sobota, 30 sierpnia 2014

 Opowiadanie 2 cz.50

Gdy wylądowaliśmy Piotr zamówił taksówkę. W ekspresowym tempie przemierzaliśmy Hiszpańskie ulice. W ciągu 35 minut dojechaliśmy do Nerji-  nadmorskiego miasteczka, gdzie w jednym z hoteli mieliśmy zarezerwowany pokój. Wszystko wyglądało cudownie, jak ze snu a nawet bajki.. Moją uwagę najbardziej przykuły małe uliczki, wyłożone kamieniami. Z balkonów zwisały przepiękne kwiaty i kolorowe materiały. W niektórych alejkach grała wspaniała melancholijna muzyka, co podobno było tu tradycją. Zupełnie inny świat, bez porównania do Polski.
Wysiedliśmy przed dosyć dużym i ekskluzywnym hotelem. Taksówkarz pomógł nam wyjąć rzeczy z bagażnika i ruszyliśmy do środka. Gawryło zameldował nas i podał mi klucze do pokoju nr.39. Kazał mi udać się na górę, a sam załatwiał jeszcze jakieś formalności na recepcji.
Niepewnie przekręciłam kluczyk i weszłam do środka. Aż otworzyłam usta ze zdziwienia . Na środku pokoju stało wielkie łózko, a na nim  bukiet czerwonych róż. Dodatkowo na podłodze rozsypane były płatki tych samych kwiatów. We wszystkich możliwych miejscach stały małe świeczki. Na dworze było już ciemno ale gdy podeszłam do okna bez trudu dostrzegłam plaże,była może 200 metrów od hotelu.To było za wiele jak na mnie. Usiadłam na brzegu łóżka i schowałam twarz w dłonie. Z moich oczu uroniłam się jedna mała łezka wzruszenia. Nie ma słów by opisać jakie szczęście czułam w tym momencie. Po prostu jestem największą szczęściarą na świecie, nie jedna kobieta mogłaby mi pozazdrościć takiego męża.
Usłyszałam, że ktoś otworzył drzwi i automatycznie popatrzyłam w tamtą stronę. Nie był to nikt inny jak Piotr z dwiema butelkami wina, uśmiechnęłam się tylko szerzej. Odłożył butelki na stolik i usiadł nieopodal mnie.
-I jak?- zapytał, wnikliwie mi się przyglądając.
-Nie wiem co powiedzieć..Po prostu nikt nigdy nie zrobił dla mnie tyle co ty. Jeszcze nigdy w życiu nie miałam tak wspaniałej niespodzianki.- czułam, że moje oczy się zeszkliły.
-Na prawdę, tak Ci się podoba? A to dopiero początek..-uśmiechnął się cwaniacko i wstał by nalać wino. Po chwili ponownie usiadł obok mnie.
-Chcesz mnie upić?-zapytałam, biorąc od niego kieliszek.
-Myślę, że nie ma takiej potrzeby.-roześmiał się.
-To jakie mamy plany na dzisiejszy wieczór?-lekko przygryzłam dolną wargę. Długo nie musiałam czekać na reakcje Piotra, odłożył nasze kieliszki i dosłownie rzucił się na mnie. Przygniótł mnie swoim ciałem, uniemożliwiając mi tym jakikolwiek ruch.
-Więc tak...Najpierw niegrzecznie Cię wykorzystam- zaczął, całując moją szyje. -Potem pewnie jeszcze raz i jeszcze..-przygryzł moje ucho, co spowodowało, że przez moje ciało przeszedł dreszcz. Wpił się namiętnie w moje usta, a dłonią pieścił moje plecy.
-Nie za dużo tego wykorzystywania?-zapytałam, odrywając się od niego. Kochałam się z nim droczyć, a on doskonale o tym wiedział.
-Jeszcze sama będziesz chciała..-odparł, ponownie mnie całując. Zebrałam w sobie wszystkie siły i przekręciłam go na plecy. Szybko pozbyłam się jego koszuli i subtelnie całowałam jego rozgrzany tors. Wiedziałam, że sprawiam mu tym ogromną przyjemność. Pocałunkami schodziłam coraz niżej i niżej, dopiero gdy dotarłam do bokserek, powróciłam do ust. Piotr uznał to za znak i przekręcił mnie tak, że znów byłam pod nim. Zwinnym ruchem pozbył się mojej koszulki, przy okazji zrywając ze mnie biustonosz. Najpierw zajął si ę moją prawą piersią. Masował ją delikatnie jakby była czymś naprawdę cennym. Następnie zataczał językiem małe kółeczka wokół moich sutków.
Lewą piersią zajął się podobnie. Gdy skończył ucałował jeszcze raz każdą z nich i pozbył się moich majteczek. Nie chciałam być gorsza więc zerwałam z niego bokserki. Piotr delikatnie we mnie wszedł. Zaczął delikatnie, ale z czasem jego ruchy stawały się coraz szybsze. W końcu poczułam, że rozpadam się na tysiące kawałeczków, a każdy z nich należy tylko i wyłącznie do mojego męża. Po chwili leżeliśmy na łóżku wyrównując oddechy.
-Jesteś cudowna...-na te słowa zbliżyłam się do niego i lekko musnęłam jego ust.
-Kocham Cię -szepnęłam mu do ucha.
-Ja ciebie też.
Nie wiem ile tak leżeliśmy, ale czas nie miał dla nas żadnego znaczenia. Cieszyliśmy się tym co mamy, czyli sobą ♥
-Piotr?-zaczęłam.
-Hm..
-Powiesz mi wreszcie jak to wszystko zorganizowałeś?
-Nie powiem.
-Nawet jak ładnie poproszę?- oparłam się na łokciu i namiętnie pocałowałam.
-Negocjujmy-odparł między pocałunkami.
-Jak sobie życzysz.- przygryzłam wargę i położyłam się na nim.
Wiedziałam, że tej nocy nie będziemy spać. Szczerze mówiąc to wcale mi to nie przeszkadzało... :D


Przepraszam za opóźnienia ale mój laptop uległ awarii i niestety nie mam gdzie dodawać nextów ;/ Dziś odwiedziłam siostrę i tam dodałam następną część i chyba niestety przez najbliższy czas tak to będzie wyglądało.
Ostatnio wszystko pod górkę...

KOMENTUJCIE I MOTYWUJCIE ♥

+Przepraszam za błędy.

wtorek, 26 sierpnia 2014

 Opowiadanie 2 cz.49

Z łóżka zostałam zerwana już o 4:30. Oczywiście nie obyło się bez sprzeciwów i próśb typu "Ja nigdzie nie wstaje" czy "Daj mi jeszcze 10 minut". W końcu mój mąż nie miał innego wyjścia, dosłownie zerwał ze mnie kołdrę i zaniósł do łazienki, gdzie spędziłam ponad 40 minut.
-Hanaaa!- usłyszałam krzyk Piotra.
-No zaraz...-wymamrotałam. Nadal nie mogłam się rozbudzić i jedyne o czym teraz marzyłam to łóżko.
-No pospiesz się.
-Robię co mogę.-odparłam, przeciągając rzęsy tuszem.
-Masz 2 minuty.
-Dobra, dobra.
Tak naprawdę z łazienki wyszłam po jakiś 10 minutach. Tradycyjnie zostało to skomentowane przez Gawryłe. W międzyczasie sprawdziłam czy aby wszystko zapakowałam do walizki. Chociaż w sumie to nie miałam pojęcia co brać i gdzie my się w ogóle wybieramy.
-Jedziemy taksówką? -zapytałam, gdy zobaczyłam przed naszym blokiem pojazd.
-No tak.-Piotr wzruszył ramionami po czym wziął nasze bagaże i wsadził do bagażnika.
-Na Okęcie -zwrócił się do kierowcy na co on tylko skinął głową.
-Lecimy samolotem?-zapytałam zdziwiona.
-Owszem. -posłał mi cwaniacki uśmiech, przez co dostał kuksańca w bok. Śmiał się ze mnie, bo wiedział, że ma przewagę. Cieszyłam się jak dziecko w tego wyjazdu, w końcu spędzimy ze sobą więcej czasu, jednak ciekawość zżerała mnie od środka.
-Kiedy się dowiem, gdzie mnie zabierasz?-zrobiłam maślane oczka, mając nadzieję, że to pomoże mi go przekonać do zdradzenia tajemnicy.
-No wiesz..Ja to najchętniej wcale bym Ci nie mówił, na miejscu byś się dowiedziała ale znając życie pewnie na lotnisku się zorientujesz.

Staliśmy przy bramkach kiedy  usłyszałam "Samolot Warszawa-Hiszpania odlatuje za 15 minut"
-Musimy się pospieszyć- powiedział Piotr, ciągnąc mnie za rękę.
W jednej chwili skojarzyłam fakty i stanęłam jak słup.
-Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że lecimy do Hiszpanii? -zapytałam całkiem poważnie, jednak Piotr wybuchł śmiechem.
-No mieliśmy ale jak tak dalej pójdzie to nie zdążymy.- Piotr ponownie złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą. Biegliśmy jak jacyś nienormalni.
Ciągle na kogoś wpadaliśmy i przepraszaliśmy. Gdy już dotarliśmy do samolotu, Piotr odetchnął z ulgą.
-I pomyśleć, że to wszystko przez Twoje siedzenie w łazience..-odparł Piotr, po czym spojrzał na mnie badawczo.
-Oczywiście, najlepiej złożyć na mnie.- przewróciłam oczami.
Nie minęła nawet chwila jak dostaliśmy polecenie zapięcia pasów. Samolot startował bardzo łagodnie jednak z twarzy mojego męża wyczytałam niepokój.
-No nie mów, że się boisz? -zapytałam roześmiana.
-Nie boję się.-odpowiedział szybko, przez co od razu zorientowałam się, że kłamie.
-Lecę pierwszy raz.-odparł po chwili.
-Naprawdę?
-No tak.-automatycznie złapałam jego rękę, postanowiłam chociaż w ten sposób dodać mu otuchy.
-Dziękuję - posłałam mu ciepły uśmiech.
-Za co?-zapytał zdziwiony.
-Że wszystko zorganizowałeś. Ja w ogóle nie wiem jak Ci się udało załatwić urlop i w ogóle to wszystko.. I to jeszcze w tajemnicy.
-No widzisz, jednak temu Twojemu mężowi czasem coś wyjdzie.-przytulił mnie do siebie po czym dał małego całusa w czoło. Byliśmy na pokładzie samolotu i niestety nie mogliśmy pozwolić sobie na więcej. Nie wypadało :D


Ta część taka nijaka... To w ogóle cud, że dziś coś daje, ale nie chciałam, żebyście musieli czekać jeszcze jeden dzień. Przepraszam za brak nextów i dziękuję za cierpliwość i tyle komentarzy.
KOMENTUJCIE I MOTYWUJCIE DALEJ ALE PAMIĘTAJCIE, ŻE KRYTYKA I PORADY RÓWNIEŻ MILE WIDZIANE.
Już prawie 60 tys ♥♥ Jesteście wielcy! :D

środa, 20 sierpnia 2014

Opowiadanie 2 cz.48

Długo nie mogłam zasnąć. W końcu wpadłam na pewien pomysł. Założyłam grubą bluzę i postanowiłam udać się na krótki spacer. Byłam przekonana, że świeże powietrze dobrze mi zrobi.Mimo późnej pory, na osiedlu ciągle ktoś się kręcił. Spacerowałam alejkami naszego małego osiedla, nie chcąc bardzo się oddalać. Niby okolica była spokojna, jednak nigdy nie wiadomo kogo możesz spotkać. Gdy ponownie znalazłam się pod swoim blokiem, przysiadłam na chwilę na ławkę, stojącą nieopodal wejścia do budynku. Zimne podmuchy wiatru dawały o sobie znać. Sierpniowe wieczory nigdy nie należały do najcieplejszych. Wrzesień zbliżał się wielkimi krokami, a beztroski czas dla dzieciaków powoli się kończył. Rozmarzyłam się gdy po drugiej strony ulicy ujrzałam małą dziewczynkę idącą najprawdopodobniej z mamą za rękę. Wierzyłam, że i ja kiedyś będę mogła obdarować kogoś tak wielką, matczyną miłością. Nie wiem ile tak siedziałam, ale na pewno długo. Byłam cała zmarznięta, a mimo tego nie chciało mi się wracać do pustego mieszkania. Ostatnio na prawdę brakowało mi tych naszych wspólnych wieczorów. Oglądania komedii romantycznych,które zanudzały Piotra, horrorów które były świetnym pretekstem do wtulenia się w ukochane ramiona męża, zwykłych rozmów o wszystkim i o niczym... Czułam, że oddalamy się od siebie. To nie był skutek różnych poglądów na niektóre tematy czy tych małych kłótni które są w każdym związku, to po prostu wina pracy. Szpital w Leśnej Górze prosperował coraz lepiej, pacjenci byli zadowoleni. Jedynym problemem były etaty. Lekarzy było coraz mniej, a roboty coraz więcej. Ciągle zgłaszali się do nas młodzi i ambitni stażyści lecz nie w tym tkwił problem. Potrzebowaliśmy doświadczonych lekarzy, którzy sami potrafią zdecydować i podjąć decyzje,często decydującą o życiu pacjenta.
Czasami miałam wrażenie, że w tym szpitalu nie ma nikogo więcej oprócz mojego męża. Z drugiej strony to przecież taka praca, wiedzieliśmy na co się decydujemy.
Nagle poczułam na swoich ramionach czyjeś ręce. Natychmiast oderwałam się od moich rozmyślań.
Bardzo się wystraszyłam i próbowałam wstać, jednak czyjś uścisk uniemożliwił mi jakikolwiek ruch.
-Spokojnie- dopiero słysząc znajomy głos, odetchnęłam z ulgą.
Jak się okazało nie był to kto inny jak Piotr. Pocałował mnie w czubek głowy po czym usiadł nieopodal mnie.
-Co ty tu robisz?-zapytał, wnikliwie mi się przyglądając.
-Wyszłam się przejść. -odparłam.
-O tej porze?
-No tak- wzruszyłam ramionami.
-Ty jesteś cała zmarznięta- powiedział bardziej do siebie niż do mnie, zdejmując swoją marynarkę. Założył mi ją na ramiona.
-Nie wygłupiaj się, teraz ty zmarzniesz.
-Oj tam- machnął ręką. Złapał mnie w talii i  posadził na swoje kolana. Każdą czynność związaną z jakimkolwiek dotknięciem mnie, wykonywał zawsze bardzo delikatnie i ostrożnie. Jak by się bał, że mi coś zrobi. Czasami mnie to nawet śmieszyło choć starałam się tego nie pokazywać.
-Cieplej?-zapytał po chwili.
-Mhhm- mruknęłam.
-Nadal twierdzę, że nie powinnaś sama wychodzić o tej porze.
-Traktujesz mnie jak dziecko.
-Ktoś musi- odparł roześmiany, natomiast ja wymierzyłam mu lekkiego kuksańca w bok.
-A to za co?-udał oburzonego.
-Nie wiesz?-zapytałam roześmiana.
-Nie..ale myślę, że mi to jakoś ładnie wytłumaczysz- zbliżył się do mnie tak, że nasze czoła i nosy się stykały. Uwielbiałam być z Nim tak blisko :D W końcu musnął delikatnie moich ust. Postanowiłam nie być obojętna i maksymalnie pogłębiłam pocałunek.
-Idziemy do domu?-zapytał, gdy oderwaliśmy się od siebie. -Jeszcze musimy się spakować.
-Co?-zdziwiłam się. Przez chwilę myślałam, że może coś mu się pomyliło.
-Musimy się spakować bo jutro wyjeżdżamy.- uśmiechnął się cwaniacko.- W sumie to dziś.- poprawił się gdy spojrzał na zegarek. -Już prawie pierwsza.
-Żartujesz, tak?
-Nie śmiał bym żartować z mojej żony. Wszystko załatwione, jutro wyjeżdżamy.
-I teraz mi mówisz?
-W sumie miałem Ci powiedzieć jutro ale chyba wolę żebyś jednak sama się spakowała. Pozniej cały wyjazd byś mi wypominała czego Ci nie wziąłem.
-Ale ja mam dyżur..-odparłam smutna.
-Owszem, masz ale za dwa tygodnie.- po tych słowach nie czekałam już na nic więcej, zaplotłam ręce w jego bujne włosy i mocno wpiłam  w jego usta.
-Kocham Cię wariacie -powiedziałam między pocałunkami.
-Ja Ciebie bardziej.

Jak się podoba? Jesteście ciekawi gdzie Piotr zabiera Hanę?
Wiecie co robić, KOMENTUJCIE! ♥

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

 Opowiadanie 2 cz.47

 Byłam mega wkurzona przez co bez powodu nawrzeszczałam na Ole, która właśnie przyniosła mi wyniki badań pacjentki. Zawsze starałam się oddzielić pracę od życia prywatnego jednak ostatnimi czasy coraz gorzej mi to wychodziło. Miałam męża lekarza, jak by tego było mało, pracowaliśmy w tym samym szpitalu. W sumie gdyby nie to, pewnie w ogóle byśmy się nie poznali. Jednak to samo miejsce pracy nie zawsze było dobre dla naszego związku.
Zmęczona opadłam na kanapę w lekarskim.
-Ciężki dyżur?- usłyszałam głos przyjaciółki.
-A ty nie powinnaś być już dawno w domu?- zdziwiłam się.
-No właśnie zaraz lecę. Musiałam dłużej zostać przy pacjentce. Hana?
-Hmm ?
-Coś się stało?-zapytała, wnikliwie mi się przyglądając.
-Nie..Dlaczego miało by się coś stać?-nie chciałam kłamać ale też nie miałam ochoty na setki pytań.
-No nie wiem, jesteś jakaś przygnębiona.
-Wydaje Ci się- wymusiłam uśmiech.
-Możliwe ale jak coś to wiesz,że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Wiem, wiem.
-Dobra, ja lecę do moich chłopaków. Trzymaj się- uścisnęła mnie i zniknęła za szpitalnymi  drzwiami. Natomiast ja udałam się na mój oddział. Do końca dyżuru pozostało mi jeszcze 50 minut. Przez ten czas zdążyłam przyjąć trzy pacjentki i skonsultować z Michałem młodą kobietę z chirurgii. Wypełniłam ostatnie karty i opuściłam szpital.
Po drodze zajechałam do supermarketu i zrobiłam zakupy. Wiedziałam, że stan lodówki od rana się nie zmienił. Gdy podjechałam pod blok ujrzałam na górze zapalone światło. Zdziwiłam się, bo Piotr przecież miał mieć  nockę za Adama. Wypakowałam z bagażnika zakupy i udałam się na górę.
Pociągnęłam za klamkę, a gdy okazało się że drzwi są otwarte, niepewnie weszłam do środka.
-Piotr?-zapytałam. Chciałam się upewnić czy faktycznie jest w mieszkaniu czy to tylko ja zostawiłam rano światło.
-W kuchni jestem- usłyszałam tak dobrze znany mi głos.
Udałam się do wskazanego pomieszczenia. Piotr stał tyłem do mnie. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech gdy zobaczyłam jego strój. Miał na sobie biały t-shirt, czarne bokserki i za mały, kolorowy fartuszek. Wyglądał komicznie. Jak by tego było mało, cały czas zawzięcie mieszał coś na patelni.
-Nie jesteś w szpitalu?-zapytałam, odkładając na szafkę torbę z zakupami.
-Nie.-wzruszył ramionami.
-Jak to?
-Pomyślałem, że fajnie by było zjeść kolację z moją żoną.-uśmiechnął się cwaniacko.
-Ahaaa, więc teraz tak będzie wyglądało nasze życie? Kłótnia, kolacja, kłótnia, kolacja..
-Zaprzeczam i muszę powiedzieć, że się na to nie zgadzam.-podszedł do mnie. -Zapomniałaś uwzględnić kilku spraw. -złapał mnie w talii.
-Jakich?-dobrze wiedziałam o co mu chodzi, jednak chciałam by sam mi to wytłumaczył.
-Myślę, że do tych kłótni i kolacji przydałby się seks na zgodę.- Był już tak blisko że czułam jego oddech na twarzy.
-Myślisz, że tak mnie kupisz?- postanowiłam podroczyć się z nim trochę. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Dlaczego miałbym Cię kupować? Ty już dawno jesteś tylko moja.
Długo nie musiałam czekać by poczuć jego zimne wargi. Pieścił moje podniebienie tak jak najbardziej lubiłam. Pożądanie rosło z każdą sekundą. Piotr właśnie uporał się z moją bluzką gdy oderwałam się od niego.
-Czujesz?-  spojrzał na mnie pytająco.-Coś się przypala-sprostowałam.
-Nasza kolacja!-krzyknął i podbiegł do kuchenki. Szybko złapał za pokrywkę, którą po chwili wypuścił na podłogę.
-Cholera! -syknął z bólu, wkładając rękę pod strumień lodowatej wody.
-No i co biedny chłopiec sobie zrobił?-nabijałam się z niego. Piotr tylko spojrzał na mnie spod byka.
-Kobieta bez uczuć-przekręcił oczami, podobnie jak robię to ja. Jeszcze bardziej mnie tym rozbawił.
-Dobra, pokaż to.-podeszłam do niego i dokładnie obejrzałam jego dłoń. W szafce znalazłam opatrunek i jakąś maść. Opatrzyłam mu ranę najdelikatniej jak tylko potrafiłam. Poranna kłótnia odeszła dawno w niepamięć i nie chciałam do tego wracać. Po prostu nie potrafiłam być na niego zła.
-No i nici z kolacji-Piotr złapał mnie w talii i posadził na swoich kolanach.
-Myślę, że lepiej będzie jeśli gotowanie zostawisz mi-posłałam mu ciepły uśmiech.
-Oj tam, jednorazowy wypadek. Następnym razem może się uda.
-Wiesz co? Ja chyba nie chce ryzykować. Wolę mieć Cię w pełni sprawnego.- Mimo wszystko cały czas chciało mi się z niego śmiać.
-Jeszcze Ci udowodnię co potrafię w kuchni.-przekręcił mnie tak, że nasze twarze prawie się stykały. Nie wytrzymałam i mocno wpiłam się w jego usta.
 Tę niezwykle przyjemną czynność przerwał telefon Piotra.
-Przepraszam, muszę odebrać, to ze szpitala.
Rozmowa była krótka ale wiedziałam, że nie wróży niczego dobrego.
-Muszę tam jechać. Problemy z pacjentem.-odparł przygnębiony.
-Nie może Cię ktoś zastąpić ? Przecież z tą ręką i tak nie wiele zdziałasz. A już o operowaniu nie ma mowy.
-Hana, naprawdę muszę.
-Taaak.. Jesteś jedynym chirurgiem w Leśnej Górze.- odparłam sarkastycznie.
-Dobrze wiesz jak jest. Przynajmniej skonsultuje i doradzę im co dalej, później wracam do Ciebie. -próbował mnie udobruchać lecz z marnym skutkiem.
-Jak zwykle praca ważniejsza.
-Dobrze wiesz, że nie masz racji.
-Jasne, udowadniasz mi to za każdym razem gdy dzwonią.
-Ta rozmowa nie ma sensu.
-Więc idź. Na co czekasz? Tylko nie myśl, że znów będę czekać pół nocy.-powiedziałam oschle, po czym udałam się do sypialni, już nawet nie czekając na odpowiedz Gawryły.


Komentuuuuujcie bo to największa motywacja! ♥
Przepraszam za wszystkie błędy i może ta część taka niezbyt ciekawa ale ostatnio wypadłam z wprawy. Ciężko jest coś napisać po takiej przerwie.
Dzięki, że nadal jesteście i czytacie! ♥
A co do pielgrzymki to udało się! Dotarłam na Jasną Górę. Tak mi się spodobało, że za rok też się wybieram :))

sobota, 2 sierpnia 2014

Uwaga!!!

Te informacje miałam dołączyć do nexta którego planowałam dziś dodać, niestety, moje plany zostały pokrzyżowane przez co na kolejną część opowiadania będziecie musieli jeszcze trochę poczekać.
Jutro podejmuje dość duże wyzwanie i wybieram się w pielgrzymkę. Nie będę mieć możliwości korzystania z internetu, a zresztą nawet jeśli to na pewno nie znajdę sił. Wiem, że będzie ciężko bo to moja pierwsza pielgrzymka ale trzymajcie kciuki to może podołam wyzwaniu.
Next dopiero po 16 sierpnia.


Buziaki. A

+Dziękuję za 50000 wejść! Jesteście najlepsi!
Obiecuję, że po pielgrzymce nadrobimy z nextami :* ♥