poniedziałek, 16 czerwca 2014

Opowiadanie 2 cz.35 

Całe przedpołudnie spędziliśmy w sypialni. Leżeliśmy wtuleni w siebie i długo rozmawialiśmy.. Opowiedziałam Piotrowi o mojej rodzinie, o Izraelu i moich zawodach miłośnych,których było dość sporo. Natomiast on głównie mówił o swoim dzieciństwie. Jego ojciec zmarł na raka, gdy miał 15 lat. Mama była wspaniała ale jej pensja nie wystarczała na codzienne wydatki. Dodatkowo trzeba było jeszcze  utrzymać  dom. Dlatego też, młody Gawryło postanowił, że zostanie lekarzem i wszystkie koszty weźmie na siebie. 
Tak, też się stało. Piotr był prymusem i bez trudu dostał się na studia medyczne.  Potem zrobił specjalizacje, a teraz jest genialnym i bardzo cenionym chirurgiem.
Gdy dochodziła godzina 15, Piotr stwierdził, że już czas na niespodziankę. Kompletnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać.

 Ponieważ Piotr nie mógł jeszcze kierować, a mi po prostu zabronił, zamówiliśmy taksówkę. 
W międzyczasie jeszcze kilka razy próbowałam przekonać Gwaryłe, by zdradził mi gdzie się wybieramy, jednak bezskutecznie.
 Niestety o tej porze centrum jest strasznie zakorkowane, ludzie wychodzą z pracy i pędzą na drugi koniec miasta do domu. Jechaliśmy w ciszy, czasem wymieniając się uśmiechami.
 Droga mi się strasznie dłużyła, od jakiś 10 minut przejechaliśmy zaledwie ok 400 metrów.
-Nie może Pan, jakoś ominąć tego tłoku?- zapytał Piotr, kierowcy, jakby czytając w moich myślach. 

-Teraz to jest raczej nie możliwe- odparł bezradnie mężczyzna.
-W takim razie, ile jeszcze pozostało do celu?- jego głos brzmiał bardzo tajemniczo,a mi się to wszystko coraz mniej podobało. Czułam się dziwnie, jako jedyna nie wiedziałam gdzie jedziemy i czy w ogóle jest sens stania w tym okropnym korku!

-Jakby przejśc przez park to jakieś 800 metrów. A normalnie to 3km..- na słowa taksówkarza, Piotr wyciągnął z kieszeni portfel i wyjął z niego banknot, który następnie przekazał kierowcy. 
-W takim razie my już dziękujemy. Chyba na pieszo będzie szybciej.-Piotr wysiadł z auta, a następnie pomógł w tym mi. Musieliśmy wyglądać komicznie, przeciskając się między stojącymi samochodami  z trzeciego pasa na chodnik. 
-Co ty kombinujesz?- zapytałam, widząc minę mojego narzeczonego.
-Zobaczysz.. - posłał mi cwaniacki uśmiech.

Szliśmy jeszcze dobre kilka minut. W pewniej chwili zatrzymaliśmy sie przed jakimś budynkiem. Na początku w ogóle nie zorientowałam się, że to jest cel naszej podróży.
-Jesteśmy- odparł Piotr. Dopiero teraz rozejrzałam się dokładniej.
W pewnej chwili zamarłam, na drzwiach wejściowych widniał wielki napis "URZĄD STANU CYWILNEGO". Uczucia, które mi wtedy towarzyszyły były wręcz nie do opisania. Moja mina w tej chwili była bezcenna, co zresztą nie uszło uwadze Piotra.  Spojrzał na mnie wnikliwie, tym samym zmuszając mnie do jakiegoś ruchu.
-Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że... no że my...
-A chciałabyś?- zapytał szybko. -Raczej myślałem, że wolałabyś zaplanować tą uroczystość ale no jak chcesz.. W sumie to czemu nie. Wiesz dobrze, że jestem gotowy za Ciebie wyjść w każdej chwili- uśmiechnął się do mnie szeroko. Jednak moja mina nie uległa zmianie. Nie wiedziałam w jakim celu tu przyszliśmy i co Piotr zamierza. Troszkę się już nawet poirytowałam. Nienawidziłam niespodzianek, a on bardzo dobrze o tym wiedział.

-Miło mi ale może powiesz mi w końcu po co mnie tu przyprowadziłeś? -Nawet nie wiedziałam, że mój ton głosu jest aż taki szorstki. Jednak nic nie mogłam zrobić, nie kontrolowałam tego.
-Chciałem, żebyśmy wybrali datę ślubu, myślałem, że się ucieszysz.- spojrzał na mnie zbitym wzrokiem. Jego oczy nagle pociemniały i już nie było w nich tego blasku co zawsze.

W tej chwili zrobiło mi się trochę głupio. Nie potrzebnie na niego naskoczyłam. Chciał dobrze, a ja to jak zawsze przekręciłam. Długo nie myśląc, wspięłam się na palce i lekko musnęłam jego ust.
-No pewnie, że się cieszę...- posłałam mu ciepły uśmiech, który natychmiast odwzajemnił. -Zle się zrozumieliśmy po prostu- puściłam mu oczko. Jego kąciki ust zadrżały, dobrze wiedziałam, że ledwo  powstrzymuję  si  od śmiechu.

-To co? Wchodzimy ? - gdy kiwnęłam głową Piotr, wziął mnie pod rękę i już po chwili znajdowaliśmy się w środku. Skierowano nas do gabinetu przemiłej Pani. Zawsze myślałam, że te wszystkie urzędniczki są chamskie i nie pomocne, przynajmniej tak mi się wydawało, a tu proszę, takie miłe zaskoczenie. Trochę potrwało zanim dobraliśmy odpowiednia datę i wypełniliśmy  papiery. Ostatecznie został termin: 23 lipiec 2014 rok. ♥
 Dokładnie za pięć tygodni zostanę żoną Piotra Gawryły. Ja już chyba całkiem oszalałam, oczywiście z miłości ;) ♥


Jak zawsze nie wyszło tak, jak bym chciała :o Ojojoj..
Mimo wszystko, komentujcie i promujcie bloga ♥

14 komentarzy:

  1. Awww, kocham! <3 udostępniłam twojego bloga na mojej stronce o HaPi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki! :) każde promowanie mile widziane :D

      Usuń
  2. Super opowiadanie oby tak dalej czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo kiedy next?
    /kate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś wieczorem lub ewentualnie jutro :) zobaczymy czy się wyrobię :)

      Usuń
  4. Poprosimy o nexta *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziwna ta niespodzianka ale niech bd. HaPi ślub. Awwwwwww . Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie jakiś next

    OdpowiedzUsuń
  7. 39 yr old Community Outreach Specialist Gerianne Gallo, hailing from Woodstock enjoys watching movies like Planet Terror and Skydiving. Took a trip to Boyana Church and drives a Econoline E150. Pobierz Wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń