobaczyć, to to, że szuka czegoś w kurtce.
Nie nadaję się do pisania dramatów, więc jak zawsze wszystko musiałam zmienić na cukier.
Przepraszam za opóźnienia, ale jak już wcześniej pisałam, dopadła mnie grypa ;/ +przepraszam za błędy ale nie jestem w stanie wszystkiego wyłapać.
KOMENTUJCIE <3 I DZIĘKUJĘ BARDZO ZA TAKĄ MOTYWACJĘ POD POPRZEDNIM NEXTEM :) OBY TAK DALEJ ! ♥
-Co ty wyprawiasz?-krzyknęłam, gwałtownie próbując wstać z łóżka. Jednak i tak mi się to nie udało bo Piotr odrazu przyciągnął mnie do siebie.
W tej chwili w ogóle nie rozumialam jego zachowania. Z jego oczu nie mogłam nic wyczytać. Po chwili jednak atmosfera trochę się rozluznila, wybuchlam śmiechem czując pod sobą jego nabrzmiala męskość.
-No co ? Nie moja wina, że tak na mnie dzialasz-wzruszył charakterystycznie ramionami.
-Piotr, co jest? -zapytałam czule. Jak widać nie potrafilam się na niego gniewac, wystarczyło jedno spojrzenie i już mu wszystko wybaczalam.
-Zaraz Ci wszystko wytłumaczę. Tylko daj mi chwilę, okey? -powoli wstał z łóżka, delikatnie mnie na nie kładąc.
-Za 5 minut jestem, zaczekaj-powiedział znikajac za drzwiami. Teraz to już w ogóle nie wiedziałam co mu się stało. Najpierw taki jak zawsze, czuły, delikatny, później jakiś nieobecny, jakby obrażony, a teraz wyszedł nie wiadomo po co, a ja tu czekam nie wiedząc czego mam się spodziewać.
Po jakiś 10 minutach do pokoju wpadł Piotr.
-Ciepło się ubierz,za minutę wychodzimy-oświadczył.
-Jak to ? Gdzie? -co on znowu wymyślił? Czasem po prostu za nim nie nadążałam.
-Zobaczysz-powiedział cwaniacko Piotr, uśmiechając się szeroko.
Już nic nie dopytywalam, tylko zrobiłam tak jak chciał Gawrylo. Jakoś nie mialam ochoty ani siły się z nim licytować.
Ten dzień byl strasznie dziwny i już chyba nic mnie nie zaskoczy.
Zalozylam bluzę i zeszlam na dół gdzie czekał na mnie Piotr.
-Powiesz mi w końcu gdzie idziemy?- zrobiłam słodkie oczka, z nadzieją, że to go złamie.
-Za 10 minut się dowiesz- Piotr złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi.
Nie lubilam niespodzianek, a on dobrze o tym wiedzial. Dlatego nie rozumiałam co chce tym osiągnąć. Szliśmy środkiem piaskowej drogi, trzymając się za ręce. Między nami panowała cisza, która mnie strasznie irytowala. Postanowiłam coś w tej sprawie zrobić.
-Albo mi powiesz gdzie idziemy, albo ja się wracam-zatrzymałam się krzyżując ręce.
-Już prawie jesteśmy.. chodź!-nalegał .
-Nigdzie nie idę- odparlam całkiem poważnie.
-Nie musisz-powiedział Piotr po czym podszedł do mnie i wziął na ręce.
-Co ty robisz! -krzyknelam, próbując się wyrwać. Niestety na marne..
-Nie chciałaś iść to ja Cię zaniose- uśmiechnął się cwaniacko. Popatrzylam na niego surowo przez co się trochę zmieszal.
-W tej chwili mnie postaw na ziemi!-w ogóle nie miałam ochoty na żarty.
-Proszę bardzo. Jesteśmy na miejscu -tak bardzo się zajelam ta nasza sprzeczka (o ile można tak to nazwać), że nie zauważyłam tego co jest wokol. Dopiero gdy Piotr mnie postawił, zaczęłam sie rozgladac. Znajdowaliśmy się nad jakąś rzeką. Wokół rosły topole,a trochę dalej stała malutka ławka na której przysiadł Piotr. Mimo, że było ciemno to i tak pięknie. Piotr złapał mnie za rękę i lekko pociągnął. Po chwili już siedziałam obok niego. Oparłam głowę o jego ramię i czułam, że nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Wreszcie mogłam śmiało powiedzieć, że mam faceta. Inni byli życiowymi pomyłkami.
-Dlaczego tu przyszliśmy?-zapytałam, jednocześnie przerywając ciszę, która wówczas między nami panowała.
-To miejsce jest dla mnie wyjątkowe- wyznał Piotr, skupiając całą swoją uwagę na mnie. -Zawsze
tu przychodziłem gdy miałem jakiś problem, gdy chciałem odreagować..albo po prostu pobyć sam. Jesteś drugą kobietą, którą tu przyprowadziłem. -jakoś zrobiło mi się cieplej na sercu.
-A pierwsza to Natalia?-zapytałam, choć wcale tego nie planowałam. Ale to byłam cała ja, zawsze musiałam coś palnąć i zepsuć całą atmosferę.
-Nie, moja mama..-odparł Piotr. -Kiedyś jak się na coś mocno wkurzyłem to znikałem z domu na całe dnie. No i pewnego razu za mną poszła..A pozniej to nawet sama tu przychodziła na
spacery. Strasznie jej się spodobało to miejsce. Nawet teraz, gdy zdrowie jej trochę szwankuje, często tu bywa.
-Normalnie jak rozhisteryzowana nastolatka- powiedziałam cicho, jednak nie na tyle by Piotr tego nie usłyszał.
-Co?- powiedział przez śmiech.
-Rozhisteryzowana nastolatka- powtórzyłam, trochę się z nim drocząc. -Wiesz jak to brzmi? uciekałeś z domu by pobyć sam, zamiast komuś przywalić?- teraz to już się z niego nabijałam.
-Myślisz, że się nie biłem? - wstał, udając oburzonego.
-Chyba zaraz zacznę się zastanawiać kto w naszym związku jest mężczyzną.- odparłam prze śmiech.
-Masz jakieś zastrzeżenia co do mojej męskości?- spojrzał na mnie, a ja już wiedziałam co chodzi mu po głowie. Usiadł ponownie na ławce i zbliżył głowę do mojej. Nasze usta dzieliły milimetry i po prostu nie mogłoby to się skończyć inaczej. Po chwili złączyły się w namiętnym pocałunku.
Oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu.
-Kocham Cię Hana i miło, że jesteś o mnie taka zazdrosna. -powiedział Piotr.
-Ja zazdrosna?- trochę się zdziwiłam.
-Przecież słyszałem, jak rozmawiałaś z moją mamą. -Piotr spojrzał na mnie badawczo. Ja jednak postanowiłam nic nie zdradzać swoją miną, tak naprawdę to już szykowałam zemstę. Nie dało się ukryć,że ta cała ławeczka jest strasznie nie stabilna. Więc jak gdyby nigdy nic przechyliłam ją do tyłu, dodatkowo popychając Piotra.
Sama natomiast szybko zeskoczyłam. Byłam w wielkim szoku kiedy mój plan wypalił. Przecież Piotr nie był taki lekki i naprawdę byłam zdumiona kiedy udało mi się go wywalić. Jego mina była po prostu bezcenna, a ja nie wiedziałam czy mam już uciekać czy jeszcze trochę się pośmiać. Gawryło leżał w trawie kompletnie nic nie mówiąc.
-No dobra, chodź tu - podeszłam do niego i podałam mu rękę by pomóc mu wstać. Chyba wystarczyło tego nabijania się. Jednak nie wszystko przemyślałam i po chwili już leżałam obok niego.
-I co? fajnie?-zapytał, szczerząc się do mnie.
-Nie wiem jak ty ale ja nie zamierzam spędzić na tej trawie całej nocy. Idziemy do domu?zapytałam.
-Jeszcze nie idziemy ale wstajemy- Piotr posłał mi ciepły uśmiech i wstał. Po chwili pomógł w tym mi. Odszedł trochę dalej i odwrócił się tyłem. Jedyne co mogłam zobaczyć, to to, że szuka czegoś w kurtce.
Nie nadaję się do pisania dramatów, więc jak zawsze wszystko musiałam zmienić na cukier.
Przepraszam za opóźnienia, ale jak już wcześniej pisałam, dopadła mnie grypa ;/ +przepraszam za błędy ale nie jestem w stanie wszystkiego wyłapać.
KOMENTUJCIE <3 I DZIĘKUJĘ BARDZO ZA TAKĄ MOTYWACJĘ POD POPRZEDNIM NEXTEM :) OBY TAK DALEJ ! ♥
niedziela, 4 maja 2014
Opowiadanie 2 cz.24 ♡
Piotr zbliżył się do mnie i delikatnie musnal me wargi. Po chwili znów mnie pocalowal, tym razem mocno wpil się w moje usta. Nie chciałam tego robić, jednak mimo wszystko to przerwalam.
-Przepraszam..-odepchnelam go od siebie. Popatrzył na mnie zdziwiony.
-Hana, co ona Ci naopowiadala?
-Dzieci co tu się dzieje?-do salonu weszła matka Piotra. Była zdziwiona, że już nie ma Natalii i nawet tego nie ukrywała.
-A gdzie jest Natalia?-zapytała. Ja tylko spojrzalam porozumiewawczo na Piotra.
-Wyszła. -odparł Piotr. I nie będzie Cie odwiedzac podczas naszego pobytu-byłam dumna z Piotra. Byl stanowczy i wiedziałam, że robi to dla mnie.
Jakoś odruchowo poslalam mu szczery uśmiech. *
Sytuacja się unormowala. Natalia już się nie pojawiła, a ja spędziłam cudowny dzień z moim mężczyzna. Piotr zabrał mnie na długi spacer, pokazał wiele ciekawych miejsc. Wieczorem przygotował kolację dla mnie i dla mamy.
Atmosfera była przemila, a ja już prawie zapomnialam o porannym incydencie. Gdy Piotr poszedł wziąć prysznic, ja zostałam z jego mamą.
Od słowa do słowa zeszlysmy wkońcu na ten temat.
-Hana, powiesz mi wkońcu co tu się wydarzyło? -zapytała proszący glosem mama Piotra.
-Nic takiego. Poprostu trochę się posprzeczalysmy-nie chciałam jej w to wszystko wciągać.
-Trochę? Ja już mam sporo lat, ale wzrok i słuch mi nie szwankuje-pani Barbara 'postawiła mnie pod ścianą'. W sumie miała prawo wiedzieć...
-Mam być z Pania szczera? -kobieta pokiwala tylko głową.
-Obawiam się trochę Natalii. Najpierw wygaduje mi różne rzeczy na Piotra, a później mówi, że on i tak będzie jej. To nie sa żadne zawody, a ja nie zamierzam brać udziału w tych jej manipulacjach. Piotr sam dobrze wie co czuje i zrobi tak jak chce. Ale mimo wszystko czuje, że ona zagraża naszemu związkowi. -postanowiłam być w stu procentach szczera. Jeżeli ktoś mógłby mi w tej sprawie doradzić to tylko mama Piotra.
-Myślisz, że mój syn byłby w stanie Cię zdradzić?
-Nie wiem .. -trochę czułam się zaklopotana. Jednak chyba w niezbyt dobrym świetle przedstawiłam Piotra. -To znaczy do rozmowy z Natalia byłam pewna, że nie .. ale teraz .. sama nie wiem.
-Hana, mówiłam Ci już, że jesteś wymarzoną partnerką dla mojego syna.
-Ale Pani tak sądzi, a Piotr ...
-Piotr? dziecko, on świata poza tobą nie widzi. I zapewniam Cię, że nigdy nawet nie spojrzał na Natalie, tak jak na ciebie.
-Naprawdę? -jednak wolalam się upewnić. Szczerze mówiąc to jeszcze kilka dni temu myślałam, że nie przeżyje tej wizyty w Katowicach, a teraz? teraz naprawdę się cieszę, że tu jestem.
A w matce Piotra znalazłam sojuszniczkę, jakkolwiek banalnie to brzmi.
-Naprawdę-pani Barbara poslala mi ciepły uśmiech.
-Dziękuję za wszystko-już chciałam się udać na górę, gdy przyszedł Piotr. Tak naprawdę to chyba już dawno zszedł na dół. Jak się okazało wcale sie nie mylilam, mało tego, Piotr słyszał kawałek naszej rozmowy, tego byłam pewna.
-Mamo, pozwolisz, że porwę Hane?pewnie nieźle ja wymeczylas..
-To chyba prędzej na odwrót-odezwałam się.
-Dobra, wszystko jedno, idziemy na górę-odparł Piotr, łapiąc mnie za rękę.
Na schodach wyprzedziłam Piotra, a po wejściu do pokoju rzucilam się na łóżko.
Dopiero po chwili dołączył do mnie Gawrylo. Położył się maksymalnie blisko mnie, a po chwili na swoim ciele poczułam jego usta. Sprawiało mi to wielką przyjemność, co chyba satysfakcjonowalo Piotra. Kiedy to już zatracilam się w pieszczotach, Piotr nagle oderwał się ode mnie.
Popatrzylam na niego zdziwiona, jednak ten mnie zignorowal.
Oparł się o sciane i milczał.
Przyznam że w tamtej chwili byłam na niego wściekła! jak tak można? najpierw sam się na mnie rzuca, a później jak gdyby nigdy nic zostawia? Siedzialam odwrócona do niego plecami, analizując zajście sprzed kilku minut.. Może to ja coś zrobiłam?-zastanawiałam się. Jednak szybko wykluczyłam tę opcję. Siedzieliśmy tak może z 5 minut, a dłużyło mi się niemiłosiernie.
W pewnej chwilii poczułam na swojej talii rękę Piotra.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego spod byka. Patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, którymi mógł kupić mnie całą, po chwili przysunął mnie do siebie. Byłam zdezorientowana i nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.
Jak się podoba ?
DUŻO KOMENTARZY=SZYBKI NEXT :)
WYBIERACIE SIĘ NA ZLOT?
**PIERWSZY OFICJALNY ZLOT FANÓW KAMILLI BAAR
odbędzie się 29 czerwca w ANTRAKT CAFE przy ul.Piłsudskiego 9 na tyłach
Teatru Wielkiego w Warszawie o godzinie 13!**
Piotr zbliżył się do mnie i delikatnie musnal me wargi. Po chwili znów mnie pocalowal, tym razem mocno wpil się w moje usta. Nie chciałam tego robić, jednak mimo wszystko to przerwalam.
-Przepraszam..-odepchnelam go od siebie. Popatrzył na mnie zdziwiony.
-Hana, co ona Ci naopowiadala?
-Dzieci co tu się dzieje?-do salonu weszła matka Piotra. Była zdziwiona, że już nie ma Natalii i nawet tego nie ukrywała.
-A gdzie jest Natalia?-zapytała. Ja tylko spojrzalam porozumiewawczo na Piotra.
-Wyszła. -odparł Piotr. I nie będzie Cie odwiedzac podczas naszego pobytu-byłam dumna z Piotra. Byl stanowczy i wiedziałam, że robi to dla mnie.
Jakoś odruchowo poslalam mu szczery uśmiech. *
Sytuacja się unormowala. Natalia już się nie pojawiła, a ja spędziłam cudowny dzień z moim mężczyzna. Piotr zabrał mnie na długi spacer, pokazał wiele ciekawych miejsc. Wieczorem przygotował kolację dla mnie i dla mamy.
Atmosfera była przemila, a ja już prawie zapomnialam o porannym incydencie. Gdy Piotr poszedł wziąć prysznic, ja zostałam z jego mamą.
Od słowa do słowa zeszlysmy wkońcu na ten temat.
-Hana, powiesz mi wkońcu co tu się wydarzyło? -zapytała proszący glosem mama Piotra.
-Nic takiego. Poprostu trochę się posprzeczalysmy-nie chciałam jej w to wszystko wciągać.
-Trochę? Ja już mam sporo lat, ale wzrok i słuch mi nie szwankuje-pani Barbara 'postawiła mnie pod ścianą'. W sumie miała prawo wiedzieć...
-Mam być z Pania szczera? -kobieta pokiwala tylko głową.
-Obawiam się trochę Natalii. Najpierw wygaduje mi różne rzeczy na Piotra, a później mówi, że on i tak będzie jej. To nie sa żadne zawody, a ja nie zamierzam brać udziału w tych jej manipulacjach. Piotr sam dobrze wie co czuje i zrobi tak jak chce. Ale mimo wszystko czuje, że ona zagraża naszemu związkowi. -postanowiłam być w stu procentach szczera. Jeżeli ktoś mógłby mi w tej sprawie doradzić to tylko mama Piotra.
-Myślisz, że mój syn byłby w stanie Cię zdradzić?
-Nie wiem .. -trochę czułam się zaklopotana. Jednak chyba w niezbyt dobrym świetle przedstawiłam Piotra. -To znaczy do rozmowy z Natalia byłam pewna, że nie .. ale teraz .. sama nie wiem.
-Hana, mówiłam Ci już, że jesteś wymarzoną partnerką dla mojego syna.
-Ale Pani tak sądzi, a Piotr ...
-Piotr? dziecko, on świata poza tobą nie widzi. I zapewniam Cię, że nigdy nawet nie spojrzał na Natalie, tak jak na ciebie.
-Naprawdę? -jednak wolalam się upewnić. Szczerze mówiąc to jeszcze kilka dni temu myślałam, że nie przeżyje tej wizyty w Katowicach, a teraz? teraz naprawdę się cieszę, że tu jestem.
A w matce Piotra znalazłam sojuszniczkę, jakkolwiek banalnie to brzmi.
-Naprawdę-pani Barbara poslala mi ciepły uśmiech.
-Dziękuję za wszystko-już chciałam się udać na górę, gdy przyszedł Piotr. Tak naprawdę to chyba już dawno zszedł na dół. Jak się okazało wcale sie nie mylilam, mało tego, Piotr słyszał kawałek naszej rozmowy, tego byłam pewna.
-Mamo, pozwolisz, że porwę Hane?pewnie nieźle ja wymeczylas..
-To chyba prędzej na odwrót-odezwałam się.
-Dobra, wszystko jedno, idziemy na górę-odparł Piotr, łapiąc mnie za rękę.
Na schodach wyprzedziłam Piotra, a po wejściu do pokoju rzucilam się na łóżko.
Dopiero po chwili dołączył do mnie Gawrylo. Położył się maksymalnie blisko mnie, a po chwili na swoim ciele poczułam jego usta. Sprawiało mi to wielką przyjemność, co chyba satysfakcjonowalo Piotra. Kiedy to już zatracilam się w pieszczotach, Piotr nagle oderwał się ode mnie.
Popatrzylam na niego zdziwiona, jednak ten mnie zignorowal.
Oparł się o sciane i milczał.
Przyznam że w tamtej chwili byłam na niego wściekła! jak tak można? najpierw sam się na mnie rzuca, a później jak gdyby nigdy nic zostawia? Siedzialam odwrócona do niego plecami, analizując zajście sprzed kilku minut.. Może to ja coś zrobiłam?-zastanawiałam się. Jednak szybko wykluczyłam tę opcję. Siedzieliśmy tak może z 5 minut, a dłużyło mi się niemiłosiernie.
W pewnej chwilii poczułam na swojej talii rękę Piotra.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego spod byka. Patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, którymi mógł kupić mnie całą, po chwili przysunął mnie do siebie. Byłam zdezorientowana i nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.
Jak się podoba ?
DUŻO KOMENTARZY=SZYBKI NEXT :)
WYBIERACIE SIĘ NA ZLOT?
sobota, 3 maja 2014
Opowiadanie 2 cz.23 ♡
Natalia udała się do kuchni gdzie siedziała matka Piotra.Ja natomiast nie miałam ochoty nawet na nią patrzeć. Stwierdziłam, że przeczekanie jej wizyty będzie lepsza opcją.
-Pójdę na górę-oświadczyłam, unikając wzroku Gawryly. Jeszcze nie zdążyłam dojść do schodów gdy nagle ktos złapał mnie za rękę.
-Co ty robisz?-zdenerwowalam się.
Piotr tylko stał i wpatrywal się we mnie.
-Gdzie idziesz? -dopiero po dłuższej chwili zapytał.
-Przecież Ci mówiłam! -byłam już mocno poirytowana. Tak naprawdę to nie była wina Piotra. Na nim tylko wyladowywalam swoje emocje po zajściu z ta jego eks.
Wyrwałam się z jego uscisku i udała się do naszego pokoju. Pierwsza opcja była taka, że zostaje tu i czekam aż ta kobieta wyjdzie jednak po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam że to jest kompletnie bez sensu. Przecież na kogo ja wyjde? Jeszcze ta Natalia wykorzysta okazję i znów zacznie podrywac Piotra. Wolalam sama wszystkiego przypilnowac. Z bojowym nastawieniem zeszlam na dół. Cała trójka siedziała w salonie. Pewnym krokiem podeszłam do nich i usiadlam obok Piotra.
-A gdziemi ty się podziewalas?-zapytała Pani Barbara, serdecznie się do mnie uśmiechając.
-Musiałam zadzwonić-wymyśliłam na poczekaniu, odwzajemniajac uśmiech.
Siedzialam tam dobre pół godziny, sama się sobie dziwiłam, że jeszcze to wytrzymuje. Rozmowa opierała się głównie na problemach Natalii, które moim zdaniem w ogóle nimi nie byly. Opowiedziała interesującą historię z wczorajszego dnia "kosmetyczka zrobiła jej nie tą maseczke co chciala". Myślałam, że zaraz udusze się ze śmiechu. Wiele razy chciałam to skomentować, jednak powstrzymywal mnie Piotr, który patrzył na mnie proszacym wzrokiem i mocniej ściskał moja dłoń.
-Zaraz wracam, kochanie-szepnal mi w pewnym momencie do ucha i wyszedł z pokoju. Źle nie było, wkońcu była jeszcze z nami mama Piotra, nie musiałam nic mówić ani udawać że lubię tą lafirynde. Minęło już dobre kilka minut od wyjścia Piotra, nie miałam pojęcia gdzie jest, chciałam to sprawdzić lecz głupio było mi wyjść. Nie spodziewałam się że Pani Barbara wpadnie na taki głupi pomysł by zostawić nas same.
-Przepraszam na chwilę, muszę do toalety-powiedziała i podobnie jak Piotr szybko opuściła pomieszczenie. W duchu modlilam się by któreś z nich teraz wrocilo jednak moje prośby byly zbędne. Akurat w tym samym czasie musieli wyjść?! Jak zawsze moj pech dawal o sobie znać.
-Kolejna zdobycz Piotra? -zapytała nagle blondynka.
-Słucham?!-myślałam, że się przeslyszalam. Była bezczelna!
-No nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi. Jeszcze trochę i Ciebie też wymieni na lepszą. Zawsze tak robi-z każdym jej słowem byłam coraz bardziej zdenerwowana. To, że ona zmarnowała swoją szansę, to nie znaczy że może sobie tak gadać? myślałam, że zaraz wyjde z siebie.
-Każdy mierzy swoją miarą-odparlam, naprawdę wkurzona.
-Myślisz? Piotr bawi sie kobietami i niedługo się o tym przekonasz.-nie wytrzymalam i podnioslam się z kanapy.
-Zazdrosna jesteś czy co ? -krzyknelam. Dopiero po chwili zdalam sobie sprawę że zapewne i Pani Barbara i Piotr to słyszeli.
-Piotr i tak będzie mój-odparła pewnie Natalia po czym wyszła z domu Gawrylow.
Natomiast ja usiadlam na kanapie i schowalam głowę w dłoniach. Po tej rozmowie wiedziałam już do czego ona dąży. Nie wierzylam w ani jedno jej słowo, jednak zasiala w mojej głowie metlik i wiele wątpliwości. Mimowolnie moje oczy się zeszklily, a po chwili po policzkach splynela jedna samotna łza.
-Hana, usłyszałem krzyki..Co sie stało?- zapytał Piotr, który wpadł jak poparzony do pokoju.
Usiadło koło mnie i mocno zagarnął w swoje ramiona. Tego mi było trzeba. Jego dotyk, a nawet sam zapach wystarczał bym zapomniała o problemach.
-Dlaczego mnie z nią zostawiłeś ? - zapytałam.
-Z Natalią ? -zapytał zdziwiony.
-No, a z kim! - znów mnie lekko poniosło. Ale Piotr mógłbybyć czasem bardziej domyślny..
-Przecież była z wami moja mama- chyba zapomniałam o pewnym fakcie. Przecież Piotr, faktycznie zostawiał mnie jeszcze z panią Barbarą.
-Ale wyszła.. -powiedziałam znowu lekko poirytowana. -Do łazienki- dodałam po chwilii.
-O co poszło z Natalią ?
-Piotr.. Czy ty naprawdę mnie kochasz? nie zamierzasz mnie zostawić ? - spojrzałam mu prosto w oczy, w których zoabczyłam ten blask ♥
Ta część taka trochę nudna. Chyba mi nie wyszło.. Wybaczcie :)
..i przepraszam za błędy :)
Chyba wiecie co robić ? KOMENTUJCIE!♥♥
Natalia udała się do kuchni gdzie siedziała matka Piotra.Ja natomiast nie miałam ochoty nawet na nią patrzeć. Stwierdziłam, że przeczekanie jej wizyty będzie lepsza opcją.
-Pójdę na górę-oświadczyłam, unikając wzroku Gawryly. Jeszcze nie zdążyłam dojść do schodów gdy nagle ktos złapał mnie za rękę.
-Co ty robisz?-zdenerwowalam się.
Piotr tylko stał i wpatrywal się we mnie.
-Gdzie idziesz? -dopiero po dłuższej chwili zapytał.
-Przecież Ci mówiłam! -byłam już mocno poirytowana. Tak naprawdę to nie była wina Piotra. Na nim tylko wyladowywalam swoje emocje po zajściu z ta jego eks.
Wyrwałam się z jego uscisku i udała się do naszego pokoju. Pierwsza opcja była taka, że zostaje tu i czekam aż ta kobieta wyjdzie jednak po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam że to jest kompletnie bez sensu. Przecież na kogo ja wyjde? Jeszcze ta Natalia wykorzysta okazję i znów zacznie podrywac Piotra. Wolalam sama wszystkiego przypilnowac. Z bojowym nastawieniem zeszlam na dół. Cała trójka siedziała w salonie. Pewnym krokiem podeszłam do nich i usiadlam obok Piotra.
-A gdziemi ty się podziewalas?-zapytała Pani Barbara, serdecznie się do mnie uśmiechając.
-Musiałam zadzwonić-wymyśliłam na poczekaniu, odwzajemniajac uśmiech.
Siedzialam tam dobre pół godziny, sama się sobie dziwiłam, że jeszcze to wytrzymuje. Rozmowa opierała się głównie na problemach Natalii, które moim zdaniem w ogóle nimi nie byly. Opowiedziała interesującą historię z wczorajszego dnia "kosmetyczka zrobiła jej nie tą maseczke co chciala". Myślałam, że zaraz udusze się ze śmiechu. Wiele razy chciałam to skomentować, jednak powstrzymywal mnie Piotr, który patrzył na mnie proszacym wzrokiem i mocniej ściskał moja dłoń.
-Zaraz wracam, kochanie-szepnal mi w pewnym momencie do ucha i wyszedł z pokoju. Źle nie było, wkońcu była jeszcze z nami mama Piotra, nie musiałam nic mówić ani udawać że lubię tą lafirynde. Minęło już dobre kilka minut od wyjścia Piotra, nie miałam pojęcia gdzie jest, chciałam to sprawdzić lecz głupio było mi wyjść. Nie spodziewałam się że Pani Barbara wpadnie na taki głupi pomysł by zostawić nas same.
-Przepraszam na chwilę, muszę do toalety-powiedziała i podobnie jak Piotr szybko opuściła pomieszczenie. W duchu modlilam się by któreś z nich teraz wrocilo jednak moje prośby byly zbędne. Akurat w tym samym czasie musieli wyjść?! Jak zawsze moj pech dawal o sobie znać.
-Kolejna zdobycz Piotra? -zapytała nagle blondynka.
-Słucham?!-myślałam, że się przeslyszalam. Była bezczelna!
-No nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi. Jeszcze trochę i Ciebie też wymieni na lepszą. Zawsze tak robi-z każdym jej słowem byłam coraz bardziej zdenerwowana. To, że ona zmarnowała swoją szansę, to nie znaczy że może sobie tak gadać? myślałam, że zaraz wyjde z siebie.
-Każdy mierzy swoją miarą-odparlam, naprawdę wkurzona.
-Myślisz? Piotr bawi sie kobietami i niedługo się o tym przekonasz.-nie wytrzymalam i podnioslam się z kanapy.
-Zazdrosna jesteś czy co ? -krzyknelam. Dopiero po chwili zdalam sobie sprawę że zapewne i Pani Barbara i Piotr to słyszeli.
-Piotr i tak będzie mój-odparła pewnie Natalia po czym wyszła z domu Gawrylow.
Natomiast ja usiadlam na kanapie i schowalam głowę w dłoniach. Po tej rozmowie wiedziałam już do czego ona dąży. Nie wierzylam w ani jedno jej słowo, jednak zasiala w mojej głowie metlik i wiele wątpliwości. Mimowolnie moje oczy się zeszklily, a po chwili po policzkach splynela jedna samotna łza.
-Hana, usłyszałem krzyki..Co sie stało?- zapytał Piotr, który wpadł jak poparzony do pokoju.
Usiadło koło mnie i mocno zagarnął w swoje ramiona. Tego mi było trzeba. Jego dotyk, a nawet sam zapach wystarczał bym zapomniała o problemach.
-Dlaczego mnie z nią zostawiłeś ? - zapytałam.
-Z Natalią ? -zapytał zdziwiony.
-No, a z kim! - znów mnie lekko poniosło. Ale Piotr mógłbybyć czasem bardziej domyślny..
-Przecież była z wami moja mama- chyba zapomniałam o pewnym fakcie. Przecież Piotr, faktycznie zostawiał mnie jeszcze z panią Barbarą.
-Ale wyszła.. -powiedziałam znowu lekko poirytowana. -Do łazienki- dodałam po chwilii.
-O co poszło z Natalią ?
-Piotr.. Czy ty naprawdę mnie kochasz? nie zamierzasz mnie zostawić ? - spojrzałam mu prosto w oczy, w których zoabczyłam ten blask ♥
Ta część taka trochę nudna. Chyba mi nie wyszło.. Wybaczcie :)
..i przepraszam za błędy :)
Chyba wiecie co robić ? KOMENTUJCIE!♥♥
czwartek, 1 maja 2014
Opowiadanie 2 cz.22 ♡
Ta rozmowa z Piotrem dodała mi trochę pewności siebie. Chwilę później zeszlismy na dół. Muszę przyznać że przekonalam sie do mamy Piotra. Może najpierw mi się wydawało że nasze relacje nie będą zbyt dobre lecz mylilam się. Cale szczęście.. Gdy zjedliśmy posiłek mój mężczyzna udał się pod prysznic natomiast ja zostałam na dole wraz z panią Barbarą.
-Jak się poznaliscie z Piotrkiem?-zaczęła kobieta. Coś czułam że nie obejdzie się bez wywiadu ale w sumie mi to nie przeszkadzało.
-Pracujemy w tym samym szpitalu-odparlam posyłając jej ciepły uśmiech.
-Ty też jesteś chirurgiem?
-Nie, ja nie . Jestem ginekologiem-wyjasnilam.
-Milo zobaczyć że mój syn jest szczęśliwy. Już dawno nie widziałam go w tak dobrej formie.
-To naprawdę świetny facet-powiedziałam całkowicie szczerze.
-Wiem. Ale nigdy nie miał szczęścia w miłość.-Pani Barbara przesunęła się do mnie i złapała za rękę.-Cieszę się, że wreszcie trafił na kogoś takiego jak ty. Nie znamy się długo, a już wiem, że jesteś uczciwą, dobra kobietą, a w dodatku zapatrzona w mojego syna.-jakoś mimowoli moje kącik usta podniosły się.-Jesteś idealna dla Piotrka.
-Chyba Pani mnie przecenia-odparlam, trochę rozesmiana a zarazem zawstydzona.
-Wątpię dziecko, wątpię..
Po tej rozmowie byłam już pewna że mama PIotra mnie polubila, zresztą ze wzajemnoscia. To naprawde dobra kobieta, trochę pokiereszowana przez los, ale dobra. Znalysmy się nie cały dzień a już opowiedzialysmy sobie o wielu zdarzeniach z naszego życia. Nawet Piotr stwierdził, że spędziłam więcej czasu z panią Barbara, niż z nim . I chyba nie byl z tego faktu zadowolony.
Aktualnie siedzialam w fotelu i przegladalam jakieś kolorowe czasopismo. Piotr leżał na łóżku i pisał coś na tablecie. Co jakiś czas odrywalam się od lektury i patrzylam na niego. Jego umiesnione ciało wyglądało bosko. Jeszcze te potargane włosy i lekki zarost. Coraz bardziej wierzyłam w to, ze to ten jedyny, na resztę życia. Odłożyłam gazetę i podeszlam do niego. Obrazu oderwal się od pracy.
Przytulil mnie i pocałował w szyję.
Długo nie musiałam czekać by przeszedł do innych partii ciała.
-Piotr... twoja mama jest na dole -powiedziałam odrywajac się od niego.
-Spokojnie-wrócił do pocałunków. -Będziemy zachowywać się cicho-szepnął mi na ucho, przy okazji lekko je przegrywając.
Po chwili już dobierał się do mojej bluzki. Małe guziczki sprawiały mu trochę kłopot, więc sama się tym zajęłam. Nie minęło dużo czasu jak oboje byliśmy w samej bieliźnie. Piotr potrafił mi sprawić swoim dotykiem taka przyjemność, że aż trochę mnie to przerazalo. Co jakis czas przez moje ciało przechodził dreszcz podniecenia. Piotr dobrze wiedział, że już długo nie wytrzymam, zwinnym ruchem pozbył się mojej bielizny, a następnie swoich bokserek. Już po chwili stanowilismy jedność. Kchalam jego zwinne i delikatne ruchy. Krzyki stlumilismy w pocalunkach. Opadlismy na łóżko wyrównując oddechy.
-Hana?-zapytał Piotr nadal ciężko oddychajac.
-Tak?
Piotr zawisł nade mną opierając się na lokciach.
-Chcialabys zostać moją żoną?-te słowa całkowicie mnie rozbily. Spojrzalam na niego pytajaco, nadal będąc w lekkim szoku.
-Czy to są oświadczyny? -zapytałam, przyglądając mu się wnikliwie.
-Nie mam pierścionka ani bukietu kwiatów, więc chyba nie. Ale chciałbym się dowiedzieć czy gdybym Ci się oświadczył, zgodzilabys się?
-Może...-odparlam cwaniacko.
Ten już nic nie odpowiedział, tylko musnął ustami czubek mojej głowy i zagarnął mnie w swoje ramiona.
*
Jedliśmy śniadanie gdy usłyszalam dzwonek .
-Siedz mamo, ja otworze.-zaoferował Piotr, udając się do drzwi.
Wraz z Panią Barbarą w milczeniu kończyłysmy posiłek. Usłyszałam jakieś krzyki więc udalam się w ślad za Piotrem.
-Piotr, tak się cieszę, ze jestes!-usłyszałam głos kobiety. Nie miałam problemu z rozpoznaniem. To była Natalia, ta przez którą o mały włos nie rozstalabym się z Piotrem. W dodadku ta zmija tulila się do mojego faceta. ! Znowu ... Piotr odwrócił się do tylu i zobaczył że przygladam się całemu zajściu. Odrazu odepchnal ja od siebie i podszedł do mnie.
-Natalia -zwrócił się do blondyny. -To jest Hana, moja dziewczyna.
-Czesc -rzucilam szorstko, nawet nie podając jej dłoni.
Miałam nadzieję, że jak najszybciej opuści ona ten dom, jednak niestety mylilam się...
Nieco krótsze niż ostatnio ale myślę, że na dniach będzie kolejny next :)
Komentujcie bo to najbardziej motywuje !
Fajnej majówki wszystkim życzę ! ♥
Ta rozmowa z Piotrem dodała mi trochę pewności siebie. Chwilę później zeszlismy na dół. Muszę przyznać że przekonalam sie do mamy Piotra. Może najpierw mi się wydawało że nasze relacje nie będą zbyt dobre lecz mylilam się. Cale szczęście.. Gdy zjedliśmy posiłek mój mężczyzna udał się pod prysznic natomiast ja zostałam na dole wraz z panią Barbarą.
-Jak się poznaliscie z Piotrkiem?-zaczęła kobieta. Coś czułam że nie obejdzie się bez wywiadu ale w sumie mi to nie przeszkadzało.
-Pracujemy w tym samym szpitalu-odparlam posyłając jej ciepły uśmiech.
-Ty też jesteś chirurgiem?
-Nie, ja nie . Jestem ginekologiem-wyjasnilam.
-Milo zobaczyć że mój syn jest szczęśliwy. Już dawno nie widziałam go w tak dobrej formie.
-To naprawdę świetny facet-powiedziałam całkowicie szczerze.
-Wiem. Ale nigdy nie miał szczęścia w miłość.-Pani Barbara przesunęła się do mnie i złapała za rękę.-Cieszę się, że wreszcie trafił na kogoś takiego jak ty. Nie znamy się długo, a już wiem, że jesteś uczciwą, dobra kobietą, a w dodatku zapatrzona w mojego syna.-jakoś mimowoli moje kącik usta podniosły się.-Jesteś idealna dla Piotrka.
-Chyba Pani mnie przecenia-odparlam, trochę rozesmiana a zarazem zawstydzona.
-Wątpię dziecko, wątpię..
Po tej rozmowie byłam już pewna że mama PIotra mnie polubila, zresztą ze wzajemnoscia. To naprawde dobra kobieta, trochę pokiereszowana przez los, ale dobra. Znalysmy się nie cały dzień a już opowiedzialysmy sobie o wielu zdarzeniach z naszego życia. Nawet Piotr stwierdził, że spędziłam więcej czasu z panią Barbara, niż z nim . I chyba nie byl z tego faktu zadowolony.
Aktualnie siedzialam w fotelu i przegladalam jakieś kolorowe czasopismo. Piotr leżał na łóżku i pisał coś na tablecie. Co jakiś czas odrywalam się od lektury i patrzylam na niego. Jego umiesnione ciało wyglądało bosko. Jeszcze te potargane włosy i lekki zarost. Coraz bardziej wierzyłam w to, ze to ten jedyny, na resztę życia. Odłożyłam gazetę i podeszlam do niego. Obrazu oderwal się od pracy.
Przytulil mnie i pocałował w szyję.
Długo nie musiałam czekać by przeszedł do innych partii ciała.
-Piotr... twoja mama jest na dole -powiedziałam odrywajac się od niego.
-Spokojnie-wrócił do pocałunków. -Będziemy zachowywać się cicho-szepnął mi na ucho, przy okazji lekko je przegrywając.
Po chwili już dobierał się do mojej bluzki. Małe guziczki sprawiały mu trochę kłopot, więc sama się tym zajęłam. Nie minęło dużo czasu jak oboje byliśmy w samej bieliźnie. Piotr potrafił mi sprawić swoim dotykiem taka przyjemność, że aż trochę mnie to przerazalo. Co jakis czas przez moje ciało przechodził dreszcz podniecenia. Piotr dobrze wiedział, że już długo nie wytrzymam, zwinnym ruchem pozbył się mojej bielizny, a następnie swoich bokserek. Już po chwili stanowilismy jedność. Kchalam jego zwinne i delikatne ruchy. Krzyki stlumilismy w pocalunkach. Opadlismy na łóżko wyrównując oddechy.
-Hana?-zapytał Piotr nadal ciężko oddychajac.
-Tak?
Piotr zawisł nade mną opierając się na lokciach.
-Chcialabys zostać moją żoną?-te słowa całkowicie mnie rozbily. Spojrzalam na niego pytajaco, nadal będąc w lekkim szoku.
-Czy to są oświadczyny? -zapytałam, przyglądając mu się wnikliwie.
-Nie mam pierścionka ani bukietu kwiatów, więc chyba nie. Ale chciałbym się dowiedzieć czy gdybym Ci się oświadczył, zgodzilabys się?
-Może...-odparlam cwaniacko.
Ten już nic nie odpowiedział, tylko musnął ustami czubek mojej głowy i zagarnął mnie w swoje ramiona.
*
Jedliśmy śniadanie gdy usłyszalam dzwonek .
-Siedz mamo, ja otworze.-zaoferował Piotr, udając się do drzwi.
Wraz z Panią Barbarą w milczeniu kończyłysmy posiłek. Usłyszałam jakieś krzyki więc udalam się w ślad za Piotrem.
-Piotr, tak się cieszę, ze jestes!-usłyszałam głos kobiety. Nie miałam problemu z rozpoznaniem. To była Natalia, ta przez którą o mały włos nie rozstalabym się z Piotrem. W dodadku ta zmija tulila się do mojego faceta. ! Znowu ... Piotr odwrócił się do tylu i zobaczył że przygladam się całemu zajściu. Odrazu odepchnal ja od siebie i podszedł do mnie.
-Natalia -zwrócił się do blondyny. -To jest Hana, moja dziewczyna.
-Czesc -rzucilam szorstko, nawet nie podając jej dłoni.
Miałam nadzieję, że jak najszybciej opuści ona ten dom, jednak niestety mylilam się...
Nieco krótsze niż ostatnio ale myślę, że na dniach będzie kolejny next :)
Komentujcie bo to najbardziej motywuje !
Fajnej majówki wszystkim życzę ! ♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)