Opowiadanie 2 cz.46 ♡
Kolejne dni upływały nam głównie na pracy. W szpital było mnóstwo roboty, a nasze grafiki zupełnie się nie pokrywały. Rzadko mieliśmy czas dla siebie. Jak wracałam z pracy to Piotr do niej wychodził i odwrotnie. Strasznie mnie to irytowało ale trzeba było jakoś to przetrwać. Małżeństwem byliśmy już prawie miesiąc, a jeszcze nie mieliśmy podróży poślubnej. W sumie to sama nalegałam na jej przełożenie ale nie myślałam, że o aż tak długi czas. Rozmawiałam o tym z Piotrem ale jakoś nie mogliśmy znaleźć odpowiedniego terminu. Albo ja miałam zaplanowane ważne operacje, albo Piotr. W tym tygodniu była u nas córka Piotra przez co znów musieliśmy odłożyć wyjazd. Ciekawość mnie zżerała, a Piotr nic nie chciał powiedzieć. Twierdzi, że dowiem się w swoim czasie gdzie mnie zabiera. Kilka dni temu nawet się pokłóciliśmy o to.
-Hana!-usłyszałam za plecami głos ukochanego. Podszedł do mnie i dał mi małego całusa. Wiadomo, że to mnie nie zadowalało ale przecież nie wypadało całować się na środku szpitalnego korytarza.
-Masz chwilę?-zapytał tym swoim chropowatym głosem, który położył by na kolana nie jedną dziewczynę.
-No nie bardzo..-skrzywiłam się. -Zaraz mam kolejną pacjentkę.
-No to jestem zmuszony wypić poranną kawę w samotności. No chyba, że spotkam jakąś ładną dziewczynę w bufecie i zechce mi towarzyszyć.
-Chyba żartujesz? -udałam oburzoną. -Przyjmę Panią Anie i może znajdę dla Ciebie kilka minut.
-Może?
-Na pewno. Za 15 minut w bufecie- posłałam mu ciepły uśmiech i udałam się do swojego gabinetu.
Nie minęło nawet 10 minut, a ja już czekałam na Piotra. Moja pacjentka przyszła tylko na kontrolną wizytę i wystarczyło samo usg. Maluch rozwijał się prawidłowo.
Zanim doczekałam się męża zamieniłam kilka zdań z panią Marią. Prawda jest taka, że ona potrafiła rozbawić nawet najbardziej ponurego człowieka. Może dlatego wszyscy ją tak bardzo lubili. Dodatkowo mimo, że już miała swoje lata, świetnie gotowała, a w jej bufecie trudno było znaleźć wolny stolik.
-Jestem- Piotr przysiadł się do mnie.
-Zamówiłam Ci kawę. - odparłam, wskazując na panią Marię, która właśnie szła w naszą stronę z dwiema filiżankami.
-Dziękujemy- posłałam jej ciepły uśmiech.
-Co?- zapytałam gdy zauważyłam że Gawryło przygląda mi się od dłuższej chwili.
-Nic.. Po prostu nie mogę się napatrzeć na swoją piękną żonę.
-Nie przesadzaj..-aż przekręciłam oczami.
-Ostatnio spędzamy ze sobą coraz mniej czasu. Ciągle się mijamy..-
-Wow. Wreszcie zauważyłeś .-odparłam sarkastycznie. Może i nie powinnam tak się zachowywać ale miałam wrażenie, że dla niego jest to obojętne.
-O co Ci chodzi?- zapytał, odkładając filiżankę.
-O nic..-uciekłam wzrokiem.
-Znów ta sama sprawa, tak? Wyjazd?
-Piotr, czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? To nie chodzi o żaden głupi wyjazd ale ostatnio w ogóle się nie widujemy. Nie dość, że nasze dyżury nie współgrają to ty bierzesz jeszcze dodatkowe za Adama.
-Przecież wiesz że musi opiekować się chorą matką. Wypada pomóc kumplowi.
-Dobra, rób jak chcesz. Ja po prostu Ci mówię, że mam dość.
-Hana..-złapał moje dłonie i gładził je opuszkami palców. -Niedługo to się zmieni, obiecuję. Za dwa dni Wiki wraca z urlopu, a zresztą Adam też mówił, że z jego mamą już lepiej.
-Ciągle tak mówisz. A ja nawet nie pamiętam kiedy spędziliśmy razem wieczór.
-Przepraszam i obiecuję, że..- nie zdążył nawet dokończyć, weszłam mu w słowo.
-Nie Piotr.. Zacznij działać a nie tylko obiecujesz.-Wstałam i szybkim krokiem opuściłam bufet.
Dziękuję Wam za tyle miłych komentarzy! ♥ Jesteście niezastąpieni, oby tak dalej!~~
Next może trochę niedopracowany bo na szybko pisany ale nie mogłam pozwolić byście dłużej czekali :)
Chyba wiecie co robić? Komentujcie! ♥
Opowiadanie 2 cz.45 ♡
Gdy się obudziłam Piotra już nie było. Na stoliku znalazłam kartkę z informacją, że musiał pilnie jechać do szpitala. Byłam trochę zawiedziona. Rzadko miałam wolne poranki.
Zaparzyłam sobie kawę i udałam się do łazienki. Czasami sama siebie zadziwiałam. Ostatnio nawet rano wyglądałam całkiem przyzwoicie. Żadnych zmarszczek, worów pod oczami. Śmiało mogłam stwierdzić, że małżeństwo mi służy. Aż szerzej się uśmiechnęłam na wspomnienie wczorajszej nocy z moim ukochanym. W łazience spędziłam ponad pół godziny. Dzisiejszego dnia postawiłam na kremową, zwiewną sukienkę. Na dworze było 31 stopni i ani jednej chmurki na niebie.
Udałam się do kuchni by wreszcie wypić kawę, którą sobie wcześniej zrobiłam. Jej zapach unosił się po całym mieszkaniu. Następnie usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Przeskakiwałam po kanałach ale standardowo nie mogłam znaleźć nic ciekawego. Pomyślałam, że skoro mam tak siedzieć i nic nie robić to lepiej będzie jak pojadę wcześniej do szpitala. Tak też zrobiłam. Spakowałam wszystkie niezbędne rzeczy do torebki i wyszłam z mieszkania. W oddali zauważyłam tego nowego sąsiada. Mój dobry humor został automatycznie zniszczony. Starałam się iść szybko ale normalnie, by nie przykuć jego uwagi. Niestety i tak mnie zauważył.
-Dzień dobry sąsiadko! - krzyknął i już po chwili był przy mnie.
-Dzień dobry i do widzenia- chciałam ponownie ruszyć w stronę samochodu lecz ten szybko złapał mnie w łokciu, uniemożliwiając mi tym, jakiekolwiek przemieszczenie. -Co ty robisz?!-krzyknęłam.
-Ja? Nic.-wzruszył ramionami. -Możesz mi powiedzieć co ja Ci takiego zrobiłem, że nawet nie chcesz zamienić ze mną kilku zdań?
-Jesteś chamski, zbyt pewny siebie, a w ogóle to próbujesz mnie poderwać- aż przekręciłam oczami, byłam tak poirytowana.
-Oj przestań.. Ja tylko poszerzam znajomości. Może dasz się zaprosić na kawę, dziś wieczorem? Może nie tylko kawę ? -zapytał, robiąc przy tym maślane oczka.
-Przykro mi ale dzisiejszy wieczór mam zajęty.- odparłam szorstko.
-I pozostałe też.- usłyszałam za sobą tak dobrze znany mi głos. Natychmiast się odwróciłam. Piotr stał za mną,z grobową miną. -Masz jeszcze jakieś propozycje dla mojej żony?-zapytał, próbując zachować spokój.
-Wiele, ale nie jest zainteresowana.- w tym momencie, Piotr zbliżył się do Krystiana i wymierzył mu pięścią prosto w twarz.
-Jeszcze raz się do niej zbliżysz, a przysięgam, tak Cię załatwię,że rodzona matka Cię nie pozna!-krzyknął mu w twarz , po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę bloku.
-Piotr..-wyrwałam się. Ten tylko spojrzał na mnie pytająco.
-Ale ja miałam jechać do szpitala..
-Przecież zaczynasz dopiero o 13.-odparł wnikliwie mi się przyglądają.
-No tak, ale miałam pojechać wcześniej, pomóc Darkowi..
-Po co ? - zdziwił się. -Jakaś operacja?
-Nie, po prostu chciałam pojechać i tak nie miałam lepszego zajęcia w domu.
-Ale teraz już masz..- uśmiechnął się do mnie cwaniacko. -Chodź..-ponownie złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
-Zrobić Ci śniadanie? Pewnie jak zwykle nic nie jadłeś..-zapytałam gdy weszliśmy do mieszkania.
-Nie, nie trzeba. Później sobie coś zrobię.
-Jak wolisz..-poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Długo nie musiałam czekać, po chwili dołączył do mnie Piotr.
-O tego sąsiada Ci wczoraj chodziło?-zapytał wprost.
-No tak, ale..
-Załatwię gnoja.
-Piotr..-zwinnie wskoczyłam mu na kolana. - Daj sobie spokój..-opuszkami palców gładziłam jego policzek -Szkoda czasu i nerwów. W końcu odpuści.
-Nie ma opcji. Nie pozwolę by jakiś idiota tak bezczelnie Cie podrywał.
-Dziś już mu dałeś do zrozumienia, że ma się do mnie nie zbliżać, może zrozumie. A w ogóle to chyba jeszcze Ci za to nie podziękowałam..-posłałam mu ciepły uśmiech.
-No to na co czekasz?- zapytał mój mąż.
Zbliżyłam się i lekko musnęłam jego zimne wargi.
-Sądzisz, że to wystarczy?- tym razem to on mnie pocałował.
Swoje palce wplotłam w jego gęste włosy, starając się jak najbardziej pogłębić pocałunek.
Nasze języki toczyły ze sobą wielką bitwę. Każdy pocałunek był coraz bardziej namiętny i zachłanny.
Nie wiem ile to trwało, oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu.
-Kocham Cię -szepnęłam mu na ucho, standardowo je przygryzając. Wiedziałam jak to na niego działa.
-Ja Ciebie bardziej Hana.- uśmiechnął się do mnie szeroko.
Jak zawsze z opóźnieniem ale ostatnio straciłam wenę na to opowiadanie.
Komentujcie i motywujcie mnie do dalszego pisania! :D
Dzięki, że nadal jesteście i czytacie ♥
Opowiadanie 2 cz.44 ♡
Pierwszy tydzień naszego życia małżeńskiego był jak z bajki. Kolacje, czułe słówka, wyznania. W szpitalu ciągle składali mi gratulacje i życzyli szczęścia.
Z Piotrem spotykałam się praktycznie podczas każdej przerwy. Oboje uznaliśmy, że na razie odłożymy trochę w czasie naszą podróż poślubną. W szpitalu było spore zamieszanie i nie wypadało nam prosić Stefana o kolejny urlop.
Dzisiejszy dzień był strasznie wyczerpujący. Prawie 8 godzin spędzonych na bloku dawało o sobie znać. Przyznam, że ledwo trzymałam się na nogach.
Gdy wybiła godzina 18, spakowałam swoje rzeczy i udałam się na parking gdzie czekał Piotr. Przywitaliśmy się czułym pocałunkiem, po czym Piotr odpalił silnik i ruszyliśmy do mieszkania.
-Zmęczona? -zapytał Piotr, spoglądając na mnie kątem oka.
-Bardzo- przymknęłam oczy i oparłam głowę o tapicerkę.
Usłyszałam jakiś hałas i dopiero w tym momencie zorientowałam się że usnęłam. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam, że leże na kanapie.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić -Piotr zbierał z podłogi książki, które zapewne przez przypadek strącił ze stolika.
-Przecież nie musiałeś mnie tu przenosić..-aż przekręciłam oczami. -Mogłeś mnie po prostu obudzić , w końcu taka lekka to ja nie jestem.
-Przestań..-machnął ręką i usiadł nieopodal mnie.
Od razu przysunęłam się bliżej i wtuliłam w jego ramiona. Jego ciepło i zapach pozwalało mi zapomnieć o wszystkim. Przy nim nie martwiłam się o to co będzie jutro.
-Stęskniłem się za tobą- szepnął mi do ucha, lekko je przygryzając. Wiedziałam, że chce mnie tym sprowokować , jednak ja za bardzo lubiłam się z nim droczyć, żeby sobie odpuścić.
-Przecież widzieliśmy się dziś w szpitalu co najmniej trzy razy..
-Dla mnie to zdecydowanie za mało..
-A tak poza tym to daj spokój Oli, ma ciekawsze zajęcia niż tłumaczenie Ci, że teraz jestem zajęta.
-Poskarżyła Ci się? -zapytał Piotr, udając oburzonego. Roześmiałam się gdy tylko zobaczyłam jego minę. Co jak co, ale Gawryło po prostu nie umiał udawać złości.
Mój śmiech skutecznie stłumił w namiętnym pocałunku. Poczułam jego chłodne dłonie na pośladku i pod bluzką.
-Eeej - oderwałam sie od niego z czego nie był zadowolony.
-Wiesz co?! -skrzyżował ręce na wysokości klatki. -Najpierw sama zaczynasz, a później tak mnie zostawiasz?
-Ja zaczynam ? Ty jesteś naprawdę niewyżyty.. - zniknęłam za drzwiami sypialni.
Długo nie musiałam czekać by Piotr dołączył do mnie.
-Co robisz?-zapytał, widząc jak przesuwam rzeczy na szafce.
-Nie widziałeś gdzieś mojego telefonu?
-Pewnie został w aucie.-powiedział po chwili namysłu. -Zaraz Ci go przyniosę.- już chciał wyjść kiedy to złapałam go za koszulę.
-Przestań, sama sobie przyniosę..-odparłam, zakładając buty. -Nie możesz mnie we wszystkim wyręczać.
-Okeej..jak chcesz..- Piotr wręczył mi kluczyki.
Na dworze nie było już tak ciepło. Sierpniowe wieczory bywały chłodne a nawet zimne.
W błyskawicznym tempie znalazłam się obok samochodu.
Jak się okazało mój mąż miał racje, telefon leżał na przednim siedzeniu.
Gdy zamknęłam samochód i już wracałam ze zgubą do mieszkania usłyszałam jakiś męski głos.
-Nie nie wierzę. Znów się spotykamy..-odwróciłam się do tyłu by zobaczyć czy ten ktoś mówi do mnie. Nogi mi się ugięły gdy zobaczyłam tego samego chłopaka. Tego, którego spotkałam gdy szłam do Lenki. Automatycznie wzrosła we mnie złość, gdy tylko przypomniałam sobie tamto zajście.
-Śledzisz mnie?- palnęłam pierwsze co mi przyszło na myśl.
-Skąd ten pomysł? -zapytał zdziwiony.
-To może mi wyjaśnisz co robisz pod moim blokiem?-odparłam nieco poirytowana.
-Ty tu mieszkasz? Ale jaja! Mam za sąsiadkę najseksowniejszą kobietę w tym mieście. -na jego słowa cała się zarumieniłam. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ten bezczelny typ oświadczył mi że jesteśmy sąsiadami.
-Przestań błaznować. Właściwie to dlaczego ja z Tobą w ogóle rozmawiam? Spieszę się. Cześć.-ponownie ruszyłam w stronę bloku. Miałam wrażenie że on cały czas za mną idzie i niestety nie myliłam się. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi.
-To do zobaczenia-rzucił i szybko mnie wyminął. Ja natomiast weszłam do swojego mieszkania, cały czas mając nadzieję, że to tylko głupi żart, że ten facet wcale tu nie mieszka.
Zdjęłam buty i udałam się do salonu gdzie czekał mój mąż. W przypływie emocji nie zważając na nic, rzuciłam telefonem o kanapę. Następnie usiadłam obok zaskoczonego moim zachowaniem Piotra i ponownie dzisiejszego wieczoru wtuliłam się w jego boskie ramiona.
-Co się stało? -zapytał zmartwiony.
-Mamy nowego sąsiada, straszny gbur..
-A mówiłem, że lepiej będzie jak ja pójdę po ten twój telefon.. Tylko zapomniałem, że moja żona zawsze musi postawić na swoim.
-Fajnie to brzmi.- uśmiechnęłam się lekko.
-Co fajnie?
-Fajnie jak mówisz, że jestem twoją żoną, mężu.- usadowiłam się na jego kolanach.
-Też mi się to podoba..- puścił mi oczko i delikatnie musnął moje usta. Zaplotłam ręce w jego potargane włosy i pogłębiłam pocałunek. Językiem pieściłam jego podniebienie. Nie wiem dlaczego, ale akurat teraz miałam silną potrzebę pokazania mu jak go kocham.
-Teraz już nie mówisz, że jestem nie wyżyty?- zapytał między pocałunkami.
-Teraz nie..-spojrzałam mu prosto w oczy i szeroko się uśmiechnęłam.
Zbliżyłam jego usta do swoich i ponownie pocałowałam.
Przygryzłam jego dolną wargę i przybliżyłam się maksymalnie blisko. Poczułam pod sobą jego nabrzmiałą męskość. Trochę się roześmiałam ale satysfakcjonowało mnie to, że tak go podniecam.
Złapałam go za rękę i pociągnęłam do sypialni. Wiedziałam, że ta noc będzie pełna wrażeń ;)
Przepraszam za przestój ale byłam poza domem i nie miałam możliwości dodania nexta :)
Ta część trochę zwykła ale mam nadzieję, że długością Wam to wynagrodzę :)
Komentujcie bo to najbardziej motywuje do pisania ! :D
Opowiadanie 2 cz.43 ♡
Dziesięć minut przed rozpoczęciem uroczystości byliśmy już na miejscu. Wokół było tyle znajomych twarzy. Przyszli prawie wszyscy zaproszeni goście. Świadkową była Lena, a świadkiem Przemek.
Uroczystość nie trwała długo.
Gdy przeszliśmy do przysięgi małżeńskiej, a na mój palec Piotr wsunął obrączkę, z moich oczu uroniło się kilka łez wzruszenia.
Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa.
Zresztą chyba nie tylko ja. Piotr również się wzruszył.
Bez trudu można było dostrzec, że jego oczy są zeszklone. Gdy padło zdanie "Od teraz jesteście Państwo mężem i żoną" Piotr zagarnął mnie w ramiona i namiętnie pocałował. Standardowo cała się zarumieniłam, gdy uświadomiłam sobie ile osób w nas się wpatruje.
Po chwili usłyszeliśmy huczne oklaski i opuściliśmy budynek.
Udaliśmy się do restauracji na uroczysty obiad.
Oboje z Piotrem stwierdziliśmy, że taka opcja będzie lepsza. Nie chcieliśmy żadnej wielkiej imprezy.
Miało być kameralnie i rodzinnie. Ten dzień był chyba najcudowniejszy w moim życiu. Jeszcze dobrze nie zamknęłam drzwi mieszkania, a Piotr już się do mnie dobierał.
Nie powiem, że mi to przeszkadzało..Co to to nie.
Subtelnie muskał moje usta, a rękoma błądził po moim nadto rozgrzanym ciele. Co chwile sprawialiśmy sobie przyjemność, a gdy oboje byliśmy na skraju, Piotr delikatnie we mnie wszedł. Sprawił, że rozpadłam się na miliony kawałeczków.
-Chyba jestem najszczęśliwszym mężczyzną na Ziemi..- szepnął mi na ucho Piotr, delikatnie je przygryzając.
-Możesz mi coś obiecać?- oparłam się na łokciu, by spojrzeć mu prosto w oczy.
-To zależy co .. -uśmiechnął się szeroko.
-Że tak będzie zawsze..- wróciłam do poprzedniej pozycji, a wzrok wbiłam gdzieś w sufit.
-Co masz na myśli ?- nie wiedziałam czy się ze mną droczył, czy może naprawdę nie wiedział o co mi chodzi.
-No ty i ja.. Razem. Szczęśliwi i na zabój zakochani...-Spojrzałam kątem oka na mojego MĘŻA. Nie ma słów by opisać radość jaka mi w tym momencie towarzyszyła. Z każdą chwilą kochałam go coraz mocniej.O ile w ogóle mocniej się da...
-Ale jest jeden warunek.- ty razem to Piotr oparł się na łokciu i zawisł nade mną. Spojrzałam na niego pytająco. -Kiedyś pojawi się jeszcze ktoś..Wiesz Hana, nigdy Ci o tym nie mówiłem ale chciałbym mieć z Tobą dziecko. -jego oczy zrobiły się ciemne, tak jakby bał się mojej reakcji.
-Nawet nie wiesz ile na to czekałam..-odparłam wzruszona, po czym wpiłam się w jego usta. -Myślałam, że nie chcesz mieć więcej dzieci..Przecież masz Tosię..-powiedziałam, gdy tylko się od niego oderwałam.
-Tosia jest dla mnie bardzo ważna. Ale chciałbym mieć dziecko z kobietą która jest dla mnie wszystkim, bez której nie wyobrażam sobie życia.. Z Tobą Hana..- moje oczy się zeszkliły. Piotr od zawsze był ze mną szczery i mówił mi wszystko, ale nie spodziewałam się takiego wyznania.
-Wiele to dla mnie znaczy.- po moim policzku spłynęła samotna łza. Oczywiście Piotr od razu to zauważył. Delikatnie ją wytarł i pocałował mnie w skroń.
-Coś nie tak?- zapytał zmartwiony.
-To ze szczęścia głuptasie-wtuliłam się w jego tors. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę. W sypialni panowała kompletna cisza. Co jakiś czas wymienialiśmy spojrzenia i uśmiechy.
-Hana..-zaczął Gawryło.
-Hm..?
-Nasz syn będzie najlepszym piłkarzem w tym kraju.
-Chyba żartujesz? Będziemy mieć córkę.- odparłam całkiem poważnie.
-W sumie.. Co będzie to będzie. Zdajesz sobie sprawę, że jeżeli zrobimy sobie córeczkę, to ona nie będzie mieć łatwego życia? Wystarczy, że odziedziczy urodę po mamusi, a chłopaki będą walić drzwiami i oknami..- ja już naprawdę nie wiedziałam czy on żartuje, czy nie. -A może już zaczniemy nad tym pracować?- uśmiechnął się łobuzersko.
-Tobie to tylko jedno w głowie.- aż przekręciłam oczami.
-Było o tym wcześniej myśleć, za nim zostałaś moją żona..
-Zawsze możemy wziąć rozwód.-uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-Myślisz, że pozwolił bym na to?
-A myślisz, że powiedziałabym to, gdybym nie miała pewności, że na to nie pozwolisz?-uwielbiałam się z nim droczyć.
-Nie..-rzekł Piotr, po czym subtelnie mnie pocałował. Było już grubo po północy. W zasadzie zaraz powinno robić się jasno, ale nam to nie przeszkadzało. W końcu była to nasza noc poślubna. Mogliśmy, a nawet powinniśmy ją dobrze wykorzystać.
Wiem, że next miał być wczoraj, ale nie dałam rady..
Jutro wyjeżdżam, więc na razie nie liczcie na nic nowego.
Next pojawi się pewnie dopiero jak wrócę , czyli pod koniec następnego tygodnia.
Jak dla mnie w tym opo jest za dużo cukru, trzeba to zmienić!
haha już niedługooo!
Komentujcie i motywujcie to może uda mi się coś wcześniej dodać. :))
Kochani!!! Dziękuję za ponad 40tys. wyświetleń! Jesteście najlepsi ♥♥♥
Opowiadanie 2 cz.42 ♡
Kilka kieliszków wina wystarczyło bym się trochę rozluźniła. Oczywiście pierwsze co zrobiłam, to streściłam dziewczyną sytuację z tym dziwnym kolesiem.
-Po prostu wpadłaś mu w oko- wtrąciła Agata.
-Jasnee..-wymamrotałam.
Rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi. Zgłosiłam się na ochotnika i poszłam otworzyć.
-Dobry wieczór- ujrzałam przed sobą dwóch mężczyzn. -Czy tu odbywa się wieczór panieński?-zapytał ten drugi, szarmancko się do mnie uśmiechając.
-Panowie do kogo?- zapytałam zdziwiona.
-Wchodźcie- powiedziała Lena, która nie wiadomo kiedy pojawiła się obok.
-Co ty wymyśliłaś?-zapytałam po cichu.
-Zobaczysz- chyba nie doceniałam pomysłowości mojej przyjaciółki.
-To oni?- zapytała Agata, kiedy weszliśmy do salonu.
-Kto? -zapytałam poirytowana. Chyba tylko ja nie miałam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi.
-Striptizerzy!- odparła wesoło Wiki. Aż zaniemówiłam z zaskoczenia. Ja wiedziałam, że z tymi kobietami nie da sie nudzić ale, że wpadną na taki kretyński pomysł, to nie miałam pojęcia.
-Wy tak na serio?-zapytałam.
-No jasne, że na serio. -odparła Ola, której też już plątał się język.
-Wychodzę- powiedziałam całkowicie poważnie, jednak mój stan chyba mi na to nie pozwalał. Lekko się zachwiałam i z powrotem wylądowałam na kanapie.
-Hana, wyluzuj. Przecież raz się żyje.. A to w końcu twój wieczór panieński..zresztą tylko trochę potańczymy.-Lena sięgnęła po mój kieliszek i dolała wina. Zabawa się rozkręciła. Dziewczyny tańczyły z nowo poznanymi mężczyznami, a ja relaksowałam się na kanapie. Brunet miał na imię Tomek, a blondyn Mateusz.
Oboje próbowali mnie wyciągnąć do tańca jednak ja uparcie odmawiałam. Dopiero gdy wypiłam kolejne dwa kieliszki wina, postanowiłam dołączyć do reszty.
Koledzy w samych spodenkach wyczyniali różne dziwne rzeczy. Tańczyli i wyginali swoje ciała kusząc chyba każdą z nas.
Kilka minut po północy pożegnaliśmy się z Tomkiem i Mateuszem. Chyba wszystkie przesadziłyśmy z alkoholem więc nie długo po tym położyłyśmy się spać.
-Hana! Wstawaj!- usłyszałam głośny krzyk. Jednak jedyne co zrobiłam to wsadziłam głowę pod poduszkę.
-Hana, no !- ktoś mocno mną potrząsał, za wszelką cenę próbując ściągnąć z łóżka.
-Co ?- wymamrotałam zaspana.
-Nie wiem czy zdajesz cobie sprawę ale już jest po 12..- powiedziała Lena, ściągając ze mnie koc.
-I co z tego?-zapytałam poirytowana. -Daj mi spać..
-Za trzy godziny masz ślub..
-Co?- natychmiast zerwałam się z łóżka. Zupełnie zapomniałam. Chyba wczoraj trochę przesadziłam z alkoholem.
-Jezuu, moja głowa..-aż przysiadłam na skraju łóżka z którego przed chwilą wstałam. Wczorajszy dzień dawał o sobie znać. Myślałam,że moja głowa zaraz eksploduje.
-Aż tak?-zapytała z troską przyjaciółka.
-Niestety..-odparłam załamana. -Przecież ja nie wytrzymam..
-Dobra nie ma co się martwić na zapas. Mamy mało czasu. Zaraz Ci przyniosę tabletkę, a ty tymczasem pędzisz do łazienki i bierzesz szybki prysznic. Później Olka zajmie się twoimi włosami i makijażem. Tylko sprężaj się mała bo Piotr powinien tu być za jakieś nie całe dwie godziny.- posłusznie udałam się do łazienki. Jeżeli miałam zdążyć to tylko z pomocą dziewczyn.
Wszystko poszło zgodnie z planem. Dzięki Lenie i Oli udało mi się naszykować na czas. Gdy byłam już gotowa, dziewczyny pozwoliły mi, przejrzeć się w lusterku. Musiałam przyznać że wyglądałam bardzo ładnie.
Kremowa sukienka wspaniale komponowała się z delikatnym makijażem i lekko upiętymi włosami.
Ciekawa byłam reakcji Piotra. Chyba nawet wywołałam go myślami, bo akurat usłyszałam dzwonek do drzwi. Natychmiast pobiegłam je otworzyć.
-Hej- powiedział szarmancko Piotr. Gdy go zobaczyłam normalnie odebrało mi mowę. Wyglądał po prostu bosko. W dodatku stał tam i uśmiechał się do mnie, tak jak ja najbardziej lubiłam.
-Coś nie tak?-zapytałam wnikliwie, widząc, że od dłuższego czasu przygląda mi się.
-Wręcz przeciwnie. -zaczął, łapiąc mnie w tali. -Wyglądasz zjawiskowo..-złapał mnie za podbródek i delikatnie pocałował.
-Ty też..-odparłam gdy tylko oderwałam się od niego.
-Bałem się, że się rozmyślisz..-wyznał, patrząc prosto w oczy.
-No coś ty..Prędzej pomyślałabym, że ty zrezygnujesz..
-Nigdy.- pocałował mnie w czubek głowy.
Dzięki za tyle miłych komentarzy i wyświetlenia.
W nexcie ślub, a później... BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!
KOMENTUJCIE BO TO NAJBARDZIEJ MOTYWUJE DO PISANIA ! ♥
+Przepraszam za błędy ale ta część pisana na szybko :)
Opowiadanie 2 cz.41 ♡
Gdy się obudziłam Piotra już nie było. Na poduszce znalazłam małą karteczkę z napisem "Hana". Bez większego zastanowienia sięgnęłam po nią i zapoznałam się z treścią. "Muszę załatwić kilka spraw. Wrócę wieczorem. Dobrze się baw na tym waszym babskim wieczorze. Kocham Cię! P." Mimowolnie się do siebie uśmiechnęłam.
Można powiedzieć, że to ostatni dzień wolności. Lenka wymyśliła, że zrobimy wieczór panieński.
Nawet nie miałam jak się wymigać, więc ostatecznie przystałam na propozycje przyjaciółki. Zresztą Piotr też planował spotkać się z kolegami.
Niechętnie wstałam z łózka i udałam się do kuchni po szklankę wody. Zupełnie zapomniałam, że gościmy moich rodziców . Dopiero gdy wpadłam na tatę uświadomiłam sobie, że nie jestem sama.
Było mi strasznie głupio, pokazując mu się w cienkim podkoszulku oraz krótkich spodenkach które mało co zakrywały. Nawet kiedy jeszcze mieszkałam w Izraelu nie pozwalałam sobie na tak skąpe stroje.
Pewnie od razu skojarzył, że przeżyłam upojną noc. Miałam tylko nadzieję, że nic nie słyszeli. Jednak moje poranne przygody nie dobiegły końca. Właśnie szłam do łazienki gdy do mieszkania weszła matka Piotra.
Moją uwagę przykuła reklamówka z bułkami. W dodatku nie miałą ze sobą nic innego.
-Hanaa -od razu podeszła do mnie i mocno przytuliła.
-Co mama tu robi?- zapytałam, gdy tylko wypuściła mnie z objęć.
-Piotruś mnie odebrał z przystanku. Wiem, że miałam być wieczorem ale nie mogłam się doczekać kiedy Was zobaczę. Wsiadłam w pierwszy pociąg i oo.. jestem~
-Ale tak bez niczego? Żadnych bagaż?
-Dziecko, ja tu jestem od dobrych trzech godzin. Wyszłam tylko do sklepu po małe zakupy- uśmiechnęła się serdecznie.
-Chociaż mogliście mnie obudzić..-przekręciłam oczami.
-Ale po co? Spędziłam miło czas z Twoimi rodzicami.. Nie zimno Ci tak?-od razu moje policzki stały się różowe.
-A no właśnie szłam się ubrać..- niemalże pobiegłam do łazienki. Czy ja zawszę muszę coś odwalić ?! Kolejna gafa przed przyszłą teściową.
Na szczęście reszta dnia była nieco spokojniejsza. Całe przedpołudnie spędziliśmy na rozmowach. Po obiedzie wybraliśmy się na długi spacer po stolicy, a później na zakupy. Nasze matki chyba się polubiły, więc ja tam nie była potrzebna. Wróciłam do domu by przygotować się na wieczór.
Wzięłam długą kąpiel po czym zabrałam się za wybór stroju. Postawiłam na śliwkową sukienkę i czarne szpilki. Prezentowałam się całkiem nieźle. Poprawiłam jeszcze włosy i makijaż i byłam gotowa do wyjścia.
Miałam jeszcze trochę czasu więc postanowiłam, że pójdę na pieszo. Lena mieszkała stosunkowo nie daleko, ale chyba nie przemyślałam wszystkich faktów. Już w połowie drogi moje szpilki dawały o sobie znać.
-Cholera! Akurat musiałam założyć te nie rozchodzone.. - zaklęłam pod nosem.
Kilkaset metrów przed celem poddałam się i zdjęłam obuwie.
-Łłłłłoł, a gdzie taka ślicznotka idzie na boso?- usłyszałam męski głos. Odwróciłam się do tyłu i przeszyłam spojrzeniem młodego bruneta.
Postanowiłam nie wdawać się w żadne rozmowy i jak gdyby nigdy nic ruszyłam w stronę domu Latoszków.
-Zaczekaj, piękna - usłyszałam, że za mną biegnie, więc nieco przyspieszyłam kroku. Po chwili poczułam, że ktoś mnie łapie w łokciu.
-Puść mnie !- wyrwałam się z uścisku.
-No nie denerwuj się tak..Pogadać tylko chciałem..
-Ze mną ?-prychnęłam poirytowana. -Chyba śnisz..-aż przekręciłam oczami.
-Złość piękności szkodzi księżniczko.- uśmiechnął się do mnie, jednak na mnie nie zrobiło to żadnego wrażenia. -Mogę Cię zanieść jak nie dajesz rady w tych szpilkach.. Krystian jestem.
-Wez się odczep.- przysiadłam na ławce by ponownie założyć buty. -Poradzę sobie. Pa ! I mam nadzieję, że nie do zobaczenia!- krzyknęłam i ponownie ruszyłam w stronę przyjaciółki. Gdy zrobiłam kilka kroków dla pewności spojrzałam przez ramię czy ten natręt dał sobie już spokój. Na szczęście już go nie było. Co za bezczelny człowiek... Czułam, że chyba właśnie straciłam humor i chęć na zabawę.
Po jakiś 5 minutach byłam pod drzwiami domu Latoszków. Zadzwoniłam dzwonkiem i weszłam do środka.
-Heeej- krzyknęłam, by zlokalizować moją przyjaciółkę. Długo nie musiałam czekać. Po kilku sekundach wybiegła z salonu i mocno mnie przytuliła.
-Fajnie, że już jesteś..-zaczęła. -Chodź- pociągnęła mnie za rękę.
Byłam mega zdziwiona gdy w salonie ujrzałam Wiktorię, Agatę i Olę. Myślałam, że będziemy tylko we dwie. Przywitałam się z każdą i usiadłam na kanapie. Chyba naprawdę przez tego kolesia straciłam chęć na zabawę. Na chwilę odcięłam się od rozmów i zastanawiałam się co teraz może robić Piotr. Trochę się za nim stęskniłam przez cały dzień.
-Heeej, Hana! Co ty taka cicha? - zapytała Wiktoria.
-Dziś twój ostatni wolny wieczór, musisz to wykorzystać !- krzyknęła Agata.
-Po ślubie nie będziesz mogła tak szaleć- dodała Lenka i polała mi wina.
Przepraszam za opóźnienia, mam nadzieję, że długością trochę zrekompensuje Wam czas oczekiwania na next :)
Ta część taka zwykła, ale takie też muszą być :D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ! ♥