Opowiadanie 2 cz.2 ♡
Minęło kilka dni. Od tamtego zderzenia z nieznajomym mężczyzną chodziłam jakaś skołowana. Na niczym nie mogłam się skupić. Wprawdzie nie widziałam go od tamtej pory ale intuicja mówiła mi że niebawem znów go spotkam. Tego dnia dyżur zaczęłam od 13. Na dworze od samego rana padało i aż nie chciało się nawet wyjść z domu. Ale pacjenci się sami nie przyjmą...
Ledwo zdążyłam wejść do szpitala a już miałam sporo roboty. Podobno był jakiś większy wypadek. Udałam się natychmiast do swojego gabinetu. Ubrałam kitel i popędziłam na izbę. Na początek miałam się zająć kobietą w ciąży która narzekała na mocny ból w podbrzuszu. Jak się okazało konieczna była operacja. Kobieta była już w 8 miesiącu i trzeba było robić cesarskie cięcie by uratować brzdąca. Z dzieckiem poszło sprawnie. Cały i zdrowy chłopak 3,008 kg. Mimo że był lekkim wcześniakiem był na tyle silny że mógł samodzielnie oddychać. Stan kobiety nie wyglądał już tak wesoło. Uszkodzona wątroba i krwotok. To w ogóle cud że udało się uratować to dziecko. Potrzebowała pomocy i natychmiast posłała pielęgniarkę po pomoc. Nie minęła minuta jak na blok wszedł jakiś mężczyzna. Na początku kompletnie nie mogłam sobie przypomnieć skąd znam jego rysy. Jednak gdy podszedł bliżej od razu go poznałam. To był ten zielonooki brunet .
-Co mamy ? -zapytał gdy tylko podszedł do stołu operacyjnego.
Jego głos zbił mnie z nóg jednak starałam się pokrótce mu wytłumaczyć.
Pierwsze co zrobiliśmy to zatamowaliśmy krwotok, później zabraliśmy się za ratowanie wątroby.
Po jakiś trzech godzinach zeszliśmy z bloku. Oboje podeszliśmy do umywalek.
-Dziękuje za pomoc- powiedziałam. Co jak co ale podziękować wypadało, bardzo mi pomógł.
-Przyjemność po mojej stronie- odpowiedział i posłał mi ciepły uśmiech , czym zbił mnie z nóg.
-Od kiedy tu pracujesz ? -zapytałam. Zawsze byłam ciekawa :P
-Od jakiegoś tygodnia. Bardzo fajnie tu macie...
Już miałam wychodzić gdy jeszcze coś dodał.
-Przepraszam ale nie przedstawiłem się ..Jakoś nie było okazji. Piotr Gawryło -powiedział i wyciągnął w moją stronę rękę.
-Hana Goldberg.- lekko uścisnęłam jego rękę.
-Przepraszam ale muszę lecieć na oddział . - powiedziałam i wyszłam. Jejkuuuu ! Co to był za mężczyzna ! Szarmancki, przystojny .. i to jego spojrzenie.. Trochę się rozmarzyłam w drodze do swojego gabinetu lecz gdy tylko ujrzałam przed nim mnóstwo pacjentek czekających na swoją wizytę, wróciłam na ziemię. W sumie to nie wiem dlaczego ten cały Gawryło aż tak mi się spodobał. Już trochę w życiu przeszłam i teraz chciałabym się głównie skupić na swojej osobie.Dyżur skończyłam po północy. Było kilka komplikacji z tą pacjentką i musiałam zostać.
Wyszłam na parking rozglądając się za swoim samochodem.
-Cholera! - całkiem zapomniałam że wcześniej przyjechałam taksówką.
Zawiedziona wróciłam pod szpital i stanęłam pod wejściem. Na dworze nadal padało a ja już i tak dość beznadziejnie wyglądałam po tym męczącym dyżurze. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zaczęłam szukać numeru jakiejś linii taksówek.
Jednak nim zdążyłam wybrać znaleziony numer , koło mnie zatrzymał się jakiś samochód. Na początku nie miałam pojęcia kto. Po chwili otworzyło się okno a w nim ujrzałam jego . Od razu lekko się do mnie uśmiechnął, ja jednak nie wykonałam żadnej czynności, nawet nie odwzajemniłam uśmiechu, czekałam na ruch z jego strony.
-Może Cię podwieźć ? - zapytał Gawryło. Pierwsze to co pomyślałam że powiedział "Cię ". Przecież my nawet nie przeszliśmy na 'ty'. Ledwo co zdążyliśmy się sobie przedstawić :O Po chwili moich rozmyślań zorientowałam się że on nadal czeka na odpowiedz.
-Nie, dzięki . - rzuciłam, wcale się nad tym nie zastanawiając.
-Może jednak ? Strasznie pada. A na taksówkę to o tej porze sobie jeszcze trochę poczekasz.
-Skąd Pan wie że nie jestem samochodem?- mimowolnie zapytałam.
-Po pierwsze żaden Pan , a po drugie nie stałabyś tu o tej porze z telefonem w ręku. -odparł ponownie się do mnie uśmiechając.
-To co ? Wsiadasz? -nie dawał za wygraną.
W sumie to nie chciało mi się tu czekać, swoją drogą nie dość że było mokro to i zimno.
-No dobra- powiedziałam . Tym razem to ja lekko sie uśmiechnęłam.
Piotr wysiadł z samochodu i otworzył drzwi. Potem wykonał pewien gest ręką, pokazując w ten sposób żebym wsiadała.
Tak też uczyniłam. Gawryło zamknął drzwi i sam też wsiadł.
-To gdzie jedziemy?-zapytał
-No jak to gdzie? Do domu -odparłam bez namysłu. Przecież on nie wie gdzie mieszkam a ja już sobie jakieś rzeczy urajam . Chyba zobaczył że nie zrozumiałam pytania i lekko je sprecyzował.
-A adres? - zapytał
Podałam mu adres i ruszyliśmy w drogę. Swoją drogą bardzo miło z jego strony że mi zaproponował podwózkę.
Takie coś wyszło :P Podoba się ?
12 komentarzy =next
Mam do Was wielką prośbę :
PROMUJCIE BLOGA
Awww *.* next ;p
OdpowiedzUsuńProszę o kolejne dziś nie wytrzymam pisz dla fanów ;**
OdpowiedzUsuńChce nexta
OdpowiedzUsuńDalej dziś ...
OdpowiedzUsuńNo, no ;D
OdpowiedzUsuń*____* Błagam daj dziś nexta. I niech Piotr będzie z Haną ;))
OdpowiedzUsuńMatkoo! :O next
OdpowiedzUsuńdaj szybko next !!!!
OdpowiedzUsuńExtra daj szybko c.d, bo nie wytrzymam <3
OdpowiedzUsuńAle zakończenie ! Czekam z niecierpliwością na next ^^
OdpowiedzUsuńświetne <3
OdpowiedzUsuńDodasz coś dziś? Błagam i czekam ;D
OdpowiedzUsuńEjjj no powinien być juz next !!!! XDD
OdpowiedzUsuńDAJ WRESZCIE NEXT !!!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za opóźnienia. Dziś dodam napewno :)
OdpowiedzUsuń