Kochani.
Wiem, że przez ostatni czas bardzo Was zaniedbałam. Nexta nie było już od miesiąca, a ja jestem świadoma, że Wasza cierpliwość też się kiedyś kończy.
Mam trochę problemów a do tego jeszcze nauka.. Ale nie będę Was wprowadzać z moje prywatne sprawy.
Nie wiem kiedy mogłabym napisać nexta i czy w ogóle.. Tak naprawdę po tym, co się ostatnio dzieje w serialu przeszła mi wena na pisanie.
Nie chce Wam nic obiecywać bo boję się, że się z tego nie wywiąże ale mam kilka pomysłów.
W komentarzach piszcie co Wam najbardziej pasuje. Jeśli nie będzie dużego zainteresowania, po prostu skończę pisanie :) nic na siłę :)
1.) Kontynuuj to opowiadanie.
2.)Skończ jakoś w miarę szybko to opowiadanie i napisz coś nowego
a)związanego z serialem
b)nie związanego z fabułą serialu.
3.)Skończ pisanie opowiadań.
Jeśli chcecie napiszcie mi dokładnie czego oczekujecie, co chcielibyście czytać :)
Dajcie mi jeszcze trochę czasu a naprawdę postaram się wrócić do pisania. :)))
Hana i Piotr - miłość cierpliwa jest, łaskawa...
Blog z opowiadaniami o najlepszej parze z Na dobre i na złe - Hanie i Piotrze. Największą motywacją dla mnie do pisania są komentarze więc jeżeli chcecie nexty-udzielajcie się pod postami :) CZYTAJCIE ♥ KOMENTUJCIE ♥ PROMUJCIE BLOGA♥
niedziela, 28 września 2014
sobota, 30 sierpnia 2014
Opowiadanie 2 cz.50 ♡
Gdy wylądowaliśmy Piotr zamówił taksówkę. W ekspresowym tempie przemierzaliśmy Hiszpańskie ulice. W ciągu 35 minut dojechaliśmy do Nerji- nadmorskiego miasteczka, gdzie w jednym z hoteli mieliśmy zarezerwowany pokój. Wszystko wyglądało cudownie, jak ze snu a nawet bajki.. Moją uwagę najbardziej przykuły małe uliczki, wyłożone kamieniami. Z balkonów zwisały przepiękne kwiaty i kolorowe materiały. W niektórych alejkach grała wspaniała melancholijna muzyka, co podobno było tu tradycją. Zupełnie inny świat, bez porównania do Polski.
Wysiedliśmy przed dosyć dużym i ekskluzywnym hotelem. Taksówkarz pomógł nam wyjąć rzeczy z bagażnika i ruszyliśmy do środka. Gawryło zameldował nas i podał mi klucze do pokoju nr.39. Kazał mi udać się na górę, a sam załatwiał jeszcze jakieś formalności na recepcji.
Niepewnie przekręciłam kluczyk i weszłam do środka. Aż otworzyłam usta ze zdziwienia . Na środku pokoju stało wielkie łózko, a na nim bukiet czerwonych róż. Dodatkowo na podłodze rozsypane były płatki tych samych kwiatów. We wszystkich możliwych miejscach stały małe świeczki. Na dworze było już ciemno ale gdy podeszłam do okna bez trudu dostrzegłam plaże,była może 200 metrów od hotelu.To było za wiele jak na mnie. Usiadłam na brzegu łóżka i schowałam twarz w dłonie. Z moich oczu uroniłam się jedna mała łezka wzruszenia. Nie ma słów by opisać jakie szczęście czułam w tym momencie. Po prostu jestem największą szczęściarą na świecie, nie jedna kobieta mogłaby mi pozazdrościć takiego męża.
Usłyszałam, że ktoś otworzył drzwi i automatycznie popatrzyłam w tamtą stronę. Nie był to nikt inny jak Piotr z dwiema butelkami wina, uśmiechnęłam się tylko szerzej. Odłożył butelki na stolik i usiadł nieopodal mnie.
-I jak?- zapytał, wnikliwie mi się przyglądając.
-Nie wiem co powiedzieć..Po prostu nikt nigdy nie zrobił dla mnie tyle co ty. Jeszcze nigdy w życiu nie miałam tak wspaniałej niespodzianki.- czułam, że moje oczy się zeszkliły.
-Na prawdę, tak Ci się podoba? A to dopiero początek..-uśmiechnął się cwaniacko i wstał by nalać wino. Po chwili ponownie usiadł obok mnie.
-Chcesz mnie upić?-zapytałam, biorąc od niego kieliszek.
-Myślę, że nie ma takiej potrzeby.-roześmiał się.
-To jakie mamy plany na dzisiejszy wieczór?-lekko przygryzłam dolną wargę. Długo nie musiałam czekać na reakcje Piotra, odłożył nasze kieliszki i dosłownie rzucił się na mnie. Przygniótł mnie swoim ciałem, uniemożliwiając mi tym jakikolwiek ruch.
-Więc tak...Najpierw niegrzecznie Cię wykorzystam- zaczął, całując moją szyje. -Potem pewnie jeszcze raz i jeszcze..-przygryzł moje ucho, co spowodowało, że przez moje ciało przeszedł dreszcz. Wpił się namiętnie w moje usta, a dłonią pieścił moje plecy.
-Nie za dużo tego wykorzystywania?-zapytałam, odrywając się od niego. Kochałam się z nim droczyć, a on doskonale o tym wiedział.
-Jeszcze sama będziesz chciała..-odparł, ponownie mnie całując. Zebrałam w sobie wszystkie siły i przekręciłam go na plecy. Szybko pozbyłam się jego koszuli i subtelnie całowałam jego rozgrzany tors. Wiedziałam, że sprawiam mu tym ogromną przyjemność. Pocałunkami schodziłam coraz niżej i niżej, dopiero gdy dotarłam do bokserek, powróciłam do ust. Piotr uznał to za znak i przekręcił mnie tak, że znów byłam pod nim. Zwinnym ruchem pozbył się mojej koszulki, przy okazji zrywając ze mnie biustonosz. Najpierw zajął si ę moją prawą piersią. Masował ją delikatnie jakby była czymś naprawdę cennym. Następnie zataczał językiem małe kółeczka wokół moich sutków.
Lewą piersią zajął się podobnie. Gdy skończył ucałował jeszcze raz każdą z nich i pozbył się moich majteczek. Nie chciałam być gorsza więc zerwałam z niego bokserki. Piotr delikatnie we mnie wszedł. Zaczął delikatnie, ale z czasem jego ruchy stawały się coraz szybsze. W końcu poczułam, że rozpadam się na tysiące kawałeczków, a każdy z nich należy tylko i wyłącznie do mojego męża. Po chwili leżeliśmy na łóżku wyrównując oddechy.
-Jesteś cudowna...-na te słowa zbliżyłam się do niego i lekko musnęłam jego ust.
-Kocham Cię -szepnęłam mu do ucha.
-Ja ciebie też.
Nie wiem ile tak leżeliśmy, ale czas nie miał dla nas żadnego znaczenia. Cieszyliśmy się tym co mamy, czyli sobą ♥
-Piotr?-zaczęłam.
-Hm..
-Powiesz mi wreszcie jak to wszystko zorganizowałeś?
-Nie powiem.
-Nawet jak ładnie poproszę?- oparłam się na łokciu i namiętnie pocałowałam.
-Negocjujmy-odparł między pocałunkami.
-Jak sobie życzysz.- przygryzłam wargę i położyłam się na nim.
Wiedziałam, że tej nocy nie będziemy spać. Szczerze mówiąc to wcale mi to nie przeszkadzało... :D
Przepraszam za opóźnienia ale mój laptop uległ awarii i niestety nie mam gdzie dodawać nextów ;/ Dziś odwiedziłam siostrę i tam dodałam następną część i chyba niestety przez najbliższy czas tak to będzie wyglądało.
Ostatnio wszystko pod górkę...
KOMENTUJCIE I MOTYWUJCIE ♥
+Przepraszam za błędy.
Gdy wylądowaliśmy Piotr zamówił taksówkę. W ekspresowym tempie przemierzaliśmy Hiszpańskie ulice. W ciągu 35 minut dojechaliśmy do Nerji- nadmorskiego miasteczka, gdzie w jednym z hoteli mieliśmy zarezerwowany pokój. Wszystko wyglądało cudownie, jak ze snu a nawet bajki.. Moją uwagę najbardziej przykuły małe uliczki, wyłożone kamieniami. Z balkonów zwisały przepiękne kwiaty i kolorowe materiały. W niektórych alejkach grała wspaniała melancholijna muzyka, co podobno było tu tradycją. Zupełnie inny świat, bez porównania do Polski.
Wysiedliśmy przed dosyć dużym i ekskluzywnym hotelem. Taksówkarz pomógł nam wyjąć rzeczy z bagażnika i ruszyliśmy do środka. Gawryło zameldował nas i podał mi klucze do pokoju nr.39. Kazał mi udać się na górę, a sam załatwiał jeszcze jakieś formalności na recepcji.
Niepewnie przekręciłam kluczyk i weszłam do środka. Aż otworzyłam usta ze zdziwienia . Na środku pokoju stało wielkie łózko, a na nim bukiet czerwonych róż. Dodatkowo na podłodze rozsypane były płatki tych samych kwiatów. We wszystkich możliwych miejscach stały małe świeczki. Na dworze było już ciemno ale gdy podeszłam do okna bez trudu dostrzegłam plaże,była może 200 metrów od hotelu.To było za wiele jak na mnie. Usiadłam na brzegu łóżka i schowałam twarz w dłonie. Z moich oczu uroniłam się jedna mała łezka wzruszenia. Nie ma słów by opisać jakie szczęście czułam w tym momencie. Po prostu jestem największą szczęściarą na świecie, nie jedna kobieta mogłaby mi pozazdrościć takiego męża.
Usłyszałam, że ktoś otworzył drzwi i automatycznie popatrzyłam w tamtą stronę. Nie był to nikt inny jak Piotr z dwiema butelkami wina, uśmiechnęłam się tylko szerzej. Odłożył butelki na stolik i usiadł nieopodal mnie.
-I jak?- zapytał, wnikliwie mi się przyglądając.
-Nie wiem co powiedzieć..Po prostu nikt nigdy nie zrobił dla mnie tyle co ty. Jeszcze nigdy w życiu nie miałam tak wspaniałej niespodzianki.- czułam, że moje oczy się zeszkliły.
-Na prawdę, tak Ci się podoba? A to dopiero początek..-uśmiechnął się cwaniacko i wstał by nalać wino. Po chwili ponownie usiadł obok mnie.
-Chcesz mnie upić?-zapytałam, biorąc od niego kieliszek.
-Myślę, że nie ma takiej potrzeby.-roześmiał się.
-To jakie mamy plany na dzisiejszy wieczór?-lekko przygryzłam dolną wargę. Długo nie musiałam czekać na reakcje Piotra, odłożył nasze kieliszki i dosłownie rzucił się na mnie. Przygniótł mnie swoim ciałem, uniemożliwiając mi tym jakikolwiek ruch.
-Więc tak...Najpierw niegrzecznie Cię wykorzystam- zaczął, całując moją szyje. -Potem pewnie jeszcze raz i jeszcze..-przygryzł moje ucho, co spowodowało, że przez moje ciało przeszedł dreszcz. Wpił się namiętnie w moje usta, a dłonią pieścił moje plecy.
-Nie za dużo tego wykorzystywania?-zapytałam, odrywając się od niego. Kochałam się z nim droczyć, a on doskonale o tym wiedział.
-Jeszcze sama będziesz chciała..-odparł, ponownie mnie całując. Zebrałam w sobie wszystkie siły i przekręciłam go na plecy. Szybko pozbyłam się jego koszuli i subtelnie całowałam jego rozgrzany tors. Wiedziałam, że sprawiam mu tym ogromną przyjemność. Pocałunkami schodziłam coraz niżej i niżej, dopiero gdy dotarłam do bokserek, powróciłam do ust. Piotr uznał to za znak i przekręcił mnie tak, że znów byłam pod nim. Zwinnym ruchem pozbył się mojej koszulki, przy okazji zrywając ze mnie biustonosz. Najpierw zajął si ę moją prawą piersią. Masował ją delikatnie jakby była czymś naprawdę cennym. Następnie zataczał językiem małe kółeczka wokół moich sutków.
Lewą piersią zajął się podobnie. Gdy skończył ucałował jeszcze raz każdą z nich i pozbył się moich majteczek. Nie chciałam być gorsza więc zerwałam z niego bokserki. Piotr delikatnie we mnie wszedł. Zaczął delikatnie, ale z czasem jego ruchy stawały się coraz szybsze. W końcu poczułam, że rozpadam się na tysiące kawałeczków, a każdy z nich należy tylko i wyłącznie do mojego męża. Po chwili leżeliśmy na łóżku wyrównując oddechy.
-Jesteś cudowna...-na te słowa zbliżyłam się do niego i lekko musnęłam jego ust.
-Kocham Cię -szepnęłam mu do ucha.
-Ja ciebie też.
Nie wiem ile tak leżeliśmy, ale czas nie miał dla nas żadnego znaczenia. Cieszyliśmy się tym co mamy, czyli sobą ♥
-Piotr?-zaczęłam.
-Hm..
-Powiesz mi wreszcie jak to wszystko zorganizowałeś?
-Nie powiem.
-Nawet jak ładnie poproszę?- oparłam się na łokciu i namiętnie pocałowałam.
-Negocjujmy-odparł między pocałunkami.
-Jak sobie życzysz.- przygryzłam wargę i położyłam się na nim.
Wiedziałam, że tej nocy nie będziemy spać. Szczerze mówiąc to wcale mi to nie przeszkadzało... :D
Przepraszam za opóźnienia ale mój laptop uległ awarii i niestety nie mam gdzie dodawać nextów ;/ Dziś odwiedziłam siostrę i tam dodałam następną część i chyba niestety przez najbliższy czas tak to będzie wyglądało.
Ostatnio wszystko pod górkę...
KOMENTUJCIE I MOTYWUJCIE ♥
+Przepraszam za błędy.
wtorek, 26 sierpnia 2014
Opowiadanie 2 cz.49 ♡
Z łóżka zostałam zerwana już o 4:30. Oczywiście nie obyło się bez sprzeciwów i próśb typu "Ja nigdzie nie wstaje" czy "Daj mi jeszcze 10 minut". W końcu mój mąż nie miał innego wyjścia, dosłownie zerwał ze mnie kołdrę i zaniósł do łazienki, gdzie spędziłam ponad 40 minut.
-Hanaaa!- usłyszałam krzyk Piotra.
-No zaraz...-wymamrotałam. Nadal nie mogłam się rozbudzić i jedyne o czym teraz marzyłam to łóżko.
-No pospiesz się.
-Robię co mogę.-odparłam, przeciągając rzęsy tuszem.
-Masz 2 minuty.
-Dobra, dobra.
Tak naprawdę z łazienki wyszłam po jakiś 10 minutach. Tradycyjnie zostało to skomentowane przez Gawryłe. W międzyczasie sprawdziłam czy aby wszystko zapakowałam do walizki. Chociaż w sumie to nie miałam pojęcia co brać i gdzie my się w ogóle wybieramy.
-Jedziemy taksówką? -zapytałam, gdy zobaczyłam przed naszym blokiem pojazd.
-No tak.-Piotr wzruszył ramionami po czym wziął nasze bagaże i wsadził do bagażnika.
-Na Okęcie -zwrócił się do kierowcy na co on tylko skinął głową.
-Lecimy samolotem?-zapytałam zdziwiona.
-Owszem. -posłał mi cwaniacki uśmiech, przez co dostał kuksańca w bok. Śmiał się ze mnie, bo wiedział, że ma przewagę. Cieszyłam się jak dziecko w tego wyjazdu, w końcu spędzimy ze sobą więcej czasu, jednak ciekawość zżerała mnie od środka.
-Kiedy się dowiem, gdzie mnie zabierasz?-zrobiłam maślane oczka, mając nadzieję, że to pomoże mi go przekonać do zdradzenia tajemnicy.
-No wiesz..Ja to najchętniej wcale bym Ci nie mówił, na miejscu byś się dowiedziała ale znając życie pewnie na lotnisku się zorientujesz.
Staliśmy przy bramkach kiedy usłyszałam "Samolot Warszawa-Hiszpania odlatuje za 15 minut"
-Musimy się pospieszyć- powiedział Piotr, ciągnąc mnie za rękę.
W jednej chwili skojarzyłam fakty i stanęłam jak słup.
-Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że lecimy do Hiszpanii? -zapytałam całkiem poważnie, jednak Piotr wybuchł śmiechem.
-No mieliśmy ale jak tak dalej pójdzie to nie zdążymy.- Piotr ponownie złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą. Biegliśmy jak jacyś nienormalni.
Ciągle na kogoś wpadaliśmy i przepraszaliśmy. Gdy już dotarliśmy do samolotu, Piotr odetchnął z ulgą.
-I pomyśleć, że to wszystko przez Twoje siedzenie w łazience..-odparł Piotr, po czym spojrzał na mnie badawczo.
-Oczywiście, najlepiej złożyć na mnie.- przewróciłam oczami.
Nie minęła nawet chwila jak dostaliśmy polecenie zapięcia pasów. Samolot startował bardzo łagodnie jednak z twarzy mojego męża wyczytałam niepokój.
-No nie mów, że się boisz? -zapytałam roześmiana.
-Nie boję się.-odpowiedział szybko, przez co od razu zorientowałam się, że kłamie.
-Lecę pierwszy raz.-odparł po chwili.
-Naprawdę?
-No tak.-automatycznie złapałam jego rękę, postanowiłam chociaż w ten sposób dodać mu otuchy.
-Dziękuję - posłałam mu ciepły uśmiech.
-Za co?-zapytał zdziwiony.
-Że wszystko zorganizowałeś. Ja w ogóle nie wiem jak Ci się udało załatwić urlop i w ogóle to wszystko.. I to jeszcze w tajemnicy.
-No widzisz, jednak temu Twojemu mężowi czasem coś wyjdzie.-przytulił mnie do siebie po czym dał małego całusa w czoło. Byliśmy na pokładzie samolotu i niestety nie mogliśmy pozwolić sobie na więcej. Nie wypadało :D
Ta część taka nijaka... To w ogóle cud, że dziś coś daje, ale nie chciałam, żebyście musieli czekać jeszcze jeden dzień. Przepraszam za brak nextów i dziękuję za cierpliwość i tyle komentarzy.
KOMENTUJCIE I MOTYWUJCIE DALEJ ALE PAMIĘTAJCIE, ŻE KRYTYKA I PORADY RÓWNIEŻ MILE WIDZIANE.
Już prawie 60 tys ♥♥ Jesteście wielcy! :D
Z łóżka zostałam zerwana już o 4:30. Oczywiście nie obyło się bez sprzeciwów i próśb typu "Ja nigdzie nie wstaje" czy "Daj mi jeszcze 10 minut". W końcu mój mąż nie miał innego wyjścia, dosłownie zerwał ze mnie kołdrę i zaniósł do łazienki, gdzie spędziłam ponad 40 minut.
-Hanaaa!- usłyszałam krzyk Piotra.
-No zaraz...-wymamrotałam. Nadal nie mogłam się rozbudzić i jedyne o czym teraz marzyłam to łóżko.
-No pospiesz się.
-Robię co mogę.-odparłam, przeciągając rzęsy tuszem.
-Masz 2 minuty.
-Dobra, dobra.
Tak naprawdę z łazienki wyszłam po jakiś 10 minutach. Tradycyjnie zostało to skomentowane przez Gawryłe. W międzyczasie sprawdziłam czy aby wszystko zapakowałam do walizki. Chociaż w sumie to nie miałam pojęcia co brać i gdzie my się w ogóle wybieramy.
-Jedziemy taksówką? -zapytałam, gdy zobaczyłam przed naszym blokiem pojazd.
-No tak.-Piotr wzruszył ramionami po czym wziął nasze bagaże i wsadził do bagażnika.
-Na Okęcie -zwrócił się do kierowcy na co on tylko skinął głową.
-Lecimy samolotem?-zapytałam zdziwiona.
-Owszem. -posłał mi cwaniacki uśmiech, przez co dostał kuksańca w bok. Śmiał się ze mnie, bo wiedział, że ma przewagę. Cieszyłam się jak dziecko w tego wyjazdu, w końcu spędzimy ze sobą więcej czasu, jednak ciekawość zżerała mnie od środka.
-Kiedy się dowiem, gdzie mnie zabierasz?-zrobiłam maślane oczka, mając nadzieję, że to pomoże mi go przekonać do zdradzenia tajemnicy.
-No wiesz..Ja to najchętniej wcale bym Ci nie mówił, na miejscu byś się dowiedziała ale znając życie pewnie na lotnisku się zorientujesz.
Staliśmy przy bramkach kiedy usłyszałam "Samolot Warszawa-Hiszpania odlatuje za 15 minut"
-Musimy się pospieszyć- powiedział Piotr, ciągnąc mnie za rękę.
W jednej chwili skojarzyłam fakty i stanęłam jak słup.
-Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że lecimy do Hiszpanii? -zapytałam całkiem poważnie, jednak Piotr wybuchł śmiechem.
-No mieliśmy ale jak tak dalej pójdzie to nie zdążymy.- Piotr ponownie złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą. Biegliśmy jak jacyś nienormalni.
Ciągle na kogoś wpadaliśmy i przepraszaliśmy. Gdy już dotarliśmy do samolotu, Piotr odetchnął z ulgą.
-I pomyśleć, że to wszystko przez Twoje siedzenie w łazience..-odparł Piotr, po czym spojrzał na mnie badawczo.
-Oczywiście, najlepiej złożyć na mnie.- przewróciłam oczami.
Nie minęła nawet chwila jak dostaliśmy polecenie zapięcia pasów. Samolot startował bardzo łagodnie jednak z twarzy mojego męża wyczytałam niepokój.
-No nie mów, że się boisz? -zapytałam roześmiana.
-Nie boję się.-odpowiedział szybko, przez co od razu zorientowałam się, że kłamie.
-Lecę pierwszy raz.-odparł po chwili.
-Naprawdę?
-No tak.-automatycznie złapałam jego rękę, postanowiłam chociaż w ten sposób dodać mu otuchy.
-Dziękuję - posłałam mu ciepły uśmiech.
-Za co?-zapytał zdziwiony.
-Że wszystko zorganizowałeś. Ja w ogóle nie wiem jak Ci się udało załatwić urlop i w ogóle to wszystko.. I to jeszcze w tajemnicy.
-No widzisz, jednak temu Twojemu mężowi czasem coś wyjdzie.-przytulił mnie do siebie po czym dał małego całusa w czoło. Byliśmy na pokładzie samolotu i niestety nie mogliśmy pozwolić sobie na więcej. Nie wypadało :D
Ta część taka nijaka... To w ogóle cud, że dziś coś daje, ale nie chciałam, żebyście musieli czekać jeszcze jeden dzień. Przepraszam za brak nextów i dziękuję za cierpliwość i tyle komentarzy.
KOMENTUJCIE I MOTYWUJCIE DALEJ ALE PAMIĘTAJCIE, ŻE KRYTYKA I PORADY RÓWNIEŻ MILE WIDZIANE.
Już prawie 60 tys ♥♥ Jesteście wielcy! :D
środa, 20 sierpnia 2014
Opowiadanie 2 cz.48 ♡
Długo nie mogłam zasnąć. W końcu wpadłam na pewien pomysł. Założyłam grubą bluzę i postanowiłam udać się na krótki spacer. Byłam przekonana, że świeże powietrze dobrze mi zrobi.Mimo późnej pory, na osiedlu ciągle ktoś się kręcił. Spacerowałam alejkami naszego małego osiedla, nie chcąc bardzo się oddalać. Niby okolica była spokojna, jednak nigdy nie wiadomo kogo możesz spotkać. Gdy ponownie znalazłam się pod swoim blokiem, przysiadłam na chwilę na ławkę, stojącą nieopodal wejścia do budynku. Zimne podmuchy wiatru dawały o sobie znać. Sierpniowe wieczory nigdy nie należały do najcieplejszych. Wrzesień zbliżał się wielkimi krokami, a beztroski czas dla dzieciaków powoli się kończył. Rozmarzyłam się gdy po drugiej strony ulicy ujrzałam małą dziewczynkę idącą najprawdopodobniej z mamą za rękę. Wierzyłam, że i ja kiedyś będę mogła obdarować kogoś tak wielką, matczyną miłością. Nie wiem ile tak siedziałam, ale na pewno długo. Byłam cała zmarznięta, a mimo tego nie chciało mi się wracać do pustego mieszkania. Ostatnio na prawdę brakowało mi tych naszych wspólnych wieczorów. Oglądania komedii romantycznych,które zanudzały Piotra, horrorów które były świetnym pretekstem do wtulenia się w ukochane ramiona męża, zwykłych rozmów o wszystkim i o niczym... Czułam, że oddalamy się od siebie. To nie był skutek różnych poglądów na niektóre tematy czy tych małych kłótni które są w każdym związku, to po prostu wina pracy. Szpital w Leśnej Górze prosperował coraz lepiej, pacjenci byli zadowoleni. Jedynym problemem były etaty. Lekarzy było coraz mniej, a roboty coraz więcej. Ciągle zgłaszali się do nas młodzi i ambitni stażyści lecz nie w tym tkwił problem. Potrzebowaliśmy doświadczonych lekarzy, którzy sami potrafią zdecydować i podjąć decyzje,często decydującą o życiu pacjenta.
Czasami miałam wrażenie, że w tym szpitalu nie ma nikogo więcej oprócz mojego męża. Z drugiej strony to przecież taka praca, wiedzieliśmy na co się decydujemy.
Nagle poczułam na swoich ramionach czyjeś ręce. Natychmiast oderwałam się od moich rozmyślań.
Bardzo się wystraszyłam i próbowałam wstać, jednak czyjś uścisk uniemożliwił mi jakikolwiek ruch.
-Spokojnie- dopiero słysząc znajomy głos, odetchnęłam z ulgą.
Jak się okazało nie był to kto inny jak Piotr. Pocałował mnie w czubek głowy po czym usiadł nieopodal mnie.
-Co ty tu robisz?-zapytał, wnikliwie mi się przyglądając.
-Wyszłam się przejść. -odparłam.
-O tej porze?
-No tak- wzruszyłam ramionami.
-Ty jesteś cała zmarznięta- powiedział bardziej do siebie niż do mnie, zdejmując swoją marynarkę. Założył mi ją na ramiona.
-Nie wygłupiaj się, teraz ty zmarzniesz.
-Oj tam- machnął ręką. Złapał mnie w talii i posadził na swoje kolana. Każdą czynność związaną z jakimkolwiek dotknięciem mnie, wykonywał zawsze bardzo delikatnie i ostrożnie. Jak by się bał, że mi coś zrobi. Czasami mnie to nawet śmieszyło choć starałam się tego nie pokazywać.
-Cieplej?-zapytał po chwili.
-Mhhm- mruknęłam.
-Nadal twierdzę, że nie powinnaś sama wychodzić o tej porze.
-Traktujesz mnie jak dziecko.
-Ktoś musi- odparł roześmiany, natomiast ja wymierzyłam mu lekkiego kuksańca w bok.
-A to za co?-udał oburzonego.
-Nie wiesz?-zapytałam roześmiana.
-Nie..ale myślę, że mi to jakoś ładnie wytłumaczysz- zbliżył się do mnie tak, że nasze czoła i nosy się stykały. Uwielbiałam być z Nim tak blisko :D W końcu musnął delikatnie moich ust. Postanowiłam nie być obojętna i maksymalnie pogłębiłam pocałunek.
-Idziemy do domu?-zapytał, gdy oderwaliśmy się od siebie. -Jeszcze musimy się spakować.
-Co?-zdziwiłam się. Przez chwilę myślałam, że może coś mu się pomyliło.
-Musimy się spakować bo jutro wyjeżdżamy.- uśmiechnął się cwaniacko.- W sumie to dziś.- poprawił się gdy spojrzał na zegarek. -Już prawie pierwsza.
-Żartujesz, tak?
-Nie śmiał bym żartować z mojej żony. Wszystko załatwione, jutro wyjeżdżamy.
-I teraz mi mówisz?
-W sumie miałem Ci powiedzieć jutro ale chyba wolę żebyś jednak sama się spakowała. Pozniej cały wyjazd byś mi wypominała czego Ci nie wziąłem.
-Ale ja mam dyżur..-odparłam smutna.
-Owszem, masz ale za dwa tygodnie.- po tych słowach nie czekałam już na nic więcej, zaplotłam ręce w jego bujne włosy i mocno wpiłam w jego usta.
-Kocham Cię wariacie -powiedziałam między pocałunkami.
-Ja Ciebie bardziej.
Jak się podoba? Jesteście ciekawi gdzie Piotr zabiera Hanę?
Wiecie co robić, KOMENTUJCIE! ♥
Długo nie mogłam zasnąć. W końcu wpadłam na pewien pomysł. Założyłam grubą bluzę i postanowiłam udać się na krótki spacer. Byłam przekonana, że świeże powietrze dobrze mi zrobi.Mimo późnej pory, na osiedlu ciągle ktoś się kręcił. Spacerowałam alejkami naszego małego osiedla, nie chcąc bardzo się oddalać. Niby okolica była spokojna, jednak nigdy nie wiadomo kogo możesz spotkać. Gdy ponownie znalazłam się pod swoim blokiem, przysiadłam na chwilę na ławkę, stojącą nieopodal wejścia do budynku. Zimne podmuchy wiatru dawały o sobie znać. Sierpniowe wieczory nigdy nie należały do najcieplejszych. Wrzesień zbliżał się wielkimi krokami, a beztroski czas dla dzieciaków powoli się kończył. Rozmarzyłam się gdy po drugiej strony ulicy ujrzałam małą dziewczynkę idącą najprawdopodobniej z mamą za rękę. Wierzyłam, że i ja kiedyś będę mogła obdarować kogoś tak wielką, matczyną miłością. Nie wiem ile tak siedziałam, ale na pewno długo. Byłam cała zmarznięta, a mimo tego nie chciało mi się wracać do pustego mieszkania. Ostatnio na prawdę brakowało mi tych naszych wspólnych wieczorów. Oglądania komedii romantycznych,które zanudzały Piotra, horrorów które były świetnym pretekstem do wtulenia się w ukochane ramiona męża, zwykłych rozmów o wszystkim i o niczym... Czułam, że oddalamy się od siebie. To nie był skutek różnych poglądów na niektóre tematy czy tych małych kłótni które są w każdym związku, to po prostu wina pracy. Szpital w Leśnej Górze prosperował coraz lepiej, pacjenci byli zadowoleni. Jedynym problemem były etaty. Lekarzy było coraz mniej, a roboty coraz więcej. Ciągle zgłaszali się do nas młodzi i ambitni stażyści lecz nie w tym tkwił problem. Potrzebowaliśmy doświadczonych lekarzy, którzy sami potrafią zdecydować i podjąć decyzje,często decydującą o życiu pacjenta.
Czasami miałam wrażenie, że w tym szpitalu nie ma nikogo więcej oprócz mojego męża. Z drugiej strony to przecież taka praca, wiedzieliśmy na co się decydujemy.
Nagle poczułam na swoich ramionach czyjeś ręce. Natychmiast oderwałam się od moich rozmyślań.
Bardzo się wystraszyłam i próbowałam wstać, jednak czyjś uścisk uniemożliwił mi jakikolwiek ruch.
-Spokojnie- dopiero słysząc znajomy głos, odetchnęłam z ulgą.
Jak się okazało nie był to kto inny jak Piotr. Pocałował mnie w czubek głowy po czym usiadł nieopodal mnie.
-Co ty tu robisz?-zapytał, wnikliwie mi się przyglądając.
-Wyszłam się przejść. -odparłam.
-O tej porze?
-No tak- wzruszyłam ramionami.
-Ty jesteś cała zmarznięta- powiedział bardziej do siebie niż do mnie, zdejmując swoją marynarkę. Założył mi ją na ramiona.
-Nie wygłupiaj się, teraz ty zmarzniesz.
-Oj tam- machnął ręką. Złapał mnie w talii i posadził na swoje kolana. Każdą czynność związaną z jakimkolwiek dotknięciem mnie, wykonywał zawsze bardzo delikatnie i ostrożnie. Jak by się bał, że mi coś zrobi. Czasami mnie to nawet śmieszyło choć starałam się tego nie pokazywać.
-Cieplej?-zapytał po chwili.
-Mhhm- mruknęłam.
-Nadal twierdzę, że nie powinnaś sama wychodzić o tej porze.
-Traktujesz mnie jak dziecko.
-Ktoś musi- odparł roześmiany, natomiast ja wymierzyłam mu lekkiego kuksańca w bok.
-A to za co?-udał oburzonego.
-Nie wiesz?-zapytałam roześmiana.
-Nie..ale myślę, że mi to jakoś ładnie wytłumaczysz- zbliżył się do mnie tak, że nasze czoła i nosy się stykały. Uwielbiałam być z Nim tak blisko :D W końcu musnął delikatnie moich ust. Postanowiłam nie być obojętna i maksymalnie pogłębiłam pocałunek.
-Idziemy do domu?-zapytał, gdy oderwaliśmy się od siebie. -Jeszcze musimy się spakować.
-Co?-zdziwiłam się. Przez chwilę myślałam, że może coś mu się pomyliło.
-Musimy się spakować bo jutro wyjeżdżamy.- uśmiechnął się cwaniacko.- W sumie to dziś.- poprawił się gdy spojrzał na zegarek. -Już prawie pierwsza.
-Żartujesz, tak?
-Nie śmiał bym żartować z mojej żony. Wszystko załatwione, jutro wyjeżdżamy.
-I teraz mi mówisz?
-W sumie miałem Ci powiedzieć jutro ale chyba wolę żebyś jednak sama się spakowała. Pozniej cały wyjazd byś mi wypominała czego Ci nie wziąłem.
-Ale ja mam dyżur..-odparłam smutna.
-Owszem, masz ale za dwa tygodnie.- po tych słowach nie czekałam już na nic więcej, zaplotłam ręce w jego bujne włosy i mocno wpiłam w jego usta.
-Kocham Cię wariacie -powiedziałam między pocałunkami.
-Ja Ciebie bardziej.
Jak się podoba? Jesteście ciekawi gdzie Piotr zabiera Hanę?
Wiecie co robić, KOMENTUJCIE! ♥
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Opowiadanie 2 cz.47 ♡
Byłam mega wkurzona przez co bez powodu nawrzeszczałam na Ole, która właśnie przyniosła mi wyniki badań pacjentki. Zawsze starałam się oddzielić pracę od życia prywatnego jednak ostatnimi czasy coraz gorzej mi to wychodziło. Miałam męża lekarza, jak by tego było mało, pracowaliśmy w tym samym szpitalu. W sumie gdyby nie to, pewnie w ogóle byśmy się nie poznali. Jednak to samo miejsce pracy nie zawsze było dobre dla naszego związku.
Zmęczona opadłam na kanapę w lekarskim.
-Ciężki dyżur?- usłyszałam głos przyjaciółki.
-A ty nie powinnaś być już dawno w domu?- zdziwiłam się.
-No właśnie zaraz lecę. Musiałam dłużej zostać przy pacjentce. Hana?
-Hmm ?
-Coś się stało?-zapytała, wnikliwie mi się przyglądając.
-Nie..Dlaczego miało by się coś stać?-nie chciałam kłamać ale też nie miałam ochoty na setki pytań.
-No nie wiem, jesteś jakaś przygnębiona.
-Wydaje Ci się- wymusiłam uśmiech.
-Możliwe ale jak coś to wiesz,że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Wiem, wiem.
-Dobra, ja lecę do moich chłopaków. Trzymaj się- uścisnęła mnie i zniknęła za szpitalnymi drzwiami. Natomiast ja udałam się na mój oddział. Do końca dyżuru pozostało mi jeszcze 50 minut. Przez ten czas zdążyłam przyjąć trzy pacjentki i skonsultować z Michałem młodą kobietę z chirurgii. Wypełniłam ostatnie karty i opuściłam szpital.
Po drodze zajechałam do supermarketu i zrobiłam zakupy. Wiedziałam, że stan lodówki od rana się nie zmienił. Gdy podjechałam pod blok ujrzałam na górze zapalone światło. Zdziwiłam się, bo Piotr przecież miał mieć nockę za Adama. Wypakowałam z bagażnika zakupy i udałam się na górę.
Pociągnęłam za klamkę, a gdy okazało się że drzwi są otwarte, niepewnie weszłam do środka.
-Piotr?-zapytałam. Chciałam się upewnić czy faktycznie jest w mieszkaniu czy to tylko ja zostawiłam rano światło.
-W kuchni jestem- usłyszałam tak dobrze znany mi głos.
Udałam się do wskazanego pomieszczenia. Piotr stał tyłem do mnie. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech gdy zobaczyłam jego strój. Miał na sobie biały t-shirt, czarne bokserki i za mały, kolorowy fartuszek. Wyglądał komicznie. Jak by tego było mało, cały czas zawzięcie mieszał coś na patelni.
-Nie jesteś w szpitalu?-zapytałam, odkładając na szafkę torbę z zakupami.
-Nie.-wzruszył ramionami.
-Jak to?
-Pomyślałem, że fajnie by było zjeść kolację z moją żoną.-uśmiechnął się cwaniacko.
-Ahaaa, więc teraz tak będzie wyglądało nasze życie? Kłótnia, kolacja, kłótnia, kolacja..
-Zaprzeczam i muszę powiedzieć, że się na to nie zgadzam.-podszedł do mnie. -Zapomniałaś uwzględnić kilku spraw. -złapał mnie w talii.
-Jakich?-dobrze wiedziałam o co mu chodzi, jednak chciałam by sam mi to wytłumaczył.
-Myślę, że do tych kłótni i kolacji przydałby się seks na zgodę.- Był już tak blisko że czułam jego oddech na twarzy.
-Myślisz, że tak mnie kupisz?- postanowiłam podroczyć się z nim trochę. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Dlaczego miałbym Cię kupować? Ty już dawno jesteś tylko moja.
Długo nie musiałam czekać by poczuć jego zimne wargi. Pieścił moje podniebienie tak jak najbardziej lubiłam. Pożądanie rosło z każdą sekundą. Piotr właśnie uporał się z moją bluzką gdy oderwałam się od niego.
-Czujesz?- spojrzał na mnie pytająco.-Coś się przypala-sprostowałam.
-Nasza kolacja!-krzyknął i podbiegł do kuchenki. Szybko złapał za pokrywkę, którą po chwili wypuścił na podłogę.
-Cholera! -syknął z bólu, wkładając rękę pod strumień lodowatej wody.
-No i co biedny chłopiec sobie zrobił?-nabijałam się z niego. Piotr tylko spojrzał na mnie spod byka.
-Kobieta bez uczuć-przekręcił oczami, podobnie jak robię to ja. Jeszcze bardziej mnie tym rozbawił.
-Dobra, pokaż to.-podeszłam do niego i dokładnie obejrzałam jego dłoń. W szafce znalazłam opatrunek i jakąś maść. Opatrzyłam mu ranę najdelikatniej jak tylko potrafiłam. Poranna kłótnia odeszła dawno w niepamięć i nie chciałam do tego wracać. Po prostu nie potrafiłam być na niego zła.
-No i nici z kolacji-Piotr złapał mnie w talii i posadził na swoich kolanach.
-Myślę, że lepiej będzie jeśli gotowanie zostawisz mi-posłałam mu ciepły uśmiech.
-Oj tam, jednorazowy wypadek. Następnym razem może się uda.
-Wiesz co? Ja chyba nie chce ryzykować. Wolę mieć Cię w pełni sprawnego.- Mimo wszystko cały czas chciało mi się z niego śmiać.
-Jeszcze Ci udowodnię co potrafię w kuchni.-przekręcił mnie tak, że nasze twarze prawie się stykały. Nie wytrzymałam i mocno wpiłam się w jego usta.
Tę niezwykle przyjemną czynność przerwał telefon Piotra.
-Przepraszam, muszę odebrać, to ze szpitala.
Rozmowa była krótka ale wiedziałam, że nie wróży niczego dobrego.
-Muszę tam jechać. Problemy z pacjentem.-odparł przygnębiony.
-Nie może Cię ktoś zastąpić ? Przecież z tą ręką i tak nie wiele zdziałasz. A już o operowaniu nie ma mowy.
-Hana, naprawdę muszę.
-Taaak.. Jesteś jedynym chirurgiem w Leśnej Górze.- odparłam sarkastycznie.
-Dobrze wiesz jak jest. Przynajmniej skonsultuje i doradzę im co dalej, później wracam do Ciebie. -próbował mnie udobruchać lecz z marnym skutkiem.
-Jak zwykle praca ważniejsza.
-Dobrze wiesz, że nie masz racji.
-Jasne, udowadniasz mi to za każdym razem gdy dzwonią.
-Ta rozmowa nie ma sensu.
-Więc idź. Na co czekasz? Tylko nie myśl, że znów będę czekać pół nocy.-powiedziałam oschle, po czym udałam się do sypialni, już nawet nie czekając na odpowiedz Gawryły.
Komentuuuuujcie bo to największa motywacja! ♥
Przepraszam za wszystkie błędy i może ta część taka niezbyt ciekawa ale ostatnio wypadłam z wprawy. Ciężko jest coś napisać po takiej przerwie.
Dzięki, że nadal jesteście i czytacie! ♥
A co do pielgrzymki to udało się! Dotarłam na Jasną Górę. Tak mi się spodobało, że za rok też się wybieram :))
Byłam mega wkurzona przez co bez powodu nawrzeszczałam na Ole, która właśnie przyniosła mi wyniki badań pacjentki. Zawsze starałam się oddzielić pracę od życia prywatnego jednak ostatnimi czasy coraz gorzej mi to wychodziło. Miałam męża lekarza, jak by tego było mało, pracowaliśmy w tym samym szpitalu. W sumie gdyby nie to, pewnie w ogóle byśmy się nie poznali. Jednak to samo miejsce pracy nie zawsze było dobre dla naszego związku.
Zmęczona opadłam na kanapę w lekarskim.
-Ciężki dyżur?- usłyszałam głos przyjaciółki.
-A ty nie powinnaś być już dawno w domu?- zdziwiłam się.
-No właśnie zaraz lecę. Musiałam dłużej zostać przy pacjentce. Hana?
-Hmm ?
-Coś się stało?-zapytała, wnikliwie mi się przyglądając.
-Nie..Dlaczego miało by się coś stać?-nie chciałam kłamać ale też nie miałam ochoty na setki pytań.
-No nie wiem, jesteś jakaś przygnębiona.
-Wydaje Ci się- wymusiłam uśmiech.
-Możliwe ale jak coś to wiesz,że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Wiem, wiem.
-Dobra, ja lecę do moich chłopaków. Trzymaj się- uścisnęła mnie i zniknęła za szpitalnymi drzwiami. Natomiast ja udałam się na mój oddział. Do końca dyżuru pozostało mi jeszcze 50 minut. Przez ten czas zdążyłam przyjąć trzy pacjentki i skonsultować z Michałem młodą kobietę z chirurgii. Wypełniłam ostatnie karty i opuściłam szpital.
Po drodze zajechałam do supermarketu i zrobiłam zakupy. Wiedziałam, że stan lodówki od rana się nie zmienił. Gdy podjechałam pod blok ujrzałam na górze zapalone światło. Zdziwiłam się, bo Piotr przecież miał mieć nockę za Adama. Wypakowałam z bagażnika zakupy i udałam się na górę.
Pociągnęłam za klamkę, a gdy okazało się że drzwi są otwarte, niepewnie weszłam do środka.
-Piotr?-zapytałam. Chciałam się upewnić czy faktycznie jest w mieszkaniu czy to tylko ja zostawiłam rano światło.
-W kuchni jestem- usłyszałam tak dobrze znany mi głos.
Udałam się do wskazanego pomieszczenia. Piotr stał tyłem do mnie. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech gdy zobaczyłam jego strój. Miał na sobie biały t-shirt, czarne bokserki i za mały, kolorowy fartuszek. Wyglądał komicznie. Jak by tego było mało, cały czas zawzięcie mieszał coś na patelni.
-Nie jesteś w szpitalu?-zapytałam, odkładając na szafkę torbę z zakupami.
-Nie.-wzruszył ramionami.
-Jak to?
-Pomyślałem, że fajnie by było zjeść kolację z moją żoną.-uśmiechnął się cwaniacko.
-Ahaaa, więc teraz tak będzie wyglądało nasze życie? Kłótnia, kolacja, kłótnia, kolacja..
-Zaprzeczam i muszę powiedzieć, że się na to nie zgadzam.-podszedł do mnie. -Zapomniałaś uwzględnić kilku spraw. -złapał mnie w talii.
-Jakich?-dobrze wiedziałam o co mu chodzi, jednak chciałam by sam mi to wytłumaczył.
-Myślę, że do tych kłótni i kolacji przydałby się seks na zgodę.- Był już tak blisko że czułam jego oddech na twarzy.
-Myślisz, że tak mnie kupisz?- postanowiłam podroczyć się z nim trochę. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Dlaczego miałbym Cię kupować? Ty już dawno jesteś tylko moja.
Długo nie musiałam czekać by poczuć jego zimne wargi. Pieścił moje podniebienie tak jak najbardziej lubiłam. Pożądanie rosło z każdą sekundą. Piotr właśnie uporał się z moją bluzką gdy oderwałam się od niego.
-Czujesz?- spojrzał na mnie pytająco.-Coś się przypala-sprostowałam.
-Nasza kolacja!-krzyknął i podbiegł do kuchenki. Szybko złapał za pokrywkę, którą po chwili wypuścił na podłogę.
-Cholera! -syknął z bólu, wkładając rękę pod strumień lodowatej wody.
-No i co biedny chłopiec sobie zrobił?-nabijałam się z niego. Piotr tylko spojrzał na mnie spod byka.
-Kobieta bez uczuć-przekręcił oczami, podobnie jak robię to ja. Jeszcze bardziej mnie tym rozbawił.
-Dobra, pokaż to.-podeszłam do niego i dokładnie obejrzałam jego dłoń. W szafce znalazłam opatrunek i jakąś maść. Opatrzyłam mu ranę najdelikatniej jak tylko potrafiłam. Poranna kłótnia odeszła dawno w niepamięć i nie chciałam do tego wracać. Po prostu nie potrafiłam być na niego zła.
-No i nici z kolacji-Piotr złapał mnie w talii i posadził na swoich kolanach.
-Myślę, że lepiej będzie jeśli gotowanie zostawisz mi-posłałam mu ciepły uśmiech.
-Oj tam, jednorazowy wypadek. Następnym razem może się uda.
-Wiesz co? Ja chyba nie chce ryzykować. Wolę mieć Cię w pełni sprawnego.- Mimo wszystko cały czas chciało mi się z niego śmiać.
-Jeszcze Ci udowodnię co potrafię w kuchni.-przekręcił mnie tak, że nasze twarze prawie się stykały. Nie wytrzymałam i mocno wpiłam się w jego usta.
Tę niezwykle przyjemną czynność przerwał telefon Piotra.
-Przepraszam, muszę odebrać, to ze szpitala.
Rozmowa była krótka ale wiedziałam, że nie wróży niczego dobrego.
-Muszę tam jechać. Problemy z pacjentem.-odparł przygnębiony.
-Nie może Cię ktoś zastąpić ? Przecież z tą ręką i tak nie wiele zdziałasz. A już o operowaniu nie ma mowy.
-Hana, naprawdę muszę.
-Taaak.. Jesteś jedynym chirurgiem w Leśnej Górze.- odparłam sarkastycznie.
-Dobrze wiesz jak jest. Przynajmniej skonsultuje i doradzę im co dalej, później wracam do Ciebie. -próbował mnie udobruchać lecz z marnym skutkiem.
-Jak zwykle praca ważniejsza.
-Dobrze wiesz, że nie masz racji.
-Jasne, udowadniasz mi to za każdym razem gdy dzwonią.
-Ta rozmowa nie ma sensu.
-Więc idź. Na co czekasz? Tylko nie myśl, że znów będę czekać pół nocy.-powiedziałam oschle, po czym udałam się do sypialni, już nawet nie czekając na odpowiedz Gawryły.
Komentuuuuujcie bo to największa motywacja! ♥
Przepraszam za wszystkie błędy i może ta część taka niezbyt ciekawa ale ostatnio wypadłam z wprawy. Ciężko jest coś napisać po takiej przerwie.
Dzięki, że nadal jesteście i czytacie! ♥
A co do pielgrzymki to udało się! Dotarłam na Jasną Górę. Tak mi się spodobało, że za rok też się wybieram :))
sobota, 2 sierpnia 2014
Uwaga!!!
Te informacje miałam dołączyć do nexta którego planowałam dziś dodać, niestety, moje plany zostały pokrzyżowane przez co na kolejną część opowiadania będziecie musieli jeszcze trochę poczekać.
Jutro podejmuje dość duże wyzwanie i wybieram się w pielgrzymkę. Nie będę mieć możliwości korzystania z internetu, a zresztą nawet jeśli to na pewno nie znajdę sił. Wiem, że będzie ciężko bo to moja pierwsza pielgrzymka ale trzymajcie kciuki to może podołam wyzwaniu.
Next dopiero po 16 sierpnia.
Buziaki. A
+Dziękuję za 50000 wejść! Jesteście najlepsi!
Obiecuję, że po pielgrzymce nadrobimy z nextami :* ♥
Te informacje miałam dołączyć do nexta którego planowałam dziś dodać, niestety, moje plany zostały pokrzyżowane przez co na kolejną część opowiadania będziecie musieli jeszcze trochę poczekać.
Jutro podejmuje dość duże wyzwanie i wybieram się w pielgrzymkę. Nie będę mieć możliwości korzystania z internetu, a zresztą nawet jeśli to na pewno nie znajdę sił. Wiem, że będzie ciężko bo to moja pierwsza pielgrzymka ale trzymajcie kciuki to może podołam wyzwaniu.
Next dopiero po 16 sierpnia.
Buziaki. A
+Dziękuję za 50000 wejść! Jesteście najlepsi!
Obiecuję, że po pielgrzymce nadrobimy z nextami :* ♥
poniedziałek, 28 lipca 2014
Opowiadanie 2 cz.46 ♡
Kolejne dni upływały nam głównie na pracy. W szpital było mnóstwo roboty, a nasze grafiki zupełnie się nie pokrywały. Rzadko mieliśmy czas dla siebie. Jak wracałam z pracy to Piotr do niej wychodził i odwrotnie. Strasznie mnie to irytowało ale trzeba było jakoś to przetrwać. Małżeństwem byliśmy już prawie miesiąc, a jeszcze nie mieliśmy podróży poślubnej. W sumie to sama nalegałam na jej przełożenie ale nie myślałam, że o aż tak długi czas. Rozmawiałam o tym z Piotrem ale jakoś nie mogliśmy znaleźć odpowiedniego terminu. Albo ja miałam zaplanowane ważne operacje, albo Piotr. W tym tygodniu była u nas córka Piotra przez co znów musieliśmy odłożyć wyjazd. Ciekawość mnie zżerała, a Piotr nic nie chciał powiedzieć. Twierdzi, że dowiem się w swoim czasie gdzie mnie zabiera. Kilka dni temu nawet się pokłóciliśmy o to.
-Hana!-usłyszałam za plecami głos ukochanego. Podszedł do mnie i dał mi małego całusa. Wiadomo, że to mnie nie zadowalało ale przecież nie wypadało całować się na środku szpitalnego korytarza.
-Masz chwilę?-zapytał tym swoim chropowatym głosem, który położył by na kolana nie jedną dziewczynę.
-No nie bardzo..-skrzywiłam się. -Zaraz mam kolejną pacjentkę.
-No to jestem zmuszony wypić poranną kawę w samotności. No chyba, że spotkam jakąś ładną dziewczynę w bufecie i zechce mi towarzyszyć.
-Chyba żartujesz? -udałam oburzoną. -Przyjmę Panią Anie i może znajdę dla Ciebie kilka minut.
-Może?
-Na pewno. Za 15 minut w bufecie- posłałam mu ciepły uśmiech i udałam się do swojego gabinetu.
Nie minęło nawet 10 minut, a ja już czekałam na Piotra. Moja pacjentka przyszła tylko na kontrolną wizytę i wystarczyło samo usg. Maluch rozwijał się prawidłowo.
Zanim doczekałam się męża zamieniłam kilka zdań z panią Marią. Prawda jest taka, że ona potrafiła rozbawić nawet najbardziej ponurego człowieka. Może dlatego wszyscy ją tak bardzo lubili. Dodatkowo mimo, że już miała swoje lata, świetnie gotowała, a w jej bufecie trudno było znaleźć wolny stolik.
-Jestem- Piotr przysiadł się do mnie.
-Zamówiłam Ci kawę. - odparłam, wskazując na panią Marię, która właśnie szła w naszą stronę z dwiema filiżankami.
-Dziękujemy- posłałam jej ciepły uśmiech.
-Co?- zapytałam gdy zauważyłam że Gawryło przygląda mi się od dłuższej chwili.
-Nic.. Po prostu nie mogę się napatrzeć na swoją piękną żonę.
-Nie przesadzaj..-aż przekręciłam oczami.
-Ostatnio spędzamy ze sobą coraz mniej czasu. Ciągle się mijamy..-
-Wow. Wreszcie zauważyłeś .-odparłam sarkastycznie. Może i nie powinnam tak się zachowywać ale miałam wrażenie, że dla niego jest to obojętne.
-O co Ci chodzi?- zapytał, odkładając filiżankę.
-O nic..-uciekłam wzrokiem.
-Znów ta sama sprawa, tak? Wyjazd?
-Piotr, czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? To nie chodzi o żaden głupi wyjazd ale ostatnio w ogóle się nie widujemy. Nie dość, że nasze dyżury nie współgrają to ty bierzesz jeszcze dodatkowe za Adama.
-Przecież wiesz że musi opiekować się chorą matką. Wypada pomóc kumplowi.
-Dobra, rób jak chcesz. Ja po prostu Ci mówię, że mam dość.
-Hana..-złapał moje dłonie i gładził je opuszkami palców. -Niedługo to się zmieni, obiecuję. Za dwa dni Wiki wraca z urlopu, a zresztą Adam też mówił, że z jego mamą już lepiej.
-Ciągle tak mówisz. A ja nawet nie pamiętam kiedy spędziliśmy razem wieczór.
-Przepraszam i obiecuję, że..- nie zdążył nawet dokończyć, weszłam mu w słowo.
-Nie Piotr.. Zacznij działać a nie tylko obiecujesz.-Wstałam i szybkim krokiem opuściłam bufet.
Dziękuję Wam za tyle miłych komentarzy! ♥ Jesteście niezastąpieni, oby tak dalej!~~
Next może trochę niedopracowany bo na szybko pisany ale nie mogłam pozwolić byście dłużej czekali :)
Chyba wiecie co robić? Komentujcie! ♥
Kolejne dni upływały nam głównie na pracy. W szpital było mnóstwo roboty, a nasze grafiki zupełnie się nie pokrywały. Rzadko mieliśmy czas dla siebie. Jak wracałam z pracy to Piotr do niej wychodził i odwrotnie. Strasznie mnie to irytowało ale trzeba było jakoś to przetrwać. Małżeństwem byliśmy już prawie miesiąc, a jeszcze nie mieliśmy podróży poślubnej. W sumie to sama nalegałam na jej przełożenie ale nie myślałam, że o aż tak długi czas. Rozmawiałam o tym z Piotrem ale jakoś nie mogliśmy znaleźć odpowiedniego terminu. Albo ja miałam zaplanowane ważne operacje, albo Piotr. W tym tygodniu była u nas córka Piotra przez co znów musieliśmy odłożyć wyjazd. Ciekawość mnie zżerała, a Piotr nic nie chciał powiedzieć. Twierdzi, że dowiem się w swoim czasie gdzie mnie zabiera. Kilka dni temu nawet się pokłóciliśmy o to.
-Hana!-usłyszałam za plecami głos ukochanego. Podszedł do mnie i dał mi małego całusa. Wiadomo, że to mnie nie zadowalało ale przecież nie wypadało całować się na środku szpitalnego korytarza.
-Masz chwilę?-zapytał tym swoim chropowatym głosem, który położył by na kolana nie jedną dziewczynę.
-No nie bardzo..-skrzywiłam się. -Zaraz mam kolejną pacjentkę.
-No to jestem zmuszony wypić poranną kawę w samotności. No chyba, że spotkam jakąś ładną dziewczynę w bufecie i zechce mi towarzyszyć.
-Chyba żartujesz? -udałam oburzoną. -Przyjmę Panią Anie i może znajdę dla Ciebie kilka minut.
-Może?
-Na pewno. Za 15 minut w bufecie- posłałam mu ciepły uśmiech i udałam się do swojego gabinetu.
Nie minęło nawet 10 minut, a ja już czekałam na Piotra. Moja pacjentka przyszła tylko na kontrolną wizytę i wystarczyło samo usg. Maluch rozwijał się prawidłowo.
Zanim doczekałam się męża zamieniłam kilka zdań z panią Marią. Prawda jest taka, że ona potrafiła rozbawić nawet najbardziej ponurego człowieka. Może dlatego wszyscy ją tak bardzo lubili. Dodatkowo mimo, że już miała swoje lata, świetnie gotowała, a w jej bufecie trudno było znaleźć wolny stolik.
-Jestem- Piotr przysiadł się do mnie.
-Zamówiłam Ci kawę. - odparłam, wskazując na panią Marię, która właśnie szła w naszą stronę z dwiema filiżankami.
-Dziękujemy- posłałam jej ciepły uśmiech.
-Co?- zapytałam gdy zauważyłam że Gawryło przygląda mi się od dłuższej chwili.
-Nic.. Po prostu nie mogę się napatrzeć na swoją piękną żonę.
-Nie przesadzaj..-aż przekręciłam oczami.
-Ostatnio spędzamy ze sobą coraz mniej czasu. Ciągle się mijamy..-
-Wow. Wreszcie zauważyłeś .-odparłam sarkastycznie. Może i nie powinnam tak się zachowywać ale miałam wrażenie, że dla niego jest to obojętne.
-O co Ci chodzi?- zapytał, odkładając filiżankę.
-O nic..-uciekłam wzrokiem.
-Znów ta sama sprawa, tak? Wyjazd?
-Piotr, czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? To nie chodzi o żaden głupi wyjazd ale ostatnio w ogóle się nie widujemy. Nie dość, że nasze dyżury nie współgrają to ty bierzesz jeszcze dodatkowe za Adama.
-Przecież wiesz że musi opiekować się chorą matką. Wypada pomóc kumplowi.
-Dobra, rób jak chcesz. Ja po prostu Ci mówię, że mam dość.
-Hana..-złapał moje dłonie i gładził je opuszkami palców. -Niedługo to się zmieni, obiecuję. Za dwa
-Ciągle tak mówisz. A ja nawet nie pamiętam kiedy spędziliśmy razem wieczór.
-Przepraszam i obiecuję, że..- nie zdążył nawet dokończyć, weszłam mu w słowo.
-Nie Piotr.. Zacznij działać a nie tylko obiecujesz.-Wstałam i szybkim krokiem opuściłam bufet.
Dziękuję Wam za tyle miłych komentarzy! ♥ Jesteście niezastąpieni, oby tak dalej!~~
Next może trochę niedopracowany bo na szybko pisany ale nie mogłam pozwolić byście dłużej czekali :)
Chyba wiecie co robić? Komentujcie! ♥
niedziela, 27 lipca 2014
Opowiadanie 2 cz.45 ♡
Gdy się obudziłam Piotra już nie było. Na stoliku znalazłam kartkę z informacją, że musiał pilnie jechać do szpitala. Byłam trochę zawiedziona. Rzadko miałam wolne poranki.
Zaparzyłam sobie kawę i udałam się do łazienki. Czasami sama siebie zadziwiałam. Ostatnio nawet rano wyglądałam całkiem przyzwoicie. Żadnych zmarszczek, worów pod oczami. Śmiało mogłam stwierdzić, że małżeństwo mi służy. Aż szerzej się uśmiechnęłam na wspomnienie wczorajszej nocy z moim ukochanym. W łazience spędziłam ponad pół godziny. Dzisiejszego dnia postawiłam na kremową, zwiewną sukienkę. Na dworze było 31 stopni i ani jednej chmurki na niebie.
Udałam się do kuchni by wreszcie wypić kawę, którą sobie wcześniej zrobiłam. Jej zapach unosił się po całym mieszkaniu. Następnie usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Przeskakiwałam po kanałach ale standardowo nie mogłam znaleźć nic ciekawego. Pomyślałam, że skoro mam tak siedzieć i nic nie robić to lepiej będzie jak pojadę wcześniej do szpitala. Tak też zrobiłam. Spakowałam wszystkie niezbędne rzeczy do torebki i wyszłam z mieszkania. W oddali zauważyłam tego nowego sąsiada. Mój dobry humor został automatycznie zniszczony. Starałam się iść szybko ale normalnie, by nie przykuć jego uwagi. Niestety i tak mnie zauważył.
-Dzień dobry sąsiadko! - krzyknął i już po chwili był przy mnie.
-Dzień dobry i do widzenia- chciałam ponownie ruszyć w stronę samochodu lecz ten szybko złapał mnie w łokciu, uniemożliwiając mi tym, jakiekolwiek przemieszczenie. -Co ty robisz?!-krzyknęłam.
-Ja? Nic.-wzruszył ramionami. -Możesz mi powiedzieć co ja Ci takiego zrobiłem, że nawet nie chcesz zamienić ze mną kilku zdań?
-Jesteś chamski, zbyt pewny siebie, a w ogóle to próbujesz mnie poderwać- aż przekręciłam oczami, byłam tak poirytowana.
-Oj przestań.. Ja tylko poszerzam znajomości. Może dasz się zaprosić na kawę, dziś wieczorem? Może nie tylko kawę ? -zapytał, robiąc przy tym maślane oczka.
-Przykro mi ale dzisiejszy wieczór mam zajęty.- odparłam szorstko.
-I pozostałe też.- usłyszałam za sobą tak dobrze znany mi głos. Natychmiast się odwróciłam. Piotr stał za mną,z grobową miną. -Masz jeszcze jakieś propozycje dla mojej żony?-zapytał, próbując zachować spokój.
-Wiele, ale nie jest zainteresowana.- w tym momencie, Piotr zbliżył się do Krystiana i wymierzył mu pięścią prosto w twarz.
-Jeszcze raz się do niej zbliżysz, a przysięgam, tak Cię załatwię,że rodzona matka Cię nie pozna!-krzyknął mu w twarz , po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę bloku.
-Piotr..-wyrwałam się. Ten tylko spojrzał na mnie pytająco.
-Ale ja miałam jechać do szpitala..
-Przecież zaczynasz dopiero o 13.-odparł wnikliwie mi się przyglądają.
-No tak, ale miałam pojechać wcześniej, pomóc Darkowi..
-Po co ? - zdziwił się. -Jakaś operacja?
-Nie, po prostu chciałam pojechać i tak nie miałam lepszego zajęcia w domu.
-Ale teraz już masz..- uśmiechnął się do mnie cwaniacko. -Chodź..-ponownie złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
-Zrobić Ci śniadanie? Pewnie jak zwykle nic nie jadłeś..-zapytałam gdy weszliśmy do mieszkania.
-Nie, nie trzeba. Później sobie coś zrobię.
-Jak wolisz..-poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Długo nie musiałam czekać, po chwili dołączył do mnie Piotr.
-O tego sąsiada Ci wczoraj chodziło?-zapytał wprost.
-No tak, ale..
-Załatwię gnoja.
-Piotr..-zwinnie wskoczyłam mu na kolana. - Daj sobie spokój..-opuszkami palców gładziłam jego policzek -Szkoda czasu i nerwów. W końcu odpuści.
-Nie ma opcji. Nie pozwolę by jakiś idiota tak bezczelnie Cie podrywał.
-Dziś już mu dałeś do zrozumienia, że ma się do mnie nie zbliżać, może zrozumie. A w ogóle to chyba jeszcze Ci za to nie podziękowałam..-posłałam mu ciepły uśmiech.
-No to na co czekasz?- zapytał mój mąż.
Zbliżyłam się i lekko musnęłam jego zimne wargi.
-Sądzisz, że to wystarczy?- tym razem to on mnie pocałował.
Swoje palce wplotłam w jego gęste włosy, starając się jak najbardziej pogłębić pocałunek.
Nasze języki toczyły ze sobą wielką bitwę. Każdy pocałunek był coraz bardziej namiętny i zachłanny.
Nie wiem ile to trwało, oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu.
-Kocham Cię -szepnęłam mu na ucho, standardowo je przygryzając. Wiedziałam jak to na niego działa.
-Ja Ciebie bardziej Hana.- uśmiechnął się do mnie szeroko.
Jak zawsze z opóźnieniem ale ostatnio straciłam wenę na to opowiadanie.
Komentujcie i motywujcie mnie do dalszego pisania! :D
Dzięki, że nadal jesteście i czytacie ♥
Gdy się obudziłam Piotra już nie było. Na stoliku znalazłam kartkę z informacją, że musiał pilnie jechać do szpitala. Byłam trochę zawiedziona. Rzadko miałam wolne poranki.
Zaparzyłam sobie kawę i udałam się do łazienki. Czasami sama siebie zadziwiałam. Ostatnio nawet rano wyglądałam całkiem przyzwoicie. Żadnych zmarszczek, worów pod oczami. Śmiało mogłam stwierdzić, że małżeństwo mi służy. Aż szerzej się uśmiechnęłam na wspomnienie wczorajszej nocy z moim ukochanym. W łazience spędziłam ponad pół godziny. Dzisiejszego dnia postawiłam na kremową, zwiewną sukienkę. Na dworze było 31 stopni i ani jednej chmurki na niebie.
Udałam się do kuchni by wreszcie wypić kawę, którą sobie wcześniej zrobiłam. Jej zapach unosił się po całym mieszkaniu. Następnie usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Przeskakiwałam po kanałach ale standardowo nie mogłam znaleźć nic ciekawego. Pomyślałam, że skoro mam tak siedzieć i nic nie robić to lepiej będzie jak pojadę wcześniej do szpitala. Tak też zrobiłam. Spakowałam wszystkie niezbędne rzeczy do torebki i wyszłam z mieszkania. W oddali zauważyłam tego nowego sąsiada. Mój dobry humor został automatycznie zniszczony. Starałam się iść szybko ale normalnie, by nie przykuć jego uwagi. Niestety i tak mnie zauważył.
-Dzień dobry sąsiadko! - krzyknął i już po chwili był przy mnie.
-Dzień dobry i do widzenia- chciałam ponownie ruszyć w stronę samochodu lecz ten szybko złapał mnie w łokciu, uniemożliwiając mi tym, jakiekolwiek przemieszczenie. -Co ty robisz?!-krzyknęłam.
-Ja? Nic.-wzruszył ramionami. -Możesz mi powiedzieć co ja Ci takiego zrobiłem, że nawet nie chcesz zamienić ze mną kilku zdań?
-Jesteś chamski, zbyt pewny siebie, a w ogóle to próbujesz mnie poderwać- aż przekręciłam oczami, byłam tak poirytowana.
-Oj przestań.. Ja tylko poszerzam znajomości. Może dasz się zaprosić na kawę, dziś wieczorem? Może nie tylko kawę ? -zapytał, robiąc przy tym maślane oczka.
-Przykro mi ale dzisiejszy wieczór mam zajęty.- odparłam szorstko.
-I pozostałe też.- usłyszałam za sobą tak dobrze znany mi głos. Natychmiast się odwróciłam. Piotr stał za mną,z grobową miną. -Masz jeszcze jakieś propozycje dla mojej żony?-zapytał, próbując zachować spokój.
-Wiele, ale nie jest zainteresowana.- w tym momencie, Piotr zbliżył się do Krystiana i wymierzył mu pięścią prosto w twarz.
-Jeszcze raz się do niej zbliżysz, a przysięgam, tak Cię załatwię,że rodzona matka Cię nie pozna!-krzyknął mu w twarz , po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę bloku.
-Piotr..-wyrwałam się. Ten tylko spojrzał na mnie pytająco.
-Ale ja miałam jechać do szpitala..
-Przecież zaczynasz dopiero o 13.-odparł wnikliwie mi się przyglądają.
-No tak, ale miałam pojechać wcześniej, pomóc Darkowi..
-Po co ? - zdziwił się. -Jakaś operacja?
-Nie, po prostu chciałam pojechać i tak nie miałam lepszego zajęcia w domu.
-Ale teraz już masz..- uśmiechnął się do mnie cwaniacko. -Chodź..-ponownie złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
-Zrobić Ci śniadanie? Pewnie jak zwykle nic nie jadłeś..-zapytałam gdy weszliśmy do mieszkania.
-Nie, nie trzeba. Później sobie coś zrobię.
-Jak wolisz..-poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Długo nie musiałam czekać, po chwili dołączył do mnie Piotr.
-O tego sąsiada Ci wczoraj chodziło?-zapytał wprost.
-No tak, ale..
-Załatwię gnoja.
-Piotr..-zwinnie wskoczyłam mu na kolana. - Daj sobie spokój..-opuszkami palców gładziłam jego policzek -Szkoda czasu i nerwów. W końcu odpuści.
-Nie ma opcji. Nie pozwolę by jakiś idiota tak bezczelnie Cie podrywał.
-Dziś już mu dałeś do zrozumienia, że ma się do mnie nie zbliżać, może zrozumie. A w ogóle to chyba jeszcze Ci za to nie podziękowałam..-posłałam mu ciepły uśmiech.
-No to na co czekasz?- zapytał mój mąż.
Zbliżyłam się i lekko musnęłam jego zimne wargi.
-Sądzisz, że to wystarczy?- tym razem to on mnie pocałował.
Swoje palce wplotłam w jego gęste włosy, starając się jak najbardziej pogłębić pocałunek.
Nasze języki toczyły ze sobą wielką bitwę. Każdy pocałunek był coraz bardziej namiętny i zachłanny.
Nie wiem ile to trwało, oderwaliśmy się od siebie dopiero gdy zabrakło nam tchu.
-Kocham Cię -szepnęłam mu na ucho, standardowo je przygryzając. Wiedziałam jak to na niego działa.
-Ja Ciebie bardziej Hana.- uśmiechnął się do mnie szeroko.
Jak zawsze z opóźnieniem ale ostatnio straciłam wenę na to opowiadanie.
Komentujcie i motywujcie mnie do dalszego pisania! :D
Dzięki, że nadal jesteście i czytacie ♥
wtorek, 22 lipca 2014
Opowiadanie 2 cz.44 ♡
Pierwszy tydzień naszego życia małżeńskiego był jak z bajki. Kolacje, czułe słówka, wyznania. W szpitalu ciągle składali mi gratulacje i życzyli szczęścia.
Z Piotrem spotykałam się praktycznie podczas każdej przerwy. Oboje uznaliśmy, że na razie odłożymy trochę w czasie naszą podróż poślubną. W szpitalu było spore zamieszanie i nie wypadało nam prosić Stefana o kolejny urlop.
Dzisiejszy dzień był strasznie wyczerpujący. Prawie 8 godzin spędzonych na bloku dawało o sobie znać. Przyznam, że ledwo trzymałam się na nogach.
Gdy wybiła godzina 18, spakowałam swoje rzeczy i udałam się na parking gdzie czekał Piotr. Przywitaliśmy się czułym pocałunkiem, po czym Piotr odpalił silnik i ruszyliśmy do mieszkania.
-Zmęczona? -zapytał Piotr, spoglądając na mnie kątem oka.
-Bardzo- przymknęłam oczy i oparłam głowę o tapicerkę.
Usłyszałam jakiś hałas i dopiero w tym momencie zorientowałam się że usnęłam. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam, że leże na kanapie.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić -Piotr zbierał z podłogi książki, które zapewne przez przypadek strącił ze stolika.
-Przecież nie musiałeś mnie tu przenosić..-aż przekręciłam oczami. -Mogłeś mnie po prostu obudzić , w końcu taka lekka to ja nie jestem.
-Przestań..-machnął ręką i usiadł nieopodal mnie.
Od razu przysunęłam się bliżej i wtuliłam w jego ramiona. Jego ciepło i zapach pozwalało mi zapomnieć o wszystkim. Przy nim nie martwiłam się o to co będzie jutro.
-Stęskniłem się za tobą- szepnął mi do ucha, lekko je przygryzając. Wiedziałam, że chce mnie tym sprowokować , jednak ja za bardzo lubiłam się z nim droczyć, żeby sobie odpuścić.
-Przecież widzieliśmy się dziś w szpitalu co najmniej trzy razy..
-Dla mnie to zdecydowanie za mało..
-A tak poza tym to daj spokój Oli, ma ciekawsze zajęcia niż tłumaczenie Ci, że teraz jestem zajęta.
-Poskarżyła Ci się? -zapytał Piotr, udając oburzonego. Roześmiałam się gdy tylko zobaczyłam jego minę. Co jak co, ale Gawryło po prostu nie umiał udawać złości.
Mój śmiech skutecznie stłumił w namiętnym pocałunku. Poczułam jego chłodne dłonie na pośladku i pod bluzką.
-Eeej - oderwałam sie od niego z czego nie był zadowolony.
-Wiesz co?! -skrzyżował ręce na wysokości klatki. -Najpierw sama zaczynasz, a później tak mnie zostawiasz?
-Ja zaczynam ? Ty jesteś naprawdę niewyżyty.. - zniknęłam za drzwiami sypialni.
Długo nie musiałam czekać by Piotr dołączył do mnie.
-Co robisz?-zapytał, widząc jak przesuwam rzeczy na szafce.
-Nie widziałeś gdzieś mojego telefonu?
-Pewnie został w aucie.-powiedział po chwili namysłu. -Zaraz Ci go przyniosę.- już chciał wyjść kiedy to złapałam go za koszulę.
-Przestań, sama sobie przyniosę..-odparłam, zakładając buty. -Nie możesz mnie we wszystkim wyręczać.
-Okeej..jak chcesz..- Piotr wręczył mi kluczyki.
Na dworze nie było już tak ciepło. Sierpniowe wieczory bywały chłodne a nawet zimne.
W błyskawicznym tempie znalazłam się obok samochodu.
Jak się okazało mój mąż miał racje, telefon leżał na przednim siedzeniu.
Gdy zamknęłam samochód i już wracałam ze zgubą do mieszkania usłyszałam jakiś męski głos.
-Nie nie wierzę. Znów się spotykamy..-odwróciłam się do tyłu by zobaczyć czy ten ktoś mówi do mnie. Nogi mi się ugięły gdy zobaczyłam tego samego chłopaka. Tego, którego spotkałam gdy szłam do Lenki. Automatycznie wzrosła we mnie złość, gdy tylko przypomniałam sobie tamto zajście.
-Śledzisz mnie?- palnęłam pierwsze co mi przyszło na myśl.
-Skąd ten pomysł? -zapytał zdziwiony.
-To może mi wyjaśnisz co robisz pod moim blokiem?-odparłam nieco poirytowana.
-Ty tu mieszkasz? Ale jaja! Mam za sąsiadkę najseksowniejszą kobietę w tym mieście. -na jego słowa cała się zarumieniłam. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ten bezczelny typ oświadczył mi że jesteśmy sąsiadami.
-Przestań błaznować. Właściwie to dlaczego ja z Tobą w ogóle rozmawiam? Spieszę się. Cześć.-ponownie ruszyłam w stronę bloku. Miałam wrażenie że on cały czas za mną idzie i niestety nie myliłam się. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi.
-To do zobaczenia-rzucił i szybko mnie wyminął. Ja natomiast weszłam do swojego mieszkania, cały czas mając nadzieję, że to tylko głupi żart, że ten facet wcale tu nie mieszka.
Zdjęłam buty i udałam się do salonu gdzie czekał mój mąż. W przypływie emocji nie zważając na nic, rzuciłam telefonem o kanapę. Następnie usiadłam obok zaskoczonego moim zachowaniem Piotra i ponownie dzisiejszego wieczoru wtuliłam się w jego boskie ramiona.
-Co się stało? -zapytał zmartwiony.
-Mamy nowego sąsiada, straszny gbur..
-A mówiłem, że lepiej będzie jak ja pójdę po ten twój telefon.. Tylko zapomniałem, że moja żona zawsze musi postawić na swoim.
-Fajnie to brzmi.- uśmiechnęłam się lekko.
-Co fajnie?
-Fajnie jak mówisz, że jestem twoją żoną, mężu.- usadowiłam się na jego kolanach.
-Też mi się to podoba..- puścił mi oczko i delikatnie musnął moje usta. Zaplotłam ręce w jego potargane włosy i pogłębiłam pocałunek. Językiem pieściłam jego podniebienie. Nie wiem dlaczego, ale akurat teraz miałam silną potrzebę pokazania mu jak go kocham.
-Teraz już nie mówisz, że jestem nie wyżyty?- zapytał między pocałunkami.
-Teraz nie..-spojrzałam mu prosto w oczy i szeroko się uśmiechnęłam.
Zbliżyłam jego usta do swoich i ponownie pocałowałam.
Przygryzłam jego dolną wargę i przybliżyłam się maksymalnie blisko. Poczułam pod sobą jego nabrzmiałą męskość. Trochę się roześmiałam ale satysfakcjonowało mnie to, że tak go podniecam.
Złapałam go za rękę i pociągnęłam do sypialni. Wiedziałam, że ta noc będzie pełna wrażeń ;)
Przepraszam za przestój ale byłam poza domem i nie miałam możliwości dodania nexta :)
Ta część trochę zwykła ale mam nadzieję, że długością Wam to wynagrodzę :)
Komentujcie bo to najbardziej motywuje do pisania ! :D
Pierwszy tydzień naszego życia małżeńskiego był jak z bajki. Kolacje, czułe słówka, wyznania. W szpitalu ciągle składali mi gratulacje i życzyli szczęścia.
Z Piotrem spotykałam się praktycznie podczas każdej przerwy. Oboje uznaliśmy, że na razie odłożymy trochę w czasie naszą podróż poślubną. W szpitalu było spore zamieszanie i nie wypadało nam prosić Stefana o kolejny urlop.
Dzisiejszy dzień był strasznie wyczerpujący. Prawie 8 godzin spędzonych na bloku dawało o sobie znać. Przyznam, że ledwo trzymałam się na nogach.
Gdy wybiła godzina 18, spakowałam swoje rzeczy i udałam się na parking gdzie czekał Piotr. Przywitaliśmy się czułym pocałunkiem, po czym Piotr odpalił silnik i ruszyliśmy do mieszkania.
-Zmęczona? -zapytał Piotr, spoglądając na mnie kątem oka.
-Bardzo- przymknęłam oczy i oparłam głowę o tapicerkę.
Usłyszałam jakiś hałas i dopiero w tym momencie zorientowałam się że usnęłam. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam, że leże na kanapie.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić -Piotr zbierał z podłogi książki, które zapewne przez przypadek strącił ze stolika.
-Przecież nie musiałeś mnie tu przenosić..-aż przekręciłam oczami. -Mogłeś mnie po prostu obudzić , w końcu taka lekka to ja nie jestem.
-Przestań..-machnął ręką i usiadł nieopodal mnie.
Od razu przysunęłam się bliżej i wtuliłam w jego ramiona. Jego ciepło i zapach pozwalało mi zapomnieć o wszystkim. Przy nim nie martwiłam się o to co będzie jutro.
-Stęskniłem się za tobą- szepnął mi do ucha, lekko je przygryzając. Wiedziałam, że chce mnie tym sprowokować , jednak ja za bardzo lubiłam się z nim droczyć, żeby sobie odpuścić.
-Przecież widzieliśmy się dziś w szpitalu co najmniej trzy razy..
-Dla mnie to zdecydowanie za mało..
-A tak poza tym to daj spokój Oli, ma ciekawsze zajęcia niż tłumaczenie Ci, że teraz jestem zajęta.
-Poskarżyła Ci się? -zapytał Piotr, udając oburzonego. Roześmiałam się gdy tylko zobaczyłam jego minę. Co jak co, ale Gawryło po prostu nie umiał udawać złości.
Mój śmiech skutecznie stłumił w namiętnym pocałunku. Poczułam jego chłodne dłonie na pośladku i pod bluzką.
-Eeej - oderwałam sie od niego z czego nie był zadowolony.
-Wiesz co?! -skrzyżował ręce na wysokości klatki. -Najpierw sama zaczynasz, a później tak mnie zostawiasz?
-Ja zaczynam ? Ty jesteś naprawdę niewyżyty.. - zniknęłam za drzwiami sypialni.
Długo nie musiałam czekać by Piotr dołączył do mnie.
-Co robisz?-zapytał, widząc jak przesuwam rzeczy na szafce.
-Nie widziałeś gdzieś mojego telefonu?
-Pewnie został w aucie.-powiedział po chwili namysłu. -Zaraz Ci go przyniosę.- już chciał wyjść kiedy to złapałam go za koszulę.
-Przestań, sama sobie przyniosę..-odparłam, zakładając buty. -Nie możesz mnie we wszystkim wyręczać.
-Okeej..jak chcesz..- Piotr wręczył mi kluczyki.
Na dworze nie było już tak ciepło. Sierpniowe wieczory bywały chłodne a nawet zimne.
W błyskawicznym tempie znalazłam się obok samochodu.
Jak się okazało mój mąż miał racje, telefon leżał na przednim siedzeniu.
Gdy zamknęłam samochód i już wracałam ze zgubą do mieszkania usłyszałam jakiś męski głos.
-Nie nie wierzę. Znów się spotykamy..-odwróciłam się do tyłu by zobaczyć czy ten ktoś mówi do mnie. Nogi mi się ugięły gdy zobaczyłam tego samego chłopaka. Tego, którego spotkałam gdy szłam do Lenki. Automatycznie wzrosła we mnie złość, gdy tylko przypomniałam sobie tamto zajście.
-Śledzisz mnie?- palnęłam pierwsze co mi przyszło na myśl.
-Skąd ten pomysł? -zapytał zdziwiony.
-To może mi wyjaśnisz co robisz pod moim blokiem?-odparłam nieco poirytowana.
-Ty tu mieszkasz? Ale jaja! Mam za sąsiadkę najseksowniejszą kobietę w tym mieście. -na jego słowa cała się zarumieniłam. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ten bezczelny typ oświadczył mi że jesteśmy sąsiadami.
-Przestań błaznować. Właściwie to dlaczego ja z Tobą w ogóle rozmawiam? Spieszę się. Cześć.-ponownie ruszyłam w stronę bloku. Miałam wrażenie że on cały czas za mną idzie i niestety nie myliłam się. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi.
-To do zobaczenia-rzucił i szybko mnie wyminął. Ja natomiast weszłam do swojego mieszkania, cały czas mając nadzieję, że to tylko głupi żart, że ten facet wcale tu nie mieszka.
Zdjęłam buty i udałam się do salonu gdzie czekał mój mąż. W przypływie emocji nie zważając na nic, rzuciłam telefonem o kanapę. Następnie usiadłam obok zaskoczonego moim zachowaniem Piotra i ponownie dzisiejszego wieczoru wtuliłam się w jego boskie ramiona.
-Co się stało? -zapytał zmartwiony.
-Mamy nowego sąsiada, straszny gbur..
-A mówiłem, że lepiej będzie jak ja pójdę po ten twój telefon.. Tylko zapomniałem, że moja żona zawsze musi postawić na swoim.
-Fajnie to brzmi.- uśmiechnęłam się lekko.
-Co fajnie?
-Fajnie jak mówisz, że jestem twoją żoną, mężu.- usadowiłam się na jego kolanach.
-Też mi się to podoba..- puścił mi oczko i delikatnie musnął moje usta. Zaplotłam ręce w jego potargane włosy i pogłębiłam pocałunek. Językiem pieściłam jego podniebienie. Nie wiem dlaczego, ale akurat teraz miałam silną potrzebę pokazania mu jak go kocham.
-Teraz już nie mówisz, że jestem nie wyżyty?- zapytał między pocałunkami.
-Teraz nie..-spojrzałam mu prosto w oczy i szeroko się uśmiechnęłam.
Zbliżyłam jego usta do swoich i ponownie pocałowałam.
Przygryzłam jego dolną wargę i przybliżyłam się maksymalnie blisko. Poczułam pod sobą jego nabrzmiałą męskość. Trochę się roześmiałam ale satysfakcjonowało mnie to, że tak go podniecam.
Złapałam go za rękę i pociągnęłam do sypialni. Wiedziałam, że ta noc będzie pełna wrażeń ;)
Przepraszam za przestój ale byłam poza domem i nie miałam możliwości dodania nexta :)
Ta część trochę zwykła ale mam nadzieję, że długością Wam to wynagrodzę :)
Komentujcie bo to najbardziej motywuje do pisania ! :D
czwartek, 10 lipca 2014
Opowiadanie 2 cz.43 ♡
Dziesięć minut przed rozpoczęciem uroczystości byliśmy już na miejscu. Wokół było tyle znajomych twarzy. Przyszli prawie wszyscy zaproszeni goście. Świadkową była Lena, a świadkiem Przemek.
Uroczystość nie trwała długo.
Gdy przeszliśmy do przysięgi małżeńskiej, a na mój palec Piotr wsunął obrączkę, z moich oczu uroniło się kilka łez wzruszenia.
Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa.
Zresztą chyba nie tylko ja. Piotr również się wzruszył.
Bez trudu można było dostrzec, że jego oczy są zeszklone. Gdy padło zdanie "Od teraz jesteście Państwo mężem i żoną" Piotr zagarnął mnie w ramiona i namiętnie pocałował. Standardowo cała się zarumieniłam, gdy uświadomiłam sobie ile osób w nas się wpatruje.
Po chwili usłyszeliśmy huczne oklaski i opuściliśmy budynek.
Udaliśmy się do restauracji na uroczysty obiad.
Oboje z Piotrem stwierdziliśmy, że taka opcja będzie lepsza. Nie chcieliśmy żadnej wielkiej imprezy.
Miało być kameralnie i rodzinnie. Ten dzień był chyba najcudowniejszy w moim życiu. Jeszcze dobrze nie zamknęłam drzwi mieszkania, a Piotr już się do mnie dobierał.
Nie powiem, że mi to przeszkadzało..Co to to nie.
Subtelnie muskał moje usta, a rękoma błądził po moim nadto rozgrzanym ciele. Co chwile sprawialiśmy sobie przyjemność, a gdy oboje byliśmy na skraju, Piotr delikatnie we mnie wszedł. Sprawił, że rozpadłam się na miliony kawałeczków.
-Chyba jestem najszczęśliwszym mężczyzną na Ziemi..- szepnął mi na ucho Piotr, delikatnie je przygryzając.
-Możesz mi coś obiecać?- oparłam się na łokciu, by spojrzeć mu prosto w oczy.
-To zależy co .. -uśmiechnął się szeroko.
-Że tak będzie zawsze..- wróciłam do poprzedniej pozycji, a wzrok wbiłam gdzieś w sufit.
-Co masz na myśli ?- nie wiedziałam czy się ze mną droczył, czy może naprawdę nie wiedział o co mi chodzi.
-No ty i ja.. Razem. Szczęśliwi i na zabój zakochani...-Spojrzałam kątem oka na mojego MĘŻA. Nie ma słów by opisać radość jaka mi w tym momencie towarzyszyła. Z każdą chwilą kochałam go coraz mocniej.O ile w ogóle mocniej się da...
-Ale jest jeden warunek.- ty razem to Piotr oparł się na łokciu i zawisł nade mną. Spojrzałam na niego pytająco. -Kiedyś pojawi się jeszcze ktoś..Wiesz Hana, nigdy Ci o tym nie mówiłem ale chciałbym mieć z Tobą dziecko. -jego oczy zrobiły się ciemne, tak jakby bał się mojej reakcji.
-Nawet nie wiesz ile na to czekałam..-odparłam wzruszona, po czym wpiłam się w jego usta. -Myślałam, że nie chcesz mieć więcej dzieci..Przecież masz Tosię..-powiedziałam, gdy tylko się od niego oderwałam.
-Tosia jest dla mnie bardzo ważna. Ale chciałbym mieć dziecko z kobietą która jest dla mnie wszystkim, bez której nie wyobrażam sobie życia.. Z Tobą Hana..- moje oczy się zeszkliły. Piotr od zawsze był ze mną szczery i mówił mi wszystko, ale nie spodziewałam się takiego wyznania.
-Wiele to dla mnie znaczy.- po moim policzku spłynęła samotna łza. Oczywiście Piotr od razu to zauważył. Delikatnie ją wytarł i pocałował mnie w skroń.
-Coś nie tak?- zapytał zmartwiony.
-To ze szczęścia głuptasie-wtuliłam się w jego tors. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę. W sypialni panowała kompletna cisza. Co jakiś czas wymienialiśmy spojrzenia i uśmiechy.
-Hana..-zaczął Gawryło.
-Hm..?
-Nasz syn będzie najlepszym piłkarzem w tym kraju.
-Chyba żartujesz? Będziemy mieć córkę.- odparłam całkiem poważnie.
-W sumie.. Co będzie to będzie. Zdajesz sobie sprawę, że jeżeli zrobimy sobie córeczkę, to ona nie będzie mieć łatwego życia? Wystarczy, że odziedziczy urodę po mamusi, a chłopaki będą walić drzwiami i oknami..- ja już naprawdę nie wiedziałam czy on żartuje, czy nie. -A może już zaczniemy nad tym pracować?- uśmiechnął się łobuzersko.
-Tobie to tylko jedno w głowie.- aż przekręciłam oczami.
-Było o tym wcześniej myśleć, za nim zostałaś moją żona..
-Zawsze możemy wziąć rozwód.-uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-Myślisz, że pozwolił bym na to?
-A myślisz, że powiedziałabym to, gdybym nie miała pewności, że na to nie pozwolisz?-uwielbiałam się z nim droczyć.
-Nie..-rzekł Piotr, po czym subtelnie mnie pocałował. Było już grubo po północy. W zasadzie zaraz powinno robić się jasno, ale nam to nie przeszkadzało. W końcu była to nasza noc poślubna. Mogliśmy, a nawet powinniśmy ją dobrze wykorzystać.
Wiem, że next miał być wczoraj, ale nie dałam rady..
Jutro wyjeżdżam, więc na razie nie liczcie na nic nowego.
Next pojawi się pewnie dopiero jak wrócę , czyli pod koniec następnego tygodnia.
Jak dla mnie w tym opo jest za dużo cukru, trzeba to zmienić!
haha już niedługooo!
Komentujcie i motywujcie to może uda mi się coś wcześniej dodać. :))
Kochani!!! Dziękuję za ponad 40tys. wyświetleń! Jesteście najlepsi ♥♥♥
Dziesięć minut przed rozpoczęciem uroczystości byliśmy już na miejscu. Wokół było tyle znajomych twarzy. Przyszli prawie wszyscy zaproszeni goście. Świadkową była Lena, a świadkiem Przemek.
Uroczystość nie trwała długo.
Gdy przeszliśmy do przysięgi małżeńskiej, a na mój palec Piotr wsunął obrączkę, z moich oczu uroniło się kilka łez wzruszenia.
Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa.
Zresztą chyba nie tylko ja. Piotr również się wzruszył.
Bez trudu można było dostrzec, że jego oczy są zeszklone. Gdy padło zdanie "Od teraz jesteście Państwo mężem i żoną" Piotr zagarnął mnie w ramiona i namiętnie pocałował. Standardowo cała się zarumieniłam, gdy uświadomiłam sobie ile osób w nas się wpatruje.
Po chwili usłyszeliśmy huczne oklaski i opuściliśmy budynek.
Udaliśmy się do restauracji na uroczysty obiad.
Oboje z Piotrem stwierdziliśmy, że taka opcja będzie lepsza. Nie chcieliśmy żadnej wielkiej imprezy.
Miało być kameralnie i rodzinnie. Ten dzień był chyba najcudowniejszy w moim życiu. Jeszcze dobrze nie zamknęłam drzwi mieszkania, a Piotr już się do mnie dobierał.
Nie powiem, że mi to przeszkadzało..Co to to nie.
Subtelnie muskał moje usta, a rękoma błądził po moim nadto rozgrzanym ciele. Co chwile sprawialiśmy sobie przyjemność, a gdy oboje byliśmy na skraju, Piotr delikatnie we mnie wszedł. Sprawił, że rozpadłam się na miliony kawałeczków.
-Chyba jestem najszczęśliwszym mężczyzną na Ziemi..- szepnął mi na ucho Piotr, delikatnie je przygryzając.
-Możesz mi coś obiecać?- oparłam się na łokciu, by spojrzeć mu prosto w oczy.
-To zależy co .. -uśmiechnął się szeroko.
-Że tak będzie zawsze..- wróciłam do poprzedniej pozycji, a wzrok wbiłam gdzieś w sufit.
-Co masz na myśli ?- nie wiedziałam czy się ze mną droczył, czy może naprawdę nie wiedział o co mi chodzi.
-No ty i ja.. Razem. Szczęśliwi i na zabój zakochani...-Spojrzałam kątem oka na mojego MĘŻA. Nie ma słów by opisać radość jaka mi w tym momencie towarzyszyła. Z każdą chwilą kochałam go coraz mocniej.O ile w ogóle mocniej się da...
-Ale jest jeden warunek.- ty razem to Piotr oparł się na łokciu i zawisł nade mną. Spojrzałam na niego pytająco. -Kiedyś pojawi się jeszcze ktoś..Wiesz Hana, nigdy Ci o tym nie mówiłem ale chciałbym mieć z Tobą dziecko. -jego oczy zrobiły się ciemne, tak jakby bał się mojej reakcji.
-Nawet nie wiesz ile na to czekałam..-odparłam wzruszona, po czym wpiłam się w jego usta. -Myślałam, że nie chcesz mieć więcej dzieci..Przecież masz Tosię..-powiedziałam, gdy tylko się od niego oderwałam.
-Tosia jest dla mnie bardzo ważna. Ale chciałbym mieć dziecko z kobietą która jest dla mnie wszystkim, bez której nie wyobrażam sobie życia.. Z Tobą Hana..- moje oczy się zeszkliły. Piotr od zawsze był ze mną szczery i mówił mi wszystko, ale nie spodziewałam się takiego wyznania.
-Wiele to dla mnie znaczy.- po moim policzku spłynęła samotna łza. Oczywiście Piotr od razu to zauważył. Delikatnie ją wytarł i pocałował mnie w skroń.
-Coś nie tak?- zapytał zmartwiony.
-To ze szczęścia głuptasie-wtuliłam się w jego tors. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę. W sypialni panowała kompletna cisza. Co jakiś czas wymienialiśmy spojrzenia i uśmiechy.
-Hana..-zaczął Gawryło.
-Hm..?
-Nasz syn będzie najlepszym piłkarzem w tym kraju.
-Chyba żartujesz? Będziemy mieć córkę.- odparłam całkiem poważnie.
-W sumie.. Co będzie to będzie. Zdajesz sobie sprawę, że jeżeli zrobimy sobie córeczkę, to ona nie będzie mieć łatwego życia? Wystarczy, że odziedziczy urodę po mamusi, a chłopaki będą walić drzwiami i oknami..- ja już naprawdę nie wiedziałam czy on żartuje, czy nie. -A może już zaczniemy nad tym pracować?- uśmiechnął się łobuzersko.
-Tobie to tylko jedno w głowie.- aż przekręciłam oczami.
-Było o tym wcześniej myśleć, za nim zostałaś moją żona..
-Zawsze możemy wziąć rozwód.-uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-Myślisz, że pozwolił bym na to?
-A myślisz, że powiedziałabym to, gdybym nie miała pewności, że na to nie pozwolisz?-uwielbiałam się z nim droczyć.
-Nie..-rzekł Piotr, po czym subtelnie mnie pocałował. Było już grubo po północy. W zasadzie zaraz powinno robić się jasno, ale nam to nie przeszkadzało. W końcu była to nasza noc poślubna. Mogliśmy, a nawet powinniśmy ją dobrze wykorzystać.
Wiem, że next miał być wczoraj, ale nie dałam rady..
Jutro wyjeżdżam, więc na razie nie liczcie na nic nowego.
Next pojawi się pewnie dopiero jak wrócę , czyli pod koniec następnego tygodnia.
Jak dla mnie w tym opo jest za dużo cukru, trzeba to zmienić!
haha już niedługooo!
Komentujcie i motywujcie to może uda mi się coś wcześniej dodać. :))
Kochani!!! Dziękuję za ponad 40tys. wyświetleń! Jesteście najlepsi ♥♥♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)